Na otwarciu poniedziałkowej sesji cena akcji Libetu spadła do 2,1 zł. To oznaczało przecenę aż o 14,3 proc. w stosunku do kursu odniesienia. Ostatnio walory wrocławskiej spółki tak mało kosztowały w styczniu. Niewiele brakuje im również do historycznego dołka, zanotowanego w listopadzie ubiegłego roku, na poziomie 1,84 zł.
Co może być powodem dzisiejszej przeceny na razie nie wiadomo. Spółka ostatni komunikat giełdowy opublikowała prawie dwa tygodnie temu. Dotyczył on wydłużenia okresu obowiązywania jednego z kredytów na rachunku bieżącym, udzielonego przez Pekao, do końca maja.
Być może przecena papierów Libetu to efekt odreagowania po dużym wzroście kursu odnotowanym pod koniec kwietnia. Nie można wykluczyć, że jednym z powodów są obawy związane z tym, że spółka nie wypłaci dywidendy z zysku wypracowanego w ubiegłym roku. Pod koniec marca zarząd informował, że nie podjął jeszcze decyzji o podziale czystego zarobku. Ma zdecydować o tym dopiero w połowie maja, po analizie sytuacji finansowej panującej w grupie. Z zysku za 2011 r. spółka wypłaciła po 0,4 zł dywidendy na każdą akcję.
W ubiegłym roku grupa Libet zanotowała 27-proc. spadek przychodów (do 209,5 mln zł) i aż 89-proc. zniżkę czystego zarobku (do 3,5 mln zł). Wprawdzie zarząd liczy, że dzięki wzrostowi efektywności sprzedaży, rozwojowi kanałów dystrybucji, ekspansji geograficznej i rozwojowi oferty, uda mu się poprawić kondycję finansową grupy ale nie można wykluczyć, że trudne warunki działania na polskim rynku mocno utrudnią realizację tego celu.
Do ostatnich zmian ceny papierów Libetu odniósł się też zarząd spółki. - Przyczyn wahania kursu akcji upatrujemy w niewielkiej płynności, która widoczna jest również na ostatnich sesjach. Jednym z celów jakie stawiamy sobie na najbliższe miesiące jest wzrost zainteresowania akcjami spółki, co powinno przełożyć się na zwiększenie płynności obrotu – twierdzi Ireneusz Gronostaj, członek zarządu Libetu.