To zdecydowanie mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy firma montująca kotły miała 68 mln zł przychodów i zysku netto 2,15 mln zł. – Po części to efekt wysokiej bazy, bo zeszły rok był rekordowy w historii firmy – tłumaczy Marek Brejwo, prezes Remaku. Ostatnie trzy miesiące były jednak również słabsze niż pierwsze półrocze 2010 r., kiedy spółka wypracowała 4,2 mln zł czystego zysku. – W pierwszych sześciu miesiącach tego roku kończyliśmy realizację wyjątkowo dobrych kontraktów z 2009 r. W połowie roku zaczęliśmy prace nad nowymi zleceniami.
Przygotowania w naszym wypadku są kosztowne, a w tym czasie nie otrzymujemy jeszcze wynagrodzenia – wyjaśnia niską rentowność prezes Brejwo. Na poziomie netto wyniosła ona w trzecim kwartale 1,9 proc., podczas gdy w pierwszym półroczu było to 5,6 proc.
Dużo lepszy ma być według zarządu przyszły rok. Ruszą wtedy dwa duże wstrzymywane wciąż kontrakty. Zacznie się też realizacja największej umowy w historii spółki. Jest ona warta 183 mln zł i dotyczy montażu tzw. części ciśnieniowej kotłów dla bloków (800 MW każdy) A i B w elektrowni STKW Eemshaven w Holandii.