Dziewięć lat temu Wojciech Balczun był już doświadczonym menedżerem z opinią bardzo skutecznego w wyprowadzaniu na prostą tonących molochów, takich jak PKP Cargo. Wtedy stanął przed prawdziwą „mission impossible”.
W lutym 2016 r. resort gospodarki Ukrainy kierowany przez litewskiego specjalistę Ajwarasa Abramowiczjusa ogłosił konkurs na stanowisko prezesa ukraińskich kolei (Ukrżaliznytsia). W szranki stanęło 31 chętnych, w tym 8 cudzoziemców. Komisja na czele z ministrem Abramowiczjusem wybrała Polaka – Wojciecha Balczuna.
– Wojciech jest młody, ale to nadzwyczaj skuteczny szef największych polskich firm. Kierując PKP Cargo przeprowadził wielką reorganizację systemu zarządzania, przekształcił PKP Cargo w prawdziwą konkurencję dla Deutsche Bahn, doprowadził firmę do IPO (na giełdzie warszawskiej w 2013 r. – red.) i odszedł na zasłużony urlop. Człowiek sukcesu osiąga sukcesy we wszystkim. Jest liderem grupy rockowej (Chemia – red.) w Polsce. Już cztery lata stoi też na czele rady nadzorczej LOT – argumentował wówczas minister.
Czytaj więcej
Rada Ministrów po rekonstrukcji będzie składać się z 21 (zamiast dotychczasowych 26) ministrów konstytucyjnych, poinformował premier Donald Tusk. Na piątek zapowiedział posiedzenie Rady Ministrów w nowym składzie.
Kolejowy gigant na glinianych nogach. Wojciech Balczun i Ukrżaliznytsia
Sam Balczun przyznał potem, że sytuacja w firmie była „dużo trudniejsza niż można było sobie wyobrazić”. Ukraińskie koleje to gigant, z którym polski menedżer dotąd się nie mierzył. Firma zarządza 21,5 tys. km torów kolejowych (47 proc. z nich jest zelektryfikowanych), 4 tys. lokomotyw i 123 tys. wagonów. Magistrale kolejowe są strategicznym aktywem Ukrainy. Były kluczowym elementem połączeń kolejowych Unii z Rosją i Azją Centralną. Przez Ukrainę przebiegają 4 z 10 głównych korytarzy paneuropejskiego transportu kolejowego.