Kancelaria Prezydenta, moim zdaniem, już raz w sprawie OFE naraziła głowę państwa na poważną kompromitację
Dlaczego „musi"?
Jeżeli tego nie zrobi, narusza porządek konstytucyjny, dlatego że prawa majątkowe są w Polsce chronione na równi z własnością. A czyje prawa majątkowe są w tym przypadku chronione? Ubezpieczonych i OFE. Czy ZUS ma jakieś prawa majątkowe w OFE? Nie. Państwo – jednym słowem – chce sięgnąć po prawa majątkowe podmiotów niepaństwowych.
W takim razie, przyjmując konstytucyjną perspektywę, prezydent nie powinien się pod takimi zmianami podpisywać.
Moim zdaniem nie powinien. Wróćmy do 2011 r., kiedy rząd znacjonalizował część składki, która wynosiła 7,3 proc., następnie 2,3, teraz wynosi 2,8, a za półtora roku ma wynosić 3,5 proc. Gdy rząd sięgnął po te pieniądze, doradzałem prezydentowi, żeby skierował sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Otoczenie prezydenta twierdziło, że są inne opinie konstytucjonalistów, którzy stwierdzili, że operacja jest konstytucyjna. Jednak młodzi ludzie – naprawdę nie z mojej inspiracji – w trybie dostępu do informacji publicznych zaczęli poszukiwać tych opinii i okazało się, że ich zwyczajnie nie ma. Przyznała to Kancelaria Prezydenta zmuszona przez sąd do przedstawienia tych opinii, czym moim zdaniem już raz w sprawie OFE naraziła głowę państwa na poważną kompromitację. Nie byłoby tego problemu, gdyby już wtedy skierowano ustawę do Trybunału. Teraz też doradzam, nie tylko prezydentowi, ale i rządowi, pozyskanie opinii prawników, które potwierdzą, że nacjonalizacja pieniędzy w OFE jest konstytucyjna. Ta ustawa nie powinna w ogóle wyjść poza rządowe centrum legislacyjne bez odpowiednich opinii konstytucjonalistów, którzy powiedzą – „tak, to jest operacja konstytucyjnie dopuszczalna". Moim zdaniem nie znajdą się jednak takie głosy. Z kim nie rozmawiam, wszyscy prawnicy zgadzają się z moimi poglądami na ten temat. Nie tylko konstytucjonaliści, ale i specjaliści od prawa cywilnego, gospodarczego, tacy jak profesor Aleksander Chłopecki, jeden z wybitniejszych specjalistów prawa rynku kapitałowego, który tłumaczy, czym jest to prawo majątkowe, na czym ono polega w OFE. Ostatnio ukazała się świetna ekspertyza Instytutu Allerhanda potwierdzająca tę samą linię rozumowania. To są po prostu świadectwa udziałowe, tak jak jednostki uczestnictwa funduszu inwestycyjnego. Oczywiście z tym zastrzeżeniem, że z OFE nie można się wycofać, chyba że umierając przed nabyciem prawa do emerytury. Wtedy jednak oszczędności zgromadzone w OFE, zgodnie z przepisami, powinny zostać przekazane spadkobiercom.
Nawiasem mówiąc, mam wątpliwości, czy my naprawdę rozumiemy, jaką wartością jest własność prywatna. Zgodnie z konstytucją wszystkie rodzaje własności są chronione tak samo. Mienie publiczne nie jest przez prawo traktowane lepiej niż mienie prywatne. W art. 20 konstytucja wyraźnie mówi, że własność prywatna jest podstawą społecznej gospodarki rynkowej. W ogóle w konstytucji nie ma takiego pojęcia jak mienie publiczne, jest natomiast mowa o mieniu Skarbu Państwa. Ustawodawca w 1997 r. doszedł do wniosku, po doświadczeniach czasu PRL, że z własności prywatnej trzeba uczynić podstawę systemu. I to zostało zrobione. Albo poważnie traktujemy konstytucję, albo uważamy, że władzy wszystko wolno. Władzy rzeczywiście wszystko wolno, ale z podatkami, a nie z pieniędzmi na emeryturę. One – w przeciwieństwie do podatków – mają precyzyjnie zdefiniowany cel – emeryturę. To, że zostały ściągnięte przymusowo, nie oznacza, że stały się publiczne. One były takie tylko przez chwilę – kiedy Skarb Państwa ponosił odpowiedzialność za ich przekazanie do OFE. W momencie gdy trafiły do funduszy, stały się znowu prywatne. Na tym stanowisku stanął Eurostat, który od 2004 r. twierdzi, że pieniądze w emerytalnym systemie kapitałowym nie należą do finansów publicznych. Nasza ustawa o finansach publicznych bardzo wyraźnie mówi, co wchodzi w skład finansów publicznych. Pieniądze w ZUS tak, ale w OFE – nie.