Złoty krzyż kontra podwójny szczyt

Na szerokim rynku akcji doszło do dwóch całkowicie sprzecznych zdarzeń. Z jednej strony mamy złoty krzyż, który zazwyczaj był trafnym sygnałem kontynuacji hossy. Z drugiej – na wykresach kształtuje się krok po kroku złowieszcza formacja podwójnego szczytu

Aktualizacja: 18.02.2017 07:11 Publikacja: 24.03.2012 17:00

Tomasz Hońdo

Tomasz Hońdo

Foto: Archiwum

Ostatnie wydarzenia na parkiecie miały prawo wywołać sporo niepokoju w sercach posiadaczy akcji. Na przykład grupujący głównie małe spółki indeks sWIG80 osunął się w czwartek o 1,7 proc. To już drugi tak silny dzienny spadek w ciągu ostatnich trzech tygodni (6 marca indeks stracił 1,8 proc.). Oznacza to sporą niekorzystną odmianę w porównaniu z okresem stabilnego trendu zwyżkowego trwającego od połowy grudnia do połowy lutego.

Sprawiło to, że aktualny przestał być optymistyczny scenariusz zakładający, że korekta spadkowa z początku marca była jedynie chwilowym przesileniem, a sWIG80 po odrobieniu strat pokona lutowy szczyt (10 530 pkt w cenach zamknięcia i 10 555 pkt w trakcie sesji). Szczytu pokonać się nie udało, a co gorsza zderzenie z nim wywołało powtórną awersję do akcji. Łatwo zauważyć, że w wyniku tej huśtawki nastrojów na wykresie indeksu „maluchów" kształtuje się bardzo nielubiana przez analityków technicznych formacja podwójnego szczytu. Zgodnie z teorią jest to układ zapowiadający odwrócenie trendu na spadkowy. Gdyby formacja została w pełni ukształtowana, byłaby to zapowiedź zniżki sWIG80 co najmniej do 9500 pkt, a może jeszcze głębiej.

Dwa scenariusze

Na szczęście podwójny szczyt to na razie jedynie formacja potencjalna i zarazem groźba dla posiadaczy akcji, ale jeszcze nie fakt. Jest już podejrzenie, lecz wyrok skazujący jeszcze nie zapadł. Warunkiem koniecznym jest spadek sWIG80 poniżej poziomu wsparcia, jakie na wysokości 10 tys. pkt (w cenach intraday) tworzą dołki z 6–7 marca (wtedy zakończyła się pierwsza z ostatnich dwóch korekt spadkowych). Dopóki indeks jest powyżej tego pułapu, jeszcze nie wszystko stracone. Jest ciągle szansa, że widoczny na wykresie układ ostatecznie okaże się nie tyle złowieszczym podwójnym szczytem, ile po prostu rozciągniętą w czasie zwykłą korektą, czymś w rodzaju formacji prostokąta. Dopóki wsparcie z 6–7 marca nie pęknie, dalej będzie szansa na pokonanie szczytów ok. 10,5 tys. pkt, a tym samym na kontynuację hossy na szerokim rynku.

Optymiści mogą się pocieszać, że nie widać oznak zmniejszania się siły relatywnej akcji małych spółek. Wskaźnik siły sWIG80 względem WIG20 (oblicza się go, dzieląc wartości jednego indeksu przez wartości drugiego) jest ciągle blisko 12-miesięcznego szczytu. Jest to o tyle ważne, że wybicie wskaźnika w górę z trendu bocznego na początku lutego było trafnym potwierdzeniem ożywienia na szerokim rynku.

Wszystkie te rozważania uwiarygodnione są przez identyczną sytuację na wykresie indeksu WIG-Plus, który jest jeszcze lepszym wskaźnikiem koniunktury na rynku dominujących liczebnie na GPW małych firm (obejmuje teraz prawie 180 spółek, a udział żadnej z nich nie sięga 3 proc.). Także tu doszło do odbicia od maksimum leżącego tuż powyżej 900 pkt, natomiast spadek poniżej 850 pkt byłby dopełnieniem formacji podwójnego szczytu.

