Triumf handlowy Ameryki nad Unią lepszy dla rynków niż brak umowy

Zawarcie porozumienia między Waszyngtonem, a Brukselą przyniosło inwestorom ulgę, bo uniknięto najgorszego scenariusza eskalacji konfliktu. W Europie radość trwała jednak krótko. W drugiej części dnia indeksy europejskie traciły na wartości.

Publikacja: 28.07.2025 21:00

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Foto: Bloomberg

Europejskie indeksy giełdowe pozytywnie zareagowały na to, że USA i UE udało się wypracować porozumienie handlowe. Paneuropejski indeks Stoxx Europe 600 rósł o prawie 1 proc. i sięgnął najwyższego poziomu od czterech miesięcy. Włoski FTSE MIB oraz brytyjski FTSE 100 ustanowiły nowe rekordy. Zyskiwały akcje m.in. europejskich producentów samochodów i półprzewodników. Euro taniało natomiast 0,8 proc. wobec dolara. Rynki przyjęły więc unijno-amerykańską umowę handlową z umiarkowanym optymizmem. Czy ten optymizm jest jednak rzeczywiście uzasadniony? Inwestorzy w Europie zaczęli w to wątpić, bo w drugiej części dnia na giełdach zamiast wzrostów pojawiły się spadki. 

Foto: Parkiet

Przegrana Brukseli w rozmowach handlowych z USA?

Porozumienie zawarte w niedzielę wieczorem (podczas spotkania w Szkocji między prezydentem USA Donaldem Trumpem, a przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen) przewiduje, że w Stanach Zjednoczonych będzie obowiązywała podstawowa stawka celna na unijne produkty wynosząca 15 proc. Trump wcześniej straszył, że w przypadku braku porozumienia owa stawka zostanie podniesiona z obecnych 10 proc. do 30 proc. Uniknięto więc najgorszego scenariusza eskalacji wojny handlowej. Trump zgodził się też na to, by samochody z UE były objęte stawką celną wynoszącą 15 proc. (Wcześniej prezydent USA nałożył 25 proc. na import aut z całego świata. Na obniżce tej stawki bardzo zależało Niemcom.) Cło na europejską stal i aluminium na razie pozostanie jednak na poziomie 50 proc. Nie rozstrzygnięto kwestii cła na europejskie farmaceutyki. Von der Leyen zapowiedziała jednak, że pozostanie ono zerowe, dopóki władze USA nie skończą dochodzeń dotyczących wpływu importu leków na bezpieczeństwo narodowe i krajowy przemysł. Jeśli wówczas Amerykanie zdecydują się na podwyżki ceł, to cło na europejskie farmaceutyki będzie wynosiło „maksymalnie 15 proc.”.

Czytaj więcej

Przedsiębiorcy boją się wyższych ceł Trumpa

Unia Europejska zobowiązała się ponadto, że kupi amerykańskie surowce energetyczne, paliwo nuklearne oraz półprzewodniki warte łącznie 750 mld USD. W praktyce będzie to oznaczało zastąpienie rosyjskiej ropy i gazu surowcami z USA. UE ma też zwiększyć inwestycje w Stanach Zjednoczonych o 600 mld USD. Prezydent Trump stwierdził także, że państwa UE będą kupowały amerykański sprzęt wojskowy warty „setki miliardów dolarów”. Nie podał jednak żadnej konkretnej kwoty. USA zastrzegły sobie prawo do podwyższenia ceł w przyszłości, jeśli UE nie wywiąże się z obietnic dotyczących zakupów oraz inwestycji.

– To najlepsza umowa, jaką mogliśmy wynegocjować w tych trudnych okolicznościach– stwierdził w poniedziałek Maros Sefcovic, unijny komisarz ds. handlu.

Porozumienie z USA chwalił również m.in. niemiecki kanclerz Friedrich Merz. – Z tą umową uda nam się uniknąć konfliktu handlowego, który uderzyłby mocno w zorientowaną na eksport gospodarkę niemiecką. Szczególnie mocno dotyczyłoby to przemysłu motoryzacyjnego– powiedział Merz.

Wielu europejskich polityków oraz przedstawicieli przemysłu skrytykowało jednak umowę. Jej treść była bowiem wyraźnie gorsza od propozycji złożonych w kwietniu administracji Trumpa przez Komisję Europejską, obejmujących m.in. wzajemną obniżkę ceł do zera. Umowa wynegocjowana przez UE okazała się też gorsza od porozumienia osiągniętego z USA przez Wielką Brytanię.

