Zwykliśmy narzekać na nienajlepszą kondycję krajowego rynku kapitałowego, ale ten ostatnimi czasy zdecydowanie częściej zaskakuje pozytywnie niż negatywnie. Dobrym tego przykładem jest ten tydzień. Na jego początku debiutował bowiem kolejny ETF na GPW. Ogłoszona została także pierwsza w nowożytnej historii emisja listów zastawnych skierowana do inwestorów detalicznych.

Oba produkty są z zupełnie innego spektrum ryzyka. Nowy ETF ma odzwierciedlać zmiany ceny Bitcoina, czyli aktywa o naturze spekulacyjnej. Co prawda zmienność jego ceny się ostatnio obniżyła, ale historycznie pozostaje na bardzo wysokim poziomie. To wciąż będzie bardziej tradingowy instrument niż typowo inwestycyjny. Tym niemniej nie tak dawno debiutował inny ETF, dywidendowy i oparty o krajowe spółki. Oferta celowana w lubianą przez polskich inwestorów perspektywę cyklicznych wypłat spotkała się z pozytywną reakcją. W niecałe dwa tygodnie rozwiązanie pozyskało bowiem ponad 26 mln zł, co wyraźnie kontrastowało z kolejnym odpływem środków z krajowych funduszy akcji (w sierpniu wynoszącym 43 mln zł, a od początku roku 801 mln zł). Ciekawe, ile pozyska ETF na Bitcoina, gdyż dotychczas utrudniony był dostęp do tego aktywa poprzez kanały tradycyjnej infrastruktury finansowej. Teraz będzie go można nabyć nawet na emerytalnych rachunkach IKE/IKZE. To duża zmiana, która poszerza inwestorom możliwości lokowania swojego kapitału.

Drugi nowy produkt będzie celował w zupełnie innego klienta. Listy zastawne zabezpieczone są na pracującym portfelu kredytów hipotecznych, które z kolei zabezpieczone są na nieruchomościach mieszkaniowych. Ich ryzyko kredytowe będzie więc bardzo niskie. Przy płynnym rynku wtórnym rozwiązanie może więc służyć do dość bezpiecznego lokowania wolnych środków. Teoretycznie ten instrument odpowiada także na potrzebę bezpieczeństwa, która często przewija się w inwestycyjnych ankietach Polaków. Oczywiście okupione to będzie mocno ograniczoną stopą zwrotu, ściśle powiązaną z stopą referencyjną NBP. Tym niemniej duża popularność 12-miesięcznych oszczędnościowych obligacji detalicznych z oprocentowaniem opartym o główną stopę NBP powinna sprzyjać zainteresowaniu także nowym instrumentem.

Okazuje się więc, że nasz rynek powoli, ale jednak się rozwija i poszerzana jest oferta notowanych instrumentów, które mogą zaspokajać różne i często przeciwstawne interesy inwestorów. Szczególnie dobrze, że rozwija się gama produktów o różnym poziomie ryzyka, gdyż pozwoli to poszerzyć grono uczestników rynku.