Chiny czeka wstrząs

Państwo Środka dobrze sobie poradziło z pierwszą falą światowego kryzysu . Tym razem jest jednak w trudniejszym położeniu, ze względu na swój własny kryzys zadłużeniowy, który zbiega się z wyraźnym pogorszeniem koniunktury na rynkach eksportowych. Pekin ma wciąż jednak wiele narzędzi, które mogą mu pozwolić uniknąć najgorszego

Aktualizacja: 24.02.2017 06:06 Publikacja: 22.10.2011 07:43

Chiny czeka wstrząs

Foto: Archiwum

Światowy kryzys na pierwszy rzut oka omija chińską gospodarkę. Wciąż rozwija się ona w imponującym dla?Zachodu tempie. PKB był w III?kwartale o 9,1 proc. wyższy niż rok wcześniej. W II?kwartale wzrost sięgnął 9,5 proc. Gdy Europa i USA toną w długu publicznym, Chiny mogą się pochwalić rezerwami walutowymi przekraczającymi 3 bln USD. Niemal za każdym razem, gdy chińscy oficjele deklarują, że będą kupować obligacje państw z peryferii strefy euro, wprawiają tymi deklaracjami w zachwyt inwestorów, podsycając przekonanie, że Państwo Środka uratuje zadłużoną Europę. Nadzieje te zapewne okażą się płonne. Chiny mają bowiem zbyt wiele własnych problemów gospodarczych i w związku z tym nie zależy im na ratowaniu reszty świata.

Tajne długi samorządów

Jednym z tych problemów jest kryzys zadłużeniowy. Nie dotyczy on jednak zobowiązań rządu w Pekinie, ale samorządów.

Łączne zadłużenie samorządów jest szacowane na 10,7 bln juanów (1,68 bln USD lub 5,26 bln zł). Rządowe prognozy mówią, że mogą się pojawić kłopoty ze spłatą takich pożyczek o wartości 2,5–3 bln juanów. Analitycy Standard & Chartered prognozują nawet, że może to być 9 bln juanów. Straty poniesione na tych kredytach mogą być więc większe od wartego 700 mld USD programu pomocowego dla banków stworzonego w 2008 r. przez rząd USA.

Dlaczego samorządy tak się zadłużyły? Bo władze centralne dosyć długo przymykały oko na takie praktyki. Samorządy znajdują się wyłącznie w rękach działaczy Komunistycznej Partii Chin, którzy, chcąc zapunktować w partyjnej centrali, realizują szeroko zakrojone projekty inwestycyjne mające wspierać wzrost gospodarczy i zatrudnienie. Co prawda chińskie prawo ogranicza samorządom możliwość prowadzenia działalności gospodarczej i zadłużania się, ale jest ono powszechnie omijane poprzez tworzenie specjalnych wehikułów inwestycyjnych.

Lokalne chińskie władze utworzyły w ostatnich latach ponad 6 tys. spółek. Wiele z nich zaangażowało się w spekulację na rynku nieruchomości oraz różnego rodzaju ryzykowne transakcje – wchodząc w symbiozę z państwowymi bankami oraz prywatnymi (zazwyczaj kontrolowanymi przez „zaprzyjaźnionych towarzyszy") przedsiębiorstwami. Skala nieprawidłowości w funkcjonowaniu specjalnych wehikułów była i jest dosyć duża. Np. w prowincji Liaonig aż 85?proc. tych spółek zalegało w 2010 r. ze spłatą pożyczek.

