Dystrybutorzy na krzywej opadającej

Cele w zakresie poprawy jakości sieci dystrybucyjnej będą coraz większym wyzwaniem dla operatorów. Wyniki segmentu – uważanego dotąd za lukratywny – będą pod presją.

Publikacja: 26.04.2017 11:06

Dystrybutorzy na krzywej opadającej

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

– Dystrybucja nadal będzie stabilizatorem wyników grup energetycznych. Ale nie należy się spodziewać wzrostu rentowności tego biznesu – twierdzi Paweł Puchalski z DM BZ WBK.

GG Parkiet

To ze względu na wprowadzony od 2016 r. nowy model wynagradzania operatorów sieci dystrybucyjnych (OSD), uwzględniający jakość świadczonych usług. Motywuje on ich tylko do wypełniania zaleceń regulatora. Nie ma marchewki za bycie liderem. Jest za to kij, czyli obcięcie przychodów za bycie maruderem.

Mniej przewidywalny sektor

Już w 2016 r. dało się zauważyć spadek rentowności u części dystrybutorów. W przypadku PGE Dystrybucja marża na działalności operacyjnej zmniejszyła się z 22 proc. w 2015 r. do ok. 19 proc. w ub.r. Z kolei w Enerdze rentowność kluczowego segmentu wzrosła (o 1 proc., do 23,7 proc.) dzięki trzymiu wydatków w ryzach i zwiększeniu wolumenu dystrybucji. Także dyscyplina kosztowa wpłynęła na stabilny wynik OSD Tauronu (marża ok. 21 proc.). Wspólnym mianownikiem było jednak narzekanie na regulację jakościową.

GG Parkiet

– Ten segment staje się mało przewidywalny, bo niektóre elementy modelu wynagradzania operatorów sieci są uznaniowe i arbitralnie wyznaczane przez prezesa URE – argumentuje Puchalski. Chodzi o przycinanie zwrotów z zainwestowanego kapitału poprzez zmianę formuły wyliczania WACC (średnioważony koszt kapitału), a także stosowanie współczynnika korekcyjnego dla tzw. wskaźnika jakościowego (może spaść poniżej bazowego poziomu 1, jeśli OSD nie dotrzyma zobowiązań) i wskaźnika regulacyjnego (może zostać podniesiony ponad 1, o ile wystąpią nieprzewidziane zdarzenia, np. pogodowe, niepozwalające na wypełnienie celów i URE chce stratę zrekompensować). Przy czym wpływ regulacji jakościowej będzie uwzględniany z dwuletnim opóźnieniem, tj. wyniki 2016 r. wpłyną na taryfę w 2018 r.

– Poprzez skorygowanie wskaźnika jakościowego do 0,99 regulator obniżył wynik Enerdze już w 2016 r., choć był to dla spółki bardzo dobry rok, w którym nie wystąpiły żadne gwałtowne zjawiska pogodowe przerywające dostawy prądu na długi czas. Inni operatorzy nie informowali o takich korektach i trudno powiedzieć, czy miały one miejsce – zauważa Puchalski.

Gdańska spółka – w jego ocenie – straci najmocniej na wprowadzeniu nowego modelu rozliczeń. Bo jako pierwsza zaczęła poprawiać jakość swojej sieci. Tymczasem URE przyjęło za wyjściowy 2015 rok. – Tauron znacznie poprawił się wobec swoich celów m.in. dlatego, iż jego wskaźniki za 2015 rok znajdowały się na bardzo wysokim poziomie – dodaje Puchalski.

Tauron cele na 2018-2020 określa jako ambitne. Ale choć deklaruje, że dołoży starań, by je zrealizować, to nie pokazuje celów na 2020 r. Podobną strategię ma Innogy Stoen działający w Warszawie i okolicach. Może to strategia, bo trwa weryfikacja celów regulacji jakościowej.

Bardzo ambitne zadania

Co bada URE? W kolejnych latach, od 2016 do 2020 r. operatorzy sieci mają być rozliczani z kilku rzeczy. Chodzi m.in. o czas przerw w zasilaniu (SAIDI – liczba minut na odbiorcę), ich częstotliwość (SAIFI – liczba przerw na odbiorcę) i czas realizacji przyłączania odbiorców do sieci (liczony w dniach). Problem tkwi w braku transparentności w zakresie wiedzy co do wyznaczonych celów dla poszczególnych dystrybutorów. Żadna z grup nie ujawnia zadań na poszczególne lata. Ten temat milczeniem pomija też regulator. Niektóre spółki notowane na giełdzie pokazują jedynie wynik, jaki mają osiągnąć na końcu tej drogi. I tak PGE w długoterminowej strategii celuje w redukcję SAIDI i SAIFI o 56 proc. (odpowiednio do 196 minut oraz 2,11). Z kolei realizacja przyłączenia ma się skrócić do 180 dni. W pierwszym roku obowiązywania regulacji wskaźniki SAIDI i SAIFI największej spółce energetycznej udało się obniżyć odpowiednio o 9 i 5 proc. Z kolei czas przyłączenia skrócono o 15 proc. – Udało nam się spełnić wytyczne na granicy – przyznał podczas konferencji podsumowującej 2016 r. Henryk Baranowski, prezes PGE.

Do 2020 r. Energa powinna obniżyć czas przerw do 113,5 minuty na odbiorcę, a liczbę przerw do 1,62 na odbiorcę. – Osiągnięcie tych wielkości będzie niezwykle trudne ze względu na podejmowane w przeszłości prace skutkujące redukcją wskaźnika SAIDI o ponad 62 proc. między 2011 a 2016 r. i zmniejszeniem wskaźnika SAIFI o ponad 52 proc. – tłumaczy Adam Kasprzyk, rzecznik Energi. – Obniżenie wskaźnika SAIDI o każdą kolejną minutę będzie kosztowało nas coraz więcej. To powinno być uwzględniane podczas procesu zatwierdzania taryf przez prezesa URE – postuluje Kasprzyk.

Przedstawiciel spółki podkreśla przy tym, że tradycyjne podejście do poprawy jakości sieci przestaje być wystarczające. – W przyszłości jej efektywność będzie wzrastać w większym stopniu dzięki lepszemu zarządzaniu istniejącymi elementami. Dlatego prowadzimy inwestycje w automatyzację sieci i zwiększenie jej inteligencji – wyjaśnia rzecznik Energi. Chodzi m.in. o montaż liczników zdalnego odczytu. Gdańska spółka jest na razie liderem w ich wdrażaniu i deklaruje ich montaż u wszystkich swoich odbiorców do 2025 r. Ale tego akurat URE nie wynagradza. Może dlatego inni decyzje o wdrożeniu tzw. inteligentnych liczników w całej sieci odkładają do czasu wprowadzenia regulacji prawnych na poziomie krajowym oraz wyników testów prowadzonych lub planowanych pilotaży.

Spore inwestycje przy niższych zwrotach

Część spółek pytana o potrzebę zmiany modelu wynagradzania i ich ewentualny kierunek wskazuje na konieczność ustabilizowania parametrów służących wyznaczaniu zwrotu z zaangażowanego kapitału przez np. ustalenie minimalnego poziomu, poniżej którego WACC nie mógłby spadać. Do znaczącej redukcji doszło na przełomie 2015 i 2016 r. WACC będący składową dla wyliczania taryfy URE obniżyło z 7,2 do ok. 5,7 proc. Na ten rok regulator tylko delikatnie skorygował tę wartość w dół – do 5,6 proc. „Obniżenie WACC w 2016 r. wpłynęło na spadek EBITDA w obszarze dystrybucji o ok. 58 mln zł" – czytamy w sprawozdaniu zarządu Enei. Poznańska spółka – podobnie jak konkurenci – oczekuje negatywnego wpływu regulacji jakościowej na przyszłe wyniki.