Kolejny długoterminowy sygnał

Gdyby doszło do wybicia w dół ze złowieszczego układu technicznego, nastąpiłoby poważne rozczarowanie, biorąc pod uwagę całą serię długoterminowych – zarówno technicznych, jak i fundamentalnych – sygnałów kupna, jakie pojawiły się na GPW w minionych miesiącach (o jednym z nich, czyli wystrzale wskaźnika wyprzedzającego OECD, pisaliśmy przed tygodniem). Ostatnio doszedł do nich kolejny, zwany?popularnie złotym krzyżem. Na wykresie sWIG80 (a także WIG-Plus i mWIG40) 50-sesyjna średnia krocząca urosła powyżej średniej 200-sesyjnej. Aż się prosi, by przeanalizować trafność tego długoterminowego sygnału w przeszłości.

Łącznie w dotychczasowej, sięgającej 1995 roku, historii sWIG80 (oraz jego poprzednika – indeksu WIRR) złoty krzyż pojawił się siedem razy. Czy owe sygnały były trafne? Na pytanie to odpowiedzieć można na kilka sposobów. Po pierwsze, warto zbadać po prostu, jakie byłyby wyniki strategii zakładającej, że akcje kupujemy wraz z pojawieniem się złotego krzyża, a sprzedajemy je po zjawieniu się odwrotnego sygnału, a więc po spadku średniej 50-sesyjnej poniżej 200-dniowej (taka sytuacja zwana jest popularnie krzyżem śmierci). Jeśli przyjmiemy mocno upraszczające założenie, że handlujemy koszykiem akcji zgodnym ze składem indeksu sWIG80 (jaka szkoda, że nie ma kontraktów terminowych na ten indeks lub na WIG-Plus), to wyniki strategii okazują się może nie rewelacyjne, ale całkiem niezłe. Jak widać na wykresie, postępowanie według takiego wzorca pozwoliłoby uniknąć zdecydowanej większości strat w czasach bessy, jednocześnie w przyzwoitym stopniu wykorzystać okresy sprzyjającej koniunktury (zwykle złote krzyże nie pozwalają załapać się na początkowe fale hossy).

Oczywiście nawet w najlepszych strategiach zdarzają się błędne sygnały i tak samo jest tutaj. Spośród siedmiu dotychczasowych złotych krzyży dwa przyniosły straty. W pierwszym wypadku (kwiecień 1999 r.) ubytek w portfelu wyniósł ok. 4 proc. w ciągu pół roku od pojawienia się sygnału kupna do sygnału sprzedaży (jak na złość rynek zaraz potem znów zaczął dynamicznie rosnąć). W drugim wypadku (wrzesień 2010 r.) strata sięgnęła 3 proc. i została zrealizowana po 10 miesiącach (w ostatniej chwili przed sierpniową paniką). Pocieszające jest, że jak widać, błędne sygnały oznaczały nie tyle katastrofę finansową, ile jedynie bezproduktywne trzymanie akcji zamiast oprocentowanej gotówki.

Tak, jak to jednak jest ze wszystkimi strategiami opartymi na wskaźnikach technicznych, nie można sobie po prostu wybrać z góry trafnych sygnałów, pomijając błędne. Trzeba słuchać każdego, żeby strategia miała sens. W takim duchu należy również traktować sygnał, który właśnie pojawił się na rynku małych spółek. Być może okaże się trafny, a może przyniesie straty. Tego oczywiście nie wiadomo.

Jaka taktyka?

Fakt, że złoty krzyż pojawił się akurat w okresie kształtowania się potencjalnej średnioterminowej formacji podwójnego szczytu, pozwala?jednak nieco ograniczyć niepewność i ryzyko?związane z inwestowaniem. Taktyka, jaka?przychodzi na myśl, jest następująca: jeśli?sWIG80 (i WIG-Plus) przebije wsparcie, co będzie równoznaczne z pełnym ukształtowaniem się złowieszczego podwójnego dna, lepiej będzie chyba z ostrożnością podchodzić?do złotego krzyża. Jeśli jednak małe spółki?wyjdą z opresji obronną ręką (wsparcie nie pęknie), będzie to potwierdzenie złotego krzyża. Zakończenie korekty i ustanowienie nowego szczytu trendu wzrostowego byłoby dobrym momentem do zajęcia pozycji długich, czyli zgodnych z kierunkiem wskazanym przez złoty krzyż.

[email protected]

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty