Sądny dzień dla banków – negatywna opinia rzecznika TSUE

Rośnie prawdopodobieństwo, że frankowicze uzyskają darmowy kredyt, a banki, i pozostali ich klienci, poniosą tego ogromne koszty. Choć ostateczny wyrok unijnego trybunału jeszcze przed nami, notowania giełdowe niektórych kredytodawców mocno traciły w czwartek.

Publikacja: 16.02.2023 21:00

Sądny dzień dla banków – negatywna opinia rzecznika TSUE

Foto: Adobestock

Wbrew cichym nadziejom bankowców i ekonomistów, czwartkowa opinia Rzecznika Generalnego TSUE okazała się skrajnie niekorzystna dla banków. Za to bardzo obiecująca dla tych, którzy mają kredyty we frankach szwajcarskich.

Tylko zwrot kredytu

Rzecznik Anthony Michael Collins wprost wskazał bowiem, że w świetle Dyrektywa 93/13, bank nie może dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału po uznaniu umowy kredytu hipotecznego za nieważną ze względu na nieuczciwe warunki. Jak argumentował Collins, skoro to bank zamieszczał w umowach niedozwolone zapisy (czyli nieuczciwe warunki), to „przedsiębiorca nie może czerpać korzyści gospodarczych z sytuacji powstałej na skutek własnego bezprawnego działania”. – To ważny moment dla wszystkich frankowiczów – komentuje Marcin Szołajski, radca prawny, CEO Szołajski Legal Group. - Rzecznik słusznie uznał, że bankom nie należy się żadne dodatkowe wynagrodzenie poza zwrotem przekazanej kwoty kredytu.

To jeszcze nie wyrok

Opinia rzecznika generalnego nie przesądza, jaki ostatecznie będzie wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który mamy poznać mniej więcej w połowie 2023 r. Nie mniej prawnicy reprezentujący stronę frankowiczów są dobrej myśli. – Opinia rzecznika jest bardzo istotna, ponieważ przeważnie pokrywa się z wyrokami TSUE. Czwartkowe stanowisko zdradza, iż ostateczne orzeczenie będzie najprawdopodobniej korzystne dla kredytobiorców – ocenia Marcin Szołajski. Jego zdaniem z pewnością przyczyni się do kolejnej fali pozwów sądowych ze strony frankowiczów.

Zupełnie innego zdania jest Związek Banków Polskich i prawnicy środowiska bankowego. Według ZBP wyrok TSUE może być inny, niż proponuje rzecznik generalny. Tak było chociażby w sprawie tzw. „małego TSUE”, czy innych sprawach.

ZBP dodaje, że czwartkowa opinia jest też sprzeczna z innymi wyrokami TSUE, zgodnie z którymi to prawo krajowe decyduje o skutkach nieważności umowy. Także Piotr Bodył-Szymala, radca prawny z Monitora Prawa Bankowego, zaznacza, że przedstawione w czwartek „tezy” rzecznika stoją w sprzeczności co do legalności domagania się kosztu kapitału ze strony banku z wcześniejszymi wyrokami TSUE. – Poza tym sama sprawa formalnie dotyczy patrzenia na unieważnioną umowę i prawa z tego wynikające z perspektywy konsumenta. Sprawa dotycząca roszczeń banku wprost i patrzenia na te kwestie od strony profesjonalisty dopiero przed nami – podkreśla Piotr Bodył-Szymala.

Spadki na giełdzie

Choć na ostateczne rozstrzygnięcie TSUE trzeba jeszcze zaczekać, notowania banków na warszawskiej giełdzie mocno spadały w czwartek.

Indeks WIG-banki spadał po wydaniu opinii o ok. 2,5 proc. (choć na koniec sesji był 0,1 proc. na minusie). W przypadku Banku Millennium można wprost mówić o tąpnięciu – w ciągu dnia jego akcje traciły nawet 7,8 proc., choć skończyło się 3,5-proc. spadkiem. Bank Millennium jest mocno obciążony kredytami w CHF, od kilku lat zawiązuje na ten cel potężne rezerwy (wedle naszych szacunków – łącznie to 5 mld zł), które dotychczas pokryły 47 proc. portfela kredytów frankowych.

