Taryfy zostały zniesione tylko na pewne produkty, ale bazowa stawka na 10 proc. została i jak określił to Trump jest to dolne ograniczenie przedziału, który będzie fundamentem do rozmów z innymi krajami. Co ciekawe Amerykanie tylko warunkowo zastosowali 10 proc. stawkę wobec importu brytyjskich aut, ograniczając jego wolumen do 100 tys. samochodów rocznie. A z ich wypowiedzi wynika, że niekoniecznie ma mieć to zastosowanie do innych krajów. Dzisiejszy New York Times spekuluje, że w przypadku krajów azjatyckich zastosowanie będzie mieć wyższa stawka bazowa ceł, niż 10 proc., gdyż USA krytycznie podchodzą do kwestii nadmiernych deficytów. Sekretarz ds. handlu (Lutnick) przyznał wczoraj, że porozumienia z Indiami, Japonią i Koreą Południową nie zostały jeszcze zawarte, gdyż jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, co może nieformalnie wskazywać na niechęć tych krajów do przystania na trudne warunki Amerykanów. A przecież w ostatnich kilkunastu dniach przedstawiciele Trumpa mówili co innego - że porozumienia ramowe są już dopinane. Wspomniany Lutnick dał tez wczoraj do zrozumienia, że to co uzyskała Wielka Brytania jest najlepszą umową, jaka mogła by być i jest to wzorzec dla innych krajów. Dodał też, że wiele ważnych umów z poszczególnymi państwami zostanie zawartych do lipca.
Niemniej uwaga rynków skupia się teraz na relacjach USA-Chiny przed kluczowymi rozmowami przedstawicieli tych krajów, jakie zostały zapowiedziane na najbliższy weekend w Szwajcarii. Strona chińska podchodzi do tego spotkania powściągliwie - wiceminister chińskiego MSZ stwierdziła, że ich kraj nie boi się amerykańskich ceł, choć jak dodała polityka USA jest nie do utrzymania. Warto dodać, że kilka dni temu chiński bank centralny podjął decyzje zwiększające płynność w systemie monetarnym, a tamtejsza komisja papierów wartościowych poluzowała kryteria regulacyjne inwestycji w akcje - to może pokazywać, że Chiny szykują się na długie negocjacje z Amerykanami. W ostatnich dniach Donald Trump pytany, czy USA postawią na stole ofertę obniżki ceł, odpowiedział, że oczekuje tego od Chin. Niemniej dzisiejszy New York Times pisze, że administracja Trumpa poważnie rozważa cięcie ceł na Chiny z obecnych 145 proc. do 50 proc. Pytanie jednak, czy stanie się to już po tym weekendzie? Niewątpliwie taki ruch zostałby odebrany dobrze przez rynki, jako sygnał deeskalacji wojny handlowej, ale trudno ocenić, jaką rzeczywistość zobaczymy w poniedziałek rano i czy nie okaże się na przykład, że takie decyzje zapadną dopiero na kolejnych spotkaniach, jak strony lepiej się "porozumieją".
W piątek rano dolar cofa się do większości walut po wczorajszych zwyżkach, co może wskazywać na pewną ostrożność inwestorów przed amerykańsko-chińskimi rozmowami. Odbija japoński jen, który mocno tracił w ostatnich dniach. Wpływ na to mogły mieć marcowe dane o wydatkach japońskich gospodarstw domowych, które wzrosły o 2,1 proc. r/r. W temacie kalendarza makro to dzisiaj poznamy jeszcze dane o inflacji CPI w Kanadzie, ale i też zaplanowane jest wiele wypowiedzi członków FED, które mogą rzucić więcej światła na to, kiedy możliwy jest powrót do obniżek stóp procentowych.
EURUSD - wsparcia się łamią?