Jeszcze nigdy w historii nie mieliśmy do czynienia z tak niską inflacją (0,2 proc., liczoną r./r.). Powolnemu wzrostowi cen towarzyszy niskie oprocentowanie depozytów, co skłania do poszukiwania alternatywnych inwestycji. Gdzie je znajdziemy? Na zachodnich rynkach, gdzie panuje hossa? Niekoniecznie. Zdaniem specjalistów, także w Polsce wachlarz inwestycyjnych możliwości jest wystarczająco szeroki.
Wariant bez zmian
Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera, przekonuje nawet, że oprocentowanie lokat, choć niewielkie, to pozwala w tym momencie zarobić. – To ciekawa sytuacja – komentuje analityk. – Jeśli na oprocentowanie lokat spojrzymy pod kątem zysku realnego, to okazuje się, że bez żadnego ryzyka możemy zarobić 2,3–2,5 proc., czyli więcej niż rok temu, kiedy stopy były na poziomie 4 proc., a oprocentowanie wynosiło 5 proc. Przeciętny Polak nie patrzy jednak na to, ile realnie zarobi, ale jaka będzie wysokość jego odsetek, więc poszukuje alternatyw – przekonuje.
Kamil Artyszuk, analityk DM BPS, dodaje, że choć średnie oprocentowanie depozytów od października ub.r. spadło o 1 pkt proc., to silna konkurencja na rynku banków sprawiła, że spadek ten nie był tak mocny, jak mogłoby się wydawać ze zmiany WIBOR 6M, które w tym samym czasie spadły o 2 pkt proc. Zyski na lokatach nie są jednak duże. Szukamy więc innych okazji. Tutaj istotne znaczenie ma apetyt na ryzyko. Jeśli inwestor dopuszcza możliwość utraty części zainwestowanej kwoty, wówczas powinien spróbować swoich sił na rynku akcji, czy to sam, czy to za pomocą funduszy inwestycyjnych.
Wariant dla ryzykantów
– Trudno powiedzieć, że okazją są obecnie akcje krajów z rynków wschodzących. Na tym tle ciągle okazją wydają się akcje z polskiego parkietu – zauważa Krzysztof Muryn, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży w PKO TFI, i dodaje: – Nie byliśmy w ostatnich dwóch latach beneficjentami większych napływów środków, które płynęły szerokim strumieniem na rynki emerging markets. Sytuacja wewnętrzna też nie sprzyjała szczególnemu zainteresowaniu inwestorów akcjami polskich spółek. Efekt jest taki, iż rynek postrzegany przez pryzmat głównych indeksów jest ciągle o kilkadziesiąt procent poniżej szczytów z 2007 roku. Dodatkowo w naszej walucie dokonał się istotny „zjazd" stóp procentowych, głębokie spowolnienie. Taka sytuacja to dobre warunki do początku hossy na rynku kapitałowym.
– Mimo wiszącej nad rynkiem kwestii OFE na rynku akcji nie brakuje spółek, które ustanawiają rekordy cenowe, nie brakuje też spółek, które są obecnie bardzo przecenione i stwarzają okazję do wzrostów, tutaj jednak konieczny będzie odpowiedni warsztat fundamentalny – zaznacza z kolei Grzegorz Zalewski, ekspert DM BOŚ. – Czy warto próbować? Teraz jest o wiele lepszy moment niż w szczycie rynkowym – dodaje.