W żadnym wypadku nie ma bowiem jasności. EBC przedstawił mgliste i uwarunkowane odrębnymi okolicznościami propozycje skupu obligacji krajów strefy euro. Rynek skupił się na słowach „nielimitowany skup" i „bez limitu poziomu rentowności". Tymczasem wcale nie jest pewne, czy do tych zakupów w ogóle dojdzie, a jeśli dojdzie, to kiedy.
W przypadku piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy także nie ma wyraźnego obrazu. Dane okazały się słabsze od oczekiwań, ale nie są jakimś dramatem względem poprzednich miesięcy. Fakt, liczba etatów wzrosła wolniej niż miesiąc wcześniej, ale za to wyraźnie szybciej niż w dwóch wcześniejszych miesiącach. Fed nie kieruje się pojedynczą publikacją, a więc tak, jak nie będzie przywiązywał szczególnej wagi do danych lipcowych, tak nie będzie roztrząsał danych sierpniowych. Ogólnie bowiem rynek pracy rośnie w tempie ok. 100 tys. etatów na miesiąc. To mało, ale pytanie brzmi, czy na tyle mało, by już miało być to podstawą do uruchomienia skupu aktywów przez bank centralny. Mam tu wątpliwości. Na szczęście szybko się o tym przekonamy, gdyż już w najbliższy czwartek decyzję w sprawie parametrów polityki pieniężnej podejmie Komitet Otwartego Rynku. Nie można wykluczyć jakichś decyzji luzujących, ale niekoniecznie musi być to osławiony QE3.
Zachowanie cen kontraktów na piątkowej sesji sugeruje, że popyt jeszcze nie jest gotów do atakowania szczytu z sierpnia. Przebieg notowań z tego dnia przypomina kopułę, co nie jest dobrą wiadomością dla tych, którzy liczą na szybkie uporanie się z okolicą szczytu z 17 sierpnia. Nawet jeśli rynek jeszcze będzie w stanie się poderwać, to sytuacja byków nie będzie łatwa. Oddzielną sprawą jest indeks, który do swojego szczytu ma nieco więcej miejsca, a więc analogiczny sygnał pokonania oporu wymagałby większego zaangażowania po stronie kupujących. To naturalnie jest możliwe. Wyjście nad sierpniowy szczyt zaneguje całą ostatnią fazę osłabienia.