Ciągle za mało argumentów, by wróżyć koniec trendu

Chociaż styl, w jakim indeksy na warszawskiej giełdzie ustanawiały ostatnio nowe rekordy, pozostawia wiele do życzenia, to sam długoterminowy trend wzrostowy nie ulega nadal wątpliwości. Nowe szczyty pozwoliły na przesunięcie w górę poziomów wsparcia. A analiza wskaźników gospodarczych wciąż nie daje jednoznacznych argumentów za rychłym końcem hossy

Aktualizacja: 27.02.2017 04:27 Publikacja: 22.01.2011 03:02

Ciągle za mało argumentów, by wróżyć koniec trendu

Foto: GG Parkiet

[srodtytul]Analiza techniczna – dzięki nowym rekordom w górę przesunął się poziom wsparcia dla WIG[/srodtytul]

Wydawać by się mogło, że huśtawka nastrojów na warszawskim parkiecie w ostatnich tygodniach jest zupełnie bezproduktywna. Co z tego, że WIG dopiero co ustanowił nowy rekord hossy, skoro zaraz potem cofnął się do poziomu, na którym był już na początku listopada, a potem znowu w połowie grudnia?

Ustanowienie nowych szczytów, chociaż nie pociągnęło za sobą trwałej fali wzrostowej, ma jednak znaczenie dla tych inwestorów, którzy trzymają się sprawdzonej filozofii podążania za trendem. Rzecz w tym, że zgodnie z teorią i praktyką, nowy szczyt trendu to powód do tego, by przesunąć w górę także poziom wsparcia, a innymi słowy – poziom, przy którym tego typu inwestorzy ustawiają zlecenia stop-loss („ucinaj straty”). Można więc powiedzieć, że nowe szczyty hossy oznaczają, że w razie poważnej przeceny uda się uratować większą niż do tej pory część papierowych zysków z akcji.

Jak te ogólne wywody przełożyć na konkretne wskazówki inwestycyjne? Jednym z rozwiązań jest obliczana przez nas tzw. ruchoma linia obrony, będąca propozycją tego, w jakim miejscu umieszczać zlecenia stop-loss. Przypomnijmy pokrótce sposób, w jaki tworzymy ową linię.

Jak widać na wykresie, przez większość czasu biegnie ona zupełnie płasko poniżej rosnącego WIG i jedynie co jakiś czas przesuwa się w górę. Owe przesunięcia następują wówczas, gdy indeks odrabia straty z ostatniej poważnej korekty spadkowej i ustanawia nowy szczyt hossy. Za poważną korektę przyjmujemy jednocześnie taką, której zasięg wyniósł przynajmniej  3proc. (to arbitralna wartość ustalona na bazie prób i błędów). Jeśli WIG przebije linię, uznajemy to za sygnał sprzedaży akcji – wówczas zaczyna się rysowanie linii według podobnych zasad, tyle że biegnącej powyżej notowań.

Ponieważ od czasu rozpoczęcia hossy narzędzie to sprawdza się w miarę dobrze (zdarzył się tylko jeden błędny sygnał – na początku lutego 2010 r.), warto nadal monitorować jego wskazania. Jest to stwierdzenie o tyle na czasie, że ostatnie wydarzenia mocno przesunęły linię obrony w górę. Najpierw do gwałtownego skoku doszło wraz z ustanowieniem grudniowego rekordu hossy – wówczas linia przesunęła się z dołka majowego do dołka z końca listopada ub.r. Kolejny, już znacznie mniejszy, skok, miał miejsce w minionym tygodniu. W efekcie linia leży już na wysokości 46416 pkt (styczniowy dołek) i znajduje się w bliskim zasięgu WIG. Gdyby została przebita, byłby to pierwszy tak negatywny sygnał od roku. Jeśli jednak nie zostanie przebita, należy zakładać, że scenariuszem bazowym pozostaje kontynuacja hossy i nowe rekordy – taka jest logika podążania za trendem, która dotąd sprawdzała się bardzo dobrze.

Oczywiście opisana linia obrony to nie jedyne narzędzie podpowiadające, gdzie przebiega granica między trendem wzrostowym i spadkowym. Alternatywnym rozwiązaniem są choćby średnie kroczące. Przykładowo średnia długoterminowa, liczona z 12 miesięcy, przebiega obecnie dopiero na wysokości około 43 tys. pkt. Z kolei średnia półroczna znajduje się na poziomie około 45,3 tys. pkt. Posługiwanie się krótszymi średnimi co prawda daje szanse na znacznie szybszą reakcję na niekorzystne wydarzenia (przykładowo średnia półroczna sugerowała przyłączenie się do hossy już na początku kwietnia 2009 r., podczas gdy średnia roczna – dopiero dwa miesiące później), ale ceną są częstsze błędne sygnały.

W każdym razie jedno jest pewne – obecnie trudno byłoby znaleźć sprawdzone narzędzia, które sugerowałyby, że trend wzrostowy na GPW się skończył. To nie jest prognoza, to jedynie stwierdzenie faktów.

[srodtytul]

Fundamenty – czy wygórowany optymizm firm za Odrą to dla inwestorów sygnał ostrzegawczy?[/srodtytul]

Jednym z ciekawszych wydarzeń ostatniego tygodnia w „sferze fundamentalnej” był odczyt wskaźnika nastrojów niemieckich przedsiębiorców instytutu Ifo. Poszedł on w górę kolejny raz i sięgnął nowego szczytu obecnej cyklicznej zwyżki (trwającej z niewielkimi przerwami od wiosny 

2009 r.) – wyniósł 110,3 pkt. Z jednej strony jest to dobra wiadomość, bo skoro przedsiębiorcy w kraju będącym naszym największym partnerem handlowym są w tak dobrym humorze, to być może będą chętniej inwestowali,

zatrudniali i napędzali koniunkturę gospodarczą. To z kolei powinno się przełożyć na polski eksport, a stąd już prosta droga do szybszego wzrostu w naszym kraju i większych zysków spółek z GPW.

Z drugiej strony, podobnie jak jest to w przypadku wielu innych ustanawiających nowe szczyty wskaźników gospodarczych i nastrojów, pojawia się pytanie, czy skoro jest tak dobrze, to czy przypadkiem nie kurczy się pole do dalszej poprawy. Pytanie to wynika stąd, że gospodarka rynkowa podąża w cyklach, a po sięgnięciu szczytów następuje zwrot i ruch w dół.

Obserwacja zachowania wskaźnika Ifo oraz niemieckiego indeksu giełdowego DAX prowadzi do kilku ciekawych wniosków. Pierwszy jest taki, że dwie ostatnie drastyczne bessy na niemieckim rynku akcji rodziły się w warunkach historycznie bardzo wysokich odczytów wskaźnika Ifo. Pierwsze symptomy zadyszki trendu wzrostowego pojawiły się w połowie 2007 r., kiedy wskaźnik Ifo spadał od szczytu ustanowionego powyżej 108 pkt, czyli niżej niż obecnie. Z kolei hossa związana z bańką internetową skończyła się w II kw. 2000 r., czyli tuż po tym, jak wskaźnik Ifo wyniósł 101,9 pkt, co jest wartością dość niską w porównaniu z obecnymi odczytami. Skoro w nie tak zamierzchłej przeszłości nawet znacznie niższe poziomy optymizmu przedsiębiorców były ostrzeżeniem przed wyczerpaniem się potencjału wzrostowego na giełdach, to w tym kontekście obecna euforia jest alarmistyczna.

Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że poprzednia hossa skończyła się z poważnym opóźnieniem względem szczytu optymizmu przedsiębiorców. Od momentu gdy wskaźnik Ifo sięgnął ówczesnego cyklicznego szczytu (grudzień 2006 r.) do momentu, kiedy szczyt hossy ustanowił DAX (grudzień 2007 r.), minął aż rok, a w tym czasie indeks niemieckiej giełdy zdążył jeszcze urosnąć o solidne 22 proc.

Widać więc, że sam wysoki poziom optymizmu w firmach za naszą zachodnią granicą niekoniecznie musi mieć przełożenie na koniunkturę giełdową w perspektywie nawet wielu miesięcy. Takie przełożenie widać właściwie dopiero wtedy, kiedy jako punkt zwrotny przyjmiemy wyraźny spadek wskaźnika Ifo od cyklicznego szczytu. Aby stwierdzenie to było bardziej konkretne, załóżmy, że o załamaniu cyklicznego wzrostu optymizmu świadczył w przeszłości spadek Ifo poniżej 12-miesięcznej średniej kroczącej, przy czym spadek ten powinien się odbywać z odpowiednio wysokiego poziomu – załóżmy, że przekraczającego 100 pkt. W ostatnich dziesięciu latach do wydarzenia takiego doszło dwa razy – w lipcu 2000 r. oraz w maju 2007 r. Sygnały te były w miarę zsynchronizowane z rozwojem wydarzeń na rynku akcji. W pierwszym przypadku sygnał jedynie nieznacznie opóźnił się względem końca hossy, w drugim zaś równie nieznacznie ten koniec wyprzedził.

Aby z wygórowanego optymizmu niemieckich przedsiębiorców płynął jednoznacznie negatywny sygnał dla posiadaczy akcji, konieczne jest to, by optymizm ten zaczął się załamywać. Na razie wskaźnik Ifo jest aż 5,6 pkt powyżej rocznej średniej kroczącej.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?