– Sytuacja w kraju się nie poprawiła. Jest gorsza niż w IV kwartale 2015 r. i w poprzednich kwartałach bieżącego roku – komentuje Rafała Gulka, prezes Relpolu, który zajmuje się produkcją przekaźników. Jak tłumaczy, wynika to z wyraźnego spadku inwestycji w przemyśle i energetyce. – Dystrybutorzy z ostrożnością podchodzą do większych zakupów – wskazuje.

Gulka spodziewa się, że w 2017 r. rynek krajowy odżyje. – Zakładamy scenariusz pozytywny dla rynku polskiego. Należy jednak zaznaczyć, że odbicie rynku krajowego jest uzależnione od czynników związanych z uruchomieniem środków na inwestycje oraz, w wypadku sektora energetycznego, od ukierunkowania strumienia inwestycji w stricte energetyczne przedsięwzięcia. Tak czy inaczej, jeżeli rynek krajowy „ruszy", jesteśmy przygotowani na skonsumowanie wzrostu – twierdzi.

Zapewnia, że z rynków zagranicznych do spółki nie docierają niepokojące informacje, a biznesowi pomaga wzrost wartości euro. – Część kluczowych klientów przedstawiła plany na 2017 r. zwiększone w porównaniu z rokiem bieżącym – przekonuje. Relpol na eksport wysyła ponad 70 proc. swojej produkcji, która trafia do 50 krajów na całym świecie. Priorytetowo spółka traktuje rynek europejski, szczególnie: Niemcy, Włochy, Wielką Brytanię, Francję, Szwecję i Węgry. Potencjał eksportowy dostrzega także w USA, Kanadzie, Australii, krajach azjatyckich i południowoamerykańskich. – Wciąż szukamy nowych rynków zbytu – mówi Gulka.

Podkreśla, że Relpol może się pochwalić dodatnimi przepływami operacyjnymi i nie ma problemów z realizacją zobowiązań. Ponadto w poprzednich latach spółka wypłacała wysoką dywidendę. – Wypłata dywidendy pozostaje zawsze wypadkową sytuacji bieżącej i planów inwestycyjnych. Jednak „na koniec dnia" to decyzja akcjonariuszy – odpowiada Gulka, pytany o możliwe kolejne wypłaty.

Relpol nie wyklucza akwizycji. – Na wzrost organiczny stawialiśmy, stawiamy i będziemy stawiać. Co do przejęć, to nie odłożyliśmy tematu na półkę – podsumowuje Gulka. TDA