Kłopoty spółek celowych to nie tylko wina na wpół przestępczych działań działaczy samorządowych, to również efekt polityki rządu i Ludowego Banku Chin. Przez ostatni rok starały się one schłodzić gospodarkę i spowolnić inflację (wynoszącą we wrześniu 6,1 proc.), by kraj uniknął twardego lądowania, czyli załamania gospodarczego. Próbowały więc ograniczać akcję kredytową, czemu służyły podwyżki stóp procentowych, zwiększanie rezerw obowiązkowych w bankach czy mniej lub bardziej formalne zalecenia partyjnej góry, by banki przyznawały mniej kredytów. Polityka ta przynosi tylko połowiczne efekty. Co prawda we wrześniu wartość nowych pożyczek udzielonych przez chińskie banki wyniosła 470 mld juanów, najmniej od 2009 r., ale dane te nie oddają całości obrazu. Agencja Fitch ocenia bowiem, że w tym roku wartość pożyczek?udzielonych w Chinach wzrośnie aż o 38 proc. – jeśli do oficjalnych danych dodamy pieniądze pożyczone za plecami nadzoru np. od banków z Hongkongu lub instytucji parabankowych. Według analityków Fitcha aż 55 proc. akcji kredytowej pochodzi spoza oficjalnego systemu bankowego – trzy razy więcej niż w 2006 r. Szacunki mówią np., że spółki z szarej strefy pożyczyły deweloperom 208 mld juanów, czyli niewiele mniej niż banki (211 mld juanów). Kredyty spoza oficjalnego systemu bankowego są zwykle mniej korzystne dla pożyczkobiorców, np. mają?wyższe oprocentowanie i krótszy okres spłaty.

Chińska wersja subprime

– Zaostrzanie polityki pieniężnej stworzyło wiele trudności dla władz lokalnych próbujących spłacać swoje długi i wywołuje bankructwa. Pożyczki dla samorządów są naszą wersją amerykańskich kredytów subprime – twierdzi Cheng Siwei, szef Pekińskiego Międzynarodowego Forum Finansowego i zarazem były zastępca przewodniczącego parlamentu ChRL.

Co chiński rząd robi w sprawie tych kredytów? Jego nowy program wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw przewiduje m.in. mniej lub bardziej formalne zalecenia dla banków, by... były bardziej tolerancyjne wobec takich klientów mających problemy ze spłacaniem pożyczek. – Tym razem sytuacja jest zupełnie inna niż na początku lat 90., gdy władze zmusiły banki do przyznania się do dużej ilości problematycznych pożyczek. Teraz banki mają się nie przyznawać – zauważa Victor Shih, ekonomista z amerykańskiego Uniwersytetu Northwestern, autor książek o chińskim systemie finansowym.

– Wszyscy są przekonani, że te spółki zostaną uratowane przez rząd, ale nie byłbym tego taki pewny. W końcu wszyscy będą musieli zapłacić za tę pomoc, kosztem choćby wydatków socjalnych – wskazuje Siwei.

Rząd zaczął już pomagać bankom i dłużnikom. Państwowy fundusz Central Huijin Investment kupił w zeszłym tygodniu akcje kilku dużych chińskich pożyczkodawców (m.in. Bank of China, Industrial & Commercial Bank of China) warte 46 mld USD. Decydenci z Pekinu myślą również o pomocy dla państwowych kolei – przedsiębiorstwa zadłużonego na 300 mld USD, które zalega z zapłatą 25 mld USD swoim dwóm największym dostawcom. Rząd negocjuje też 15 mld USD pomocy dla przedsiębiorstw z miasta Wenzhou, uznawanego przez wiele lat za barometr prywatnej inicjatywy w Chinach.

– Jeszcze dwa miesiące temu ludzie myśleli, że nic nie grozi chińskim bankom. Teraz mówią otwarcie o rządowej pomocy dla tych pożyczkodawców, co wskazuje, jak szybko sytuacja się pogarsza – uważa Jim Chanos, rynkowy guru i zarazem szef funduszu Kynikos Associates.

Wielu analityków wskazuje jednak, że kryzys w Chinach jest wciąż do opanowania. – Między Chinami a USA i państwami strefy euro jest jedna wielka różnica: chińskie władze wciąż mają wiele narzędzi do walki z kryzysem. Dysponują ogromnymi rezerwami walutowymi, stać je na pakiety ratunkowe dla banków oraz stymulację gospodarki zarówno na drodze fiskalnej, jak i monetarnej – mówi „Parkietowi" Mark Williams, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

Smok się krztusi

Problemy Chin nie ograniczają się jednak tylko do możliwego kryzysu zadłużeniowego. Jest też ryzyko spowolnienia gospodarczego. Analitycy Barclays Capital przewidują, że światowa recesja doprowadzi w Chinach do twardego lądowania, którym będzie spowolnienie wzrostu gospodarczego poniżej 8 proc. Dlaczego wzrost PKB wynoszący 7 proc. czy 6 proc. miałby być nieszczęściem dla Chin? Bo według wielu ekonomistów wzrost słabszy niż 8 proc. nie będzie prowadził do takiego wzrostu zatrudnienia, który „zagospodarowałby" migrację do miast. Barclays ostrzega również, że poważne spowolnienie gospodarcze doprowadziłoby do spadku cen nieruchomości. To uderzyłoby w finanse spekulujących na tym rynku samorządów i doprowadziło do nasilenia kryzysu zadłużeniowego w ChRL.

Jakie jest prawdopodobieństwo takiego scenariusza? Na razie średnia prognoz analityków mówi, że chiński PKB wzrośnie w tym roku o 9?proc., a w przyszłym o 8,5–9 proc. Pojawiają się jednak oznaki spowolnienia. Tempo wzrostu PKB wyhamowało z 9,7 proc. w pierwszym kwartale do 9,1 proc. w trzecim. Wskaźnik PMI dla chińskiego przemysłu (liczony przez HSBC oraz spółkę Markit Economics) wyniósł we wrześniu 49,4 pkt. Drugi miesiąc z rzędu znajdował się poniżej poziomu 50 pkt, co wskazuje na dekoniunkturę w sektorze.

Spowolnienie widać również w eksporcie, czyli filarze chińskiej gospodarki. Był on co prawda we wrześniu wciąż o 17,1 proc. wyższy niż rok wcześniej, ale dynamika okazała się najniższa od siedmiu miesięcy. Wynosząca 14,5 mld USD?nadwyżka handlowa Chin była najmniejsza od maja. Wiele mówią dane o handlu z Europą. Eksport na Stary Kontynent zwiększył się we wrześniu jedynie o 9,8 proc. wobec 22 proc. w sierpniu. Chiny odczuwają w ten sposób skutki kryzysu zadłużeniowego w strefie euro. Wei Jianguo, chiński wiceminister handlu, ostrzega nawet, że jego kraj w 2012 r. po raz pierwszy od 20 lat może mieć deficyt handlowy. Jego zdaniem nadwyżka handlowa Państwa Środka stopnieje ze 183 mld USD w 2010 r. do 50–100 mld USD w 2011 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy wskazuje natomiast, że z czasem może się to stać dotkliwsze dla ChRL. Jeśli kryzys w eurolandzie się zaostrzy, to zdaniem analityków MFW może to doprowadzić do wyprzedaży azjatyckich aktywów, destabilizacji rynków walutowych tego regionu oraz zmusić zagraniczne banki do zmniejszenia akcji kredytowej w Azji.

To wszystko nie musi jednak oznaczać, że w Chinach dojdzie do twardego lądowania. – Takie obawy nie są uzasadnione. Zwiększenie popytu wewnętrznego może pozwolić Chinom na podtrzymanie wzrostu gospodarczego na poziomie 8,5–9 proc. w nadchodzących kwartałach nawet pomimo ewentualnej światowej recesji – przekonuje Hongbin Qu, ekonomista z HSBC.

– Nie sądzę, by Chiny miały deficyt handlowy za cały 2012 r. Myślę, że ich nadwyżka w handlu zagranicznym będzie nawet wyższa niż w 2011 r., gdyż spadkowi eksportu będzie towarzyszyło zmniejszenie się importu, m.in. ze względu na dekoniunkturę w sektorze budowlanym. Chińska gospodarka wyraźnie zwalnia. Ale rząd rozpocznie w czwartym kwartale działania łagodzące. Możliwe, że dojdzie do rozluźnienia restrykcji nałożonych na akcję kredytową banków, a w przyszłym roku Ludowy Bank Chin obniży im poziom rezerw obowiązkowych. Gdy do tego dojdzie poluzowanie ograniczeń nałożonych na rynek nieruchomości, Chiny będą w stanie utrzymać w 2012 r. tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 8,5 proc. – prognozuje Mark Williams z Capital Economics.

Są jednak ekonomiści wskazujący, że tym razem poluzowanie restrykcji czy nowy pakiet stymulacyjny mogą nie spełnić swoich zadań. – Gdyby doszło do światowej recesji, odpowiedzią chińskiego rządu byłoby zwiększenie środków przeznaczonych na inwestycje publiczne. Biorąc jednak pod uwagę, że Chiny w 2009 r. już miały duży pakiet stymulacyjny dla gospodarki, któremu towarzyszył szybki wzrost akcji kredytowej, tym razem wielkość środków przeznaczonych na stymulację będzie ograniczona. Nie wystarczą one, by wzrost gospodarczy przyspieszył w 2012 r. powyżej poziomu 7,5 proc. – wskazuje Tao Wang, ekonomistka z banku UBS.

Zagrożenie dla rynków

Co może oznaczać spowolnienie gospodarcze w Chinach dla świata i dla rynków?

W tym roku szanghajski indeks giełdowy CSI 300 spadł już o ponad 20 proc., gdy paneuropejski Stoxx Europe 600 jedynie o około 10 proc. Gorsza koniunktura ekonomiczna w Państwie Środka na pewno nie doprowadzi do poprawy koniunktury na chińskich giełdach. Nałożenie się problemów gospodarczych Chin na kłopoty USA i strefy euro przyczyniłoby się też do pogorszenia nastrojów na światowych parkietach. Spowolnienie gospodarcze doprowadziłoby również do spadku cen ropy naftowej oraz wielu innych surowców.

Wyraźniejsze osłabienie chińskiej gospodarki mogłoby mieć jeden dobry skutek – dla strefy euro. Mogłoby sprawić, że europejscy politycy przestaliby w końcu traktować Chiny jako kraj, który wybawi ich z kłopotów zadłużeniowych, i staraliby się z nich wyjść sami.

Pekińskie obiecanki dla Europy

Według brytyjskiego „The Sunday Times" Chiny są gotowe wybawić strefę euro z tarapatów zadłużeniowych. Wcześniej kraje eurolandu musiałyby jednak udowodnić, że radzą sobie z dyscypliną budżetową i rosnącymi wydatkami emerytalnymi. W zamian Chiny zainwestowałyby dziesiątki miliardów dolarów w europejskie obligacje oraz infrastrukturę. We wrześniu w podobnym duchu wypowiadał się chiński premier Wen Jiabao.

– Państwa muszą najpierw zrobić u siebie porządki. Kraje rozwinięte muszą prowadzić odpowiedzialną politykę fiskalną i monetarną. Najważniejszą rzeczą jest teraz powstrzymanie rozlewania się kryzysu zadłużeniowego po Europie. Ale Chiny mogą najlepiej wesprzeć światowe ożywienie, dbając o stabilny wzrost gospodarczy u siebie – stwierdził Wen Jiabao,  na Światowym Forum Ekonomicznym w Dalian. Warunkiem pomocy jest również uznanie przez Unię Europejską Chin za gospodarkę w pełni rynkową, zanim Światowa Organizacja Handlu zrobi to w 2016 r. Przyznanie takiego statusu Chinom pomoże Pekinowi w sporach handlowych z krajami Unii Europejskiej.

Nie wiadomo jednak, ile są warte chińskie obietnice. W ostatnich dwóch latach oficjele z Pekinu podczas wizyt w państwach z peryferii strefy euro wielokrotnie zapowiadali, że Chiny będą kupować dług tych państw. W żaden sposób nie zapobiegło to eskalacji europejskiego kryzysu zadłużeniowego. Zapowiedzi Chińczyków były głównie natury kurtuazyjnej, a inwestorzy pokładali w nich zbyt duże nadzieje. hk

Wojna gospodarcza przeciw reszcie świata?

Zdecydowana większość publikacji dotyczących chińskiej gospodarki pomija arcyważny aspekt, jakim jest polityka. Niezależnie jak to oceniamy, Chińska Republika Ludowa jest wciąż krajem rządzonym przez monopartię komunistyczną, która co prawda mocno zmodyfikowała przez ostatnie 30 lat swoją ideologię, ale wciąż stosuje totalitarne metody. Państwo to ma imperialne ambicje i w związku z tym żadnych skrupułów, by wykorzystywać swoją potęgę gospodarczą jako narzędzie do realizowania tych planów. Na ten pomijany aspekt polityki gospodarczej Chin zwraca uwagę niedawno wydana na polskim rynku książka „Chiny światowym hegemonem? Imperializm ekonomiczny Państwa Środka" autorstwa dwóch Francuzów – Jeana-Paula Guicharda (ekonomisty z Uniwersytetu w Nicei) oraz Antoine'a Bruneta (byłego szefa francuskiego oddziału banku HSBC).

Chiny są wschodzącym imperium i autorzy książki potwierdzają ten powszechny osąd całą litanią faktów. Mają 40 proc. światowych rezerw walutowych, portfel obligacji państw Zachodu przekraczający 3 bln USD czy PKB stanowiący 20 proc. światowego (po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej) – to dane niemal powszechnie znane. Brunet i Guichard uświadamiają jednak czytelnikowi, jak Chińczycy zdołali dojść do takiej potęgi. A doszli do niej według autorów przez totalitarny wyzysk własnej siły roboczej oraz niedowartościowanie juana. Chiny prowadzą klasyczną politykę merkantylistyczną polegającą na stałym wypracowywaniu nadwyżek handlowych (w przeszłości robiły to m.in. USA i Japonia). Zalewają świat swoimi tanimi produktami, co osłabia mocno zadłużone gospodarki krajów rozwiniętych i jednocześnie daje Chinom środki na to, by stać się głównym wierzycielem „zgniłego Zachodu". Na ich rzecz działa zarówno w USA, jak i w Europie potężne lobby, które odnosi korzyści z tej sytuacji.

– Największymi błędami prezydenta USA Billa Clintona były: nadmierna deregulacja systemu finansowego oraz zgoda na przystąpienie Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO). To są główne przyczyny kryzysu i dzięki temu Chiny masakrują zachodnie gospodarki – mówi „Parkietowi" Antoine Brunet. Autorzy widzą więc ratunek dla świata w stworzeniu WTO-bis, do którego Chiny nie zostaną dopuszczone. – Myślę, że państwa takie jak Brazylia, Indie czy Turcja, które przegrywają konkurencję z Chinami, chętnie przyłączyłyby się do takiej inicjatywy – wskazuje Jean-Paul Guichard.

Autorzy zdają się jednak lekceważyć to, że Chiny mają również poważne problemy, związane m.in. z demografią. Uważają również obecne spowolnienie gospodarcze i kryzys zadłużeniowy w ChRL tylko za przejściowe kłopoty. – Chiny mają bardzo niski dług publiczny i mogą sobie pozwolić zarówno na to, by uratować swoje banki, jak i na to, by zrekompensować spowolnienie w eksporcie stymulacją popytu wewnętrznego – uważa Brunet.

Niektórych czytelników może  zirytować

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?