Zarząd kontrolowanego przez Romana Karkosika holdingu proponuje przegłosowanie skupu akcji własnych. Uważa, że wycena giełdowa rażąco odbiega od wartości godziwej spółki. W reakcji papiery Boryszewa podrożały w piątek o 14 proc., do 49 gr. Już w czwartek zyskały ponad 10 proc.
Na ratunek kursowi
Mocny spadek notowań w ostatnim czasie niepokoił giełdowych inwestorów – czemu dawali oni wyraz chociażby na internetowych forach. Chodzi o obawy, że spowolnienie znów doświadczy branżę motoryzacyjną, w której Boryszew działa od niedawna – jako producent komponentów dla producentów aut.
Od tąpnięcia na GPW na początku sierpnia papiery Boryszewa potaniały o 47 proc. Indeks mWIG40 stracił w tym czasie 21 proc. – Tak skrajne niedowartościowanie silnej fundamentalnie spółki jest okazją, którą należy wykorzystać, stąd propozycja buy backu. To działanie jak najbardziej naturalne w sytuacji, jaką obserwujemy na całym rynku akcji – mówi Paweł Miller, członek zarządu Boryszewa ds. rozwoju w segmencie automotive. Zarząd nie określił kwoty, jaką spółka miałaby wydać na skup. Szczegóły zostaną ustalone na NWZA 13 października. Wcześniej opinię wyda rada nadzorcza. Boryszew teoretycznie ma możliwość przeznaczyć na ten cel zyski zatrzymane z poprzednich lat oraz zysk bieżący. Na koniec I półrocza było to w sumie 291,5 mln zł.
Według projektów uchwał Boryszew miałby w ciągu pięciu lat nabyć do 20 proc. akcji (teraz to 451,3 mln sztuk) po cenie 0,40–3 zł. – Górna granica widełek odzwierciedla nasz optymizm, jeśli chodzi o potencjał spółki w perspektywie tych kilku lat, także uwzględniając kolejne przejęcia – mówi Miller.
To nie koniec przejęć
Na oku są podmioty o rocznych przychodach na poziomie 80–100 mln euro (350–430 mln zł). Na razie Boryszew złożył wiążącą ofertę na zakup Wedo, spółki z 10 mln euro rocznych przychodów, „pomocniczej" wobec przejętego niedawno koncernu AKT. Będzie kosztować około 2 mln euro.