Jedno wydaje się tu znamienne. W trakcie, gdy nasz rynek słabł i szykowała się spadkowa końcówka, niemiecki DAX wyznaczał dzienne szczyty, a że była to sesja najwyżej położona, to mieliśmy szczyty całej zwyżki, która w przypadku tego indeksu trwa od początku czerwca. Tak, nasz rynek rozpoczął zwyżkę wcześniej. Czy teraz ją wcześniej zakończy? Niektórzy uważają, że notowania polskich akcji są swoistą przepowiednią tego, co wkrótce będzie się działo na rynkach zachodnich. Gdyby założyć prawdziwość tej tezy, to piątkowe osłabienie na GPW powinno wkrótce owocować podobnym na rynkach zachodnich. Jest to jednak teza ryzykowna, gdyż zakłada, że nikt tej relacji nie zauważa, a przecież mówi się o tym od dawna.
Do piątkowego osłabienia nie należy pochodzić, jak do jakiegoś proroczego ruchu cen, ale do zwykłej fazy słabości popytu w trakcie wzrostu cen. Piątkowa słabość nie niweluje szans byków, by podciągnąć wyceny i doprowadzić do nowych szczytów w ramach aktualnej tendencji. Mimo to warto o jednym pamiętać. Ta tendencja wykazuje wiele cech, które wskazują na jej krótkoterminowy charakter. Z tego powodu, nawet jeśli w przyszłym tygodniu ceny ponowią wzrost, to może istnieć znacząca trudność w próbie pokonania okolic 2400 pkt.
Alternatywą dla wzrostu jest spadek. Jeśli ruch z piątku zostanie pogłębiony, zagrożone zostaną poziomy wsparcia. Pokonanie poziomu 2275 pkt. może być sygnałem końca zwyżki i początku nowej tendencji – tym razem spadkowej. Poziom 2275 pkt to minimum konsolidacji z czwartku sprzed tygodnia. Dla ostrożniejszych graczy sygnałem problemów popytu może być minimum wspomnianego czwartku.