„To zły dzień, gdy sojusz wolnych ludzi, zebranych, by bronić swoich wartości oraz interesów, decyduje się na poddaństwo” –zatweetował Francois Bayrou, premier Francji.

– To nie jest porozumienie. Donald Trump zjadł von der Leyen na śniadanie – skomentował to Viktor Orban, premier Węgier.

Czytaj więcej

Biznes o umowie USA-UE: jest gorzej niż było, ale lepiej niż mogło być

BDI, czyli niemiecka konfederacja przemysłowców, ostrzegła, że umowa z USA będzie miała „negatywne reperkusje”, a VDA, czyli niemiecka federacja producentów samochodów, choć oceniła umowę jako „ogólnie pozytywną”, to wskazała, że i tak będą się z nią wiązały zbyt wysokie koszty.

– To dobrze jest mieć umowę. W dwóch ważnych kwestiach wynik pozostaje jednak znacznie gorszy od sytuacji, w której Trump zaczął wojny handlowe. Wyższe cła zaszkodzą zarówno USA, jak i Europie. Ponadto ta umowa jest asymetryczna. USA udało się przepchnąć znaczące podwyżki ceł na import z UE oraz osiągnąć poważne koncesje od Unii. Trump, przy swojej mentalności skupionej na grze o sumie zerowej, może to sprzedać jako swój sukces– uważa Holger Schmieding, główny ekonomista Berenberg Banku.

„Czy to dobra umowa dla Unii Europejskiej? Prawdopodobnie nie. Jej warunki są mocno asymetryczne. Utrzymuje ona też stawki ceł na dobra importowane z UE na poziomie wyższym od unijnych ceł na import z USA” –wskazują natomiast analitycy UniCredit.

– Nasz interaktywny model wpływu ceł sugeruje, że porozumienie zmniejszy PKB UE o 0,2 proc. Szkody mogą być znacznie większe w Irlandii ze względu na jej większą zależność od popytu w USA, szczególnie w sektorze farmaceutycznym. Niemcy również odczują skutki bardziej niż większość krajów, z porozumieniem zmniejszającym ich PKB o 0,3 proc. Włochy ucierpią mniej więcej na poziomie średniej dla UE, podczas gdy gospodarka Francji może odczuć „jedynie” spadek o 0,1 proc. Wpływ może być niemal nieodczuwalny w Hiszpanii. Nasz. Nasz model sugeruje, że jej wzrost PKB może ulec obniżeniu o 0,1 proc., co jest dość nieistotne w gospodarce rosnącej o 3 proc. rocznie– ocenia Jack Allen-Reynolds, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

Więcej optymizmu na Wall Street

Choć umowa między USA a UE jest krytykowana, to jednak jej zawarcie mocno zmniejszyło rynkową niepewność związaną z wojnami handlowymi. W zeszłym tygodniu pozytywnie podziałała na nastroje inwestorów umowa handlowa Stanów Zjednoczonych z Japonią. Ponadto USA zgodziły się w weekend, by przedłużyć o kolejne 90 dni rozejm handlowy z Chinami (z którymi wstępne porozumienie zawarły w czerwcu). Amerykanie poluzowali m.in. restrykcje technologiczne na import do Państwa Środka.

Analitycy ING wskazują, że w nadchodzących dniach inwestorzy mogą skupić się na danych gospodarczych płynących z USA oraz sygnałach z Fedu, który będzie miał posiedzenie w środę wieczorem. (Rynek nie spodziewa się jednak zmiany stóp). W środę poznamy też wstępne dane o amerykańskim PKB za drugi kwartał, a w piątek zostaną opublikowane statystyki z rynku pracy za lipiec. Jak na razie nastroje inwestorów są bardzo dobre. Liczony przez CNN Indeks Chciwości i Strachu pokazywał w poniedziałek 74 pkt, co oznacza, że na amerykańskim rynku akcji panuje chciwość bliska poziomu ekstremalnego.

Gospodarka światowa
Chiny wciąż zmierzają w kierunku deflacji
Gospodarka światowa
UE i USA osiągnęły porozumienie w sprawie ceł. Unia będzie musiała zwiększyć inwestycje
Gospodarka światowa
Wojna handlowa, która mocno nie zaszkodzi obu jej stronom
Gospodarka światowa
Wojna cenowa rozkręca rynek elektrycznych aut
Gospodarka światowa
Biznes o umowie USA-UE: jest gorzej niż było, ale lepiej niż mogło być
Gospodarka światowa
Czy Krajowi Kwitnącej Wiśni grozi kryzys fiskalny?