URE nie widzi konieczności zmiany sposobu wynagradzania dystrybutorów za ich wysiłki. W praktyce sprowadzałoby się to do wprowadzania zachęt finansowych dla tych operatorów, którzy z nawiązką realizowaliby wyznaczone cele w zakresie ilości i czasu przerw wynikających z planowanych przerw w dostawach prądu oraz skrócenia czasu na podłączenie do sieci. – Nie zmienia się zasad w trakcie gry. Zwłaszcza jeśli spółkom całkiem dobrze poszło zrealizowanie tegorocznych wytycznych, a rentowność spółek sektora nadal oscyluje od kilkunastu do ponad 20 proc. – zauważa Maciej Bando, prezes URE, pytany o możliwość weryfikacji podejścia.

Szef URE zaznacza, że bieżący rok jest tylko „rozbiegówką" dla tego, co będzie się działo w przyszłości. – Dla spółek dystrybucyjnych to był wysiłek, ale niezbyt znaczący. Od 2018 r. krzywa dochodzenia do celów świadczących o poprawie jakości usług jest bardzo stroma – mówi Bando. Nie jest w stanie wskazać spółki, która może mieć największe trudności z realizacją wyznaczonego zadania. – Ten, który był dotąd maruderem, przeskoczył na początek peletonu. Długo planował i pracował koncepcyjnie, a jak uruchomił machinę, to okazało się, że idzie mu całkiem dobrze – ocenia Bando. Nie ujawnia jednak nazwy owego OSD. Być może chodzi o spółkę Tauronu, która w 2016 r. zredukowała wskaźnik SAIDI o 36 proc. Ale bardziej prawdopodobna wydaje się Enea, bo to ona najmocniej wobec 2015 r. obniżyła oba wskaźniki niezawodności sieci SAIDI i SAFI – odpowiednio o 44 i 30 proc., do 244 minut i 3,85 przerwy na odbiorcę.

Spółki podkreślają, że każdy wysiłek w modernizację i rozbudowę sieci wiąże się z poprawą jej niezawodności. Nakłady na ten segment są więc spore. W PGE inwestycje w dystrybucję pochłoną ok. 6,4 mld zł do 2020 r. Z kolei Energa wyda na sieci aż 13 mld zł z planowanych do 2025 r. 20,6 mld zł, z których na same działania związane z poprawą niezawodności sieci pójdzie ponad 5 mld zł. Na odtworzenie i rozbudowę linii elektroenergetycznych Enea przewiduje wydatkowanie nawet połowy budżetu inwestycyjnego do 2020 r. Reszta pójdzie na przyłączenia nowych użytkowników (ok. 40 proc.) oraz działalność wspomagającą ten biznes, m.in. IT (10 proc.).

W planach Innogy Stoen na lata 201–2022 założono wydatki rzędu ok. 1,3 mld zł. Tylko w latach 2015–2016 całkowite nakłady sięgnęły 0,5 mld zł. – Na inwestycje sieciowe przeznaczono prawie 395 mln zł, kolejne 58 mln zł wydano na unowocześnienie systemów IT, a kwotą bliską 20 mln zł wsparto projekty innowacyjne – wylicza Robert Stelmaszczyk, prezes Innogy Stoen.

Istotnym elementem wzmacniania sieci jest ich sukcesywne dostosowywanie do podłączania rosnącej liczby mikroinstalacji. Tauron chwali się, że corocznie wśród ok. 50 tys. podłączanych klientów znajduje się 4 tys. producentów. – Zakładamy, że ta liczba będzie rosła. Dlatego rozwój sieci w najbliższych latach powinien zapewnić m.in. możliwość przyłączania OZE, prosumentów oraz punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Będzie to wyzwanie dla dystrybutorów – podkreśla Daniel Iwan z Tauronu.

[email protected]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?