– Lockdown znacznie zahamował wydawanie nowych pozwoleń na budowę i wprowadzanie przez deweloperów nowych inwestycji, co skutkowało mniejszą podażą praktycznie w każdym dużym mieście i przekładało się na wzrost cen. Aktualnie liczba uzyskiwanych przez deweloperów pozwoleń na budowę oraz wprowadzanych na rynek inwestycji wzrosła, ale to w zasadzie jedyny czynnik przeciwdziałający potencjalnemu wzrostowi cen. Wszystkie inne wskaźniki przemawiają za kontynuacją podwyżek w perspektywie najbliższego roku – powiedział Dariusz Książak, prezes Emmerson Evaluation. Popyt wspierają: relatywnie niewielki wzrost bezrobocia, niskie stopy procentowe i mniej restrykcyjna polityka banków odnośnie do hipotek. Deweloperom trudno uzupełniać podaż, dodatkowo ceny będą pod presją z uwagi na wysoką inflację i spodziewany wzrost kosztów materiałów i wynagrodzeń. Według Emmerson Evaluation, w ub.r. wzrost cen w stolicach województw sięgnął 3-13 proc. na rynku pierwotnym i 3-9 proc. na wtórnym. ar