W trakcie sesji mocno też, powyżej 4 proc., utracił mBank, ale później odrobił straty i wyszedł na plus. PKO BP skończył dzień nieco ponad 2 proc. na minusie. Zarówno mBank, jak i PKO BP mają dużo aktywnych kredytów walutowych, a rezerwy na ryzyko prawne (zakładające, że frankowicze w masowej skali będę składać pozwy, a sądy – rozstrzygać korzystnie dla nich) sięgają ponad 50 proc. portfela.

Dziesiątki miliardów strat

Czwartkowa reakcja inwestorów zdaje się antycypować straty, jakie sektor bankowy może ponieść w efekcie niekorzystnego wyroku TSUE. A mogą one być ogromne. Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego oszacował kilka miesięcy temu (do czasu zamknięcia tego wydania gazety KNF nie przedstawił najświeższego stanowiska w sprawie), że chodzi o 100 mld zł jednorazowego kosztu. Groziłoby tu upadkiem kilku dużych banków, a przez efekt zarażania – całemu sektorowi bankowemu i systemowi finansowemu.

– Interpretacja TSUE grozi kryzysem makroekonomicznym, bo kilka banków znalazłoby się w bardzo trudnej sytuacji i musiałoby być w tej sytuacji ratowane naszymi, podatników, pieniędzmi – komentował za to Paweł Borys, prezes PFR na czwartkowej konferencji prasowej. – W mojej ocenie orzeczenie TSUE jest sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej. Nie ma uzasadnienia, żeby frankowi kredytobiorcy byli uprzywilejowani wobec złotowych – stwierdził też prezes PFR.

Nie ma ryzyka?

Ciekawe, że przeciwnego zdania wydaje się być Ministerstwo Finansów i cały rząd. Jak przekonywał w Sejmie wiceminister finansów Piotr Patkowski (jeszcze przed wydaniem opinii przez rzecznika TSUE), Komitet Stabilności Finansowej analizuje regularnie ryzyka mogące wpływać na system bankowy i obecnie nie dostrzega większych zagrożeń.

Patkowski wskazał, że sektor już od kilku lat zawiązuje rezerwy na ryzyko prawne kredytów frankowych (obecnie sięgają one łącznie 40 mld zł) i podejmuje także inne działania, takie jak programy ugód. – Pokazuje to, że sektor jest gotowy na różne orzeczenia TSUE. One mogą być dla banków kosztowne, trudne, ale wiadomo już, że uniknęliśmy najbardziej szkodliwych scenariuszy – ocenił Patkowski.

Problem dla gospodarki

– Jeśli wyrok TSUE również będzie negatywny dla banków, poniosą one kolejne straty z tytułu przyszłych rozstrzygnięć sądowych i zawiązywanych z ich tytułu rezerw na kwotę kilkudziesięciu miliardów złotych, co istotnie uszczupliłoby ich kapitały własne, które wynoszą około 200 mld zł – komentuje z kolei Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

– Niesie to za sobą ryzyko zaburzenia funkcjonowania kredytu w gospodarce, spadku liczby banków aktywnie zaangażowanych w udzielanie nowych kredytów i konkurencji na tym rynku, a nawet bolesnych reperkusji ekonomicznych, odczuwalnych też dla zwykłego Kowalskiego w postaci słabszego tempa rozwoju gospodarczego, mniejszej liczby miejsc pracy i wolniejszego wzrostu dobrobytu – analizuje Sobolewski.

Także prof. Witold Orłowski z Uczelni Finansów i Biznesu Vistula zaznacza, że wielkie straty, związane z zadośćuczynieniem dla części klientów, obciążają zarówno same banki, jak i ich pozostałych klientów, podatników (jeśli trzeba będzie z publicznych pieniędzy chronić niektóre banki przed upadkiem), a wreszcie całą gospodarkę, która musi się liczyć z ograniczeniem dostępu do kredytu i spowolnieniem rozwoju.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty