Po dramatycznym początku miesiąca i osiągnięciu przez indeks WIG20 najniższego poziomu od dwóch lat październik pozytywnie zaskoczył inwestorów. Decydujący wpływ na poprawę nastrojów, po trzech miesiącach spadków, miały zapowiedzi europejskich polityków, którzy zapewniali rynki o swojej determinacji do uporania się z kryzysem zadłużenia Europy. Inwestorzy, zmęczeni jednym z najgorszych kwartałów w historii GPW, z nadzieją przyjmowali wszystkie informacje niosące nawet mglistą zapowiedź rozwiązania problemów strefy euro.
Od feralnego 3 października indeks warszawskich blue chips wzrósł o 13,5 proc., zamykając miesiąc na poziomie 2371,57 pkt. W tym samym czasie WIG zyskał 12 proc., osiągając 41?160,66 pkt.
Stagnacja w listopadzie...
Z ankiety przeprowadzonej przez „Parkiet" wśród blisko 20 maklerów, doradców inwestycyjnych i zarządzających funduszami inwestycyjnymi wynika, że nie spodziewają się oni, żeby?giełdzie udało się w ciągu obecnego miesiąca wykrzesać cokolwiek więcej niż w ostatnich dniach października. Średnia wskazań w odpowiedzi na pytanie, na jakim poziomie WIG20 zakończy listopad, wyniosła 2413 pkt (przy rozpiętości wskazań od 2280?pkt do 2550 pkt).
Większość specjalistów jest zdania, że październikowe odreagowanie rynku było zbyt optymistyczne. – Wprawdzie rynek akcji wydaje się obecnie bardzo atrakcyjny w średnim terminie, jednak można odnieść wrażenie, że inwestorzy zbyt szybko pożegnali się z kryzysem – studzi emocje Adam Zaremba, główny ekonomista Idea TFI.
– W październiku byliśmy świadkami imponujących zwyżek na skutek dwóch czynników: niezłych twardych danych makro z USA – jak choćby ostatnich o PKB – oraz sformowania się ram planu ratunkowego dla państw PIIGS. Niestety, oba bodźce mają swoje słabe strony. Dobra koniunktura w gospodarce amerykańskiej moim zdaniem długo się nie utrzyma, a europejski plan przypomina łykanie środków przeciwbólowych przez konającego na raka – dodaje Zaremba.