Kilkadziesiąt gospodarstw domowych na Brooklynie wytwarza energię w panelach słonecznych i sprzedaje ją sąsiadom. Transakcje odbywają się przy wykorzystaniu technologii blockchain, czyli cyfrowej bazy danych. Dzięki komunikującym się ze sobą licznikom możliwe jest automatyczne przeprowadzenie operacji kupna i sprzedaży energii. Każda z nich jest rejestrowana i możliwa do zweryfikowania, co zwiększa zaufanie uczestników do systemu. – Energią handlują między sobą same urządzenia bez operatora systemu dystrybucyjnego i przesyłowego, a intencją prowadzącego ten eksperyment startupu jest zastąpienie obu – tłumaczy prof. Leszek Jesień, dyrektor departamentu współpracy międzynarodowej Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
Miliardowe biznesy na sieciach
Nowojorska mikrosieć to inicjatywa firmy technologicznej LO3 Energy, która wspierana przez koncern Siemens stworzyła odpowiednią aplikację i infrastrukturę informatyczną. Na razie społeczność handlująca prądem na Brooklynie liczy 80 uczestników. Ale zdaniem ekspertów PSE takie biznesy będą już wkrótce wyrastać jak grzyby po deszczu. Inwestorami będą nie tylko giganci technologiczny jak Apple i Google, ale także mniejsi i więksi przedsiębiorcy szukający pomysłu za milion dolarów. Podobny do tego eksperyment prowadzą społeczności w ośmiu innych krajach, m.in. Niemczech, Norwegii, Francji i Australii. – Liczba odbiorców połączonych w mikrosieci jest dziś niezauważalna z punktu widzenia całego systemu tak samo jak niewielka na razie liczba siedmiu transakcji na sekundę. Jednak ograniczenia związane z automatyzacją wymiany są rozwiązywane na bieżąco, a takie społeczności mogą się rozrastać. Spadają koszty technologii, więc liczba potencjalnie zainteresowanych rośnie. Jeśli milion osób będzie wymieniać się energią w każdej sekundzie, to nikt nie będzie w stanie tego kontrolować – tłumaczy Jesień.
Bynajmniej nie z tym wiążą się obawy ekspertów PSE. Bo trendów nie da się zatrzymać. Nie należy też im przeciwdziałać, zwłaszcza jeśli mają uzasadnienie biznesowe jak rozwój prosumenckich źródeł opartych o odnawialne zasoby. W perspektywie czeka nas głęboka dekarbonizacja rynku, czyli przejście w 100 proc. na odnawialne źródła energii. Proces transformacji wspierać będzie rozwój technologii magazynowania (dzięki spadającym kosztom) i elektryfikacja transportu. W systemie lawinowo zacznie rosnąć liczba rozproszonych źródeł o zerowych kosztach krańcowych, które będą handlować między sobą na niezależnych platformach. W takim systemie cenę energii wyznaczy odbiorca, choć dziś nikt nie wie, w jaki sposób. – Takim biznesem nie da się zarządzać tradycyjnymi metodami. Jeśli każdy odbiorca będzie miał własne źródło zasilania, niezawodny i wystarczająco pojemny akumulator w domu, to nie będzie chciał płacić za przesył ani dystrybucję prądu z elektrowni. Zwłaszcza jeśli zostanie obciążony dodatkowymi narzutami i opłatami – zauważa Konrad Purchała, który jako wicedyrektor departamentu współpracy międzynarodowej w PSE i przewodniczący Komitetu Rynku w ENSTO-E (europejskie zrzeszenie operatorów systemów przesyłowych) odpowiada za rozwój europejskiego rynku energii.
Odpowiedzią na zbliżającą się rewolucję prosumencką jest – według PSE – dostosowanie do niej struktury rynku i uspójnienie zasad rynkowych z możliwościami sieci. – Trzeba szukać rozwiązań umożliwiających rozwój nowych biznesów w oparciu o infrastrukturę rynkową, uwzględniających fizyczne przepływy w sieci i jej ograniczenia. Taką możliwość daje podział rynku na jak najmniejsze obszary lokalizacyjne z własną ceną – twierdzi Jesień. Dzięki temu nowe możliwości technologiczne i wynikające z nich możliwości biznesowe zostaną wykorzystane do optymalizacji kosztów dostaw energii, bez negatywnych skutków dla bezpieczeństwa systemu.