Prosumenci wymuszą zmianę struktury rynku

PSE przygotowuje propozycje kompleksowych zmian. Chce przekonać Brukselę i innych operatorów. Tym razem jesteśmy w awangardzie.

Publikacja: 17.07.2018 14:54

Prosumenci wymuszą zmianę struktury rynku

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Kilkadziesiąt gospodarstw domowych na Brooklynie wytwarza energię w panelach słonecznych i sprzedaje ją sąsiadom. Transakcje odbywają się przy wykorzystaniu technologii blockchain, czyli cyfrowej bazy danych. Dzięki komunikującym się ze sobą licznikom możliwe jest automatyczne przeprowadzenie operacji kupna i sprzedaży energii. Każda z nich jest rejestrowana i możliwa do zweryfikowania, co zwiększa zaufanie uczestników do systemu. – Energią handlują między sobą same urządzenia bez operatora systemu dystrybucyjnego i przesyłowego, a intencją prowadzącego ten eksperyment startupu jest zastąpienie obu – tłumaczy prof. Leszek Jesień, dyrektor departamentu współpracy międzynarodowej Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Miliardowe biznesy na sieciach

Nowojorska mikrosieć to inicjatywa firmy technologicznej LO3 Energy, która wspierana przez koncern Siemens stworzyła odpowiednią aplikację i infrastrukturę informatyczną. Na razie społeczność handlująca prądem na Brooklynie liczy 80 uczestników. Ale zdaniem ekspertów PSE takie biznesy będą już wkrótce wyrastać jak grzyby po deszczu. Inwestorami będą nie tylko giganci technologiczny jak Apple i Google, ale także mniejsi i więksi przedsiębiorcy szukający pomysłu za milion dolarów. Podobny do tego eksperyment prowadzą społeczności w ośmiu innych krajach, m.in. Niemczech, Norwegii, Francji i Australii. – Liczba odbiorców połączonych w mikrosieci jest dziś niezauważalna z punktu widzenia całego systemu tak samo jak niewielka na razie liczba siedmiu transakcji na sekundę. Jednak ograniczenia związane z automatyzacją wymiany są rozwiązywane na bieżąco, a takie społeczności mogą się rozrastać. Spadają koszty technologii, więc liczba potencjalnie zainteresowanych rośnie. Jeśli milion osób będzie wymieniać się energią w każdej sekundzie, to nikt nie będzie w stanie tego kontrolować – tłumaczy Jesień.

Bynajmniej nie z tym wiążą się obawy ekspertów PSE. Bo trendów nie da się zatrzymać. Nie należy też im przeciwdziałać, zwłaszcza jeśli mają uzasadnienie biznesowe jak rozwój prosumenckich źródeł opartych o odnawialne zasoby. W perspektywie czeka nas głęboka dekarbonizacja rynku, czyli przejście w 100 proc. na odnawialne źródła energii. Proces transformacji wspierać będzie rozwój technologii magazynowania (dzięki spadającym kosztom) i elektryfikacja transportu. W systemie lawinowo zacznie rosnąć liczba rozproszonych źródeł o zerowych kosztach krańcowych, które będą handlować między sobą na niezależnych platformach. W takim systemie cenę energii wyznaczy odbiorca, choć dziś nikt nie wie, w jaki sposób. – Takim biznesem nie da się zarządzać tradycyjnymi metodami. Jeśli każdy odbiorca będzie miał własne źródło zasilania, niezawodny i wystarczająco pojemny akumulator w domu, to nie będzie chciał płacić za przesył ani dystrybucję prądu z elektrowni. Zwłaszcza jeśli zostanie obciążony dodatkowymi narzutami i opłatami – zauważa Konrad Purchała, który jako wicedyrektor departamentu współpracy międzynarodowej w PSE i przewodniczący Komitetu Rynku w ENSTO-E (europejskie zrzeszenie operatorów systemów przesyłowych) odpowiada za rozwój europejskiego rynku energii.

GG Parkiet

Odpowiedzią na zbliżającą się rewolucję prosumencką jest – według PSE – dostosowanie do niej struktury rynku i uspójnienie zasad rynkowych z możliwościami sieci. – Trzeba szukać rozwiązań umożliwiających rozwój nowych biznesów w oparciu o infrastrukturę rynkową, uwzględniających fizyczne przepływy w sieci i jej ograniczenia. Taką możliwość daje podział rynku na jak najmniejsze obszary lokalizacyjne z własną ceną – twierdzi Jesień. Dzięki temu nowe możliwości technologiczne i wynikające z nich możliwości biznesowe zostaną wykorzystane do optymalizacji kosztów dostaw energii, bez negatywnych skutków dla bezpieczeństwa systemu.

PSE przygotowuje propozycje kompleksowych zmian na rynku energii i zamierza przekonywać Brukselę, a także innych operatorów do przyjęcia tej koncepcji w całej Unii. To wyłom w dotychczasowym sposobie myślenia. Dziś rynek podzielony jest na strefy – zazwyczaj pokrywające się z terytorium danego kraju, które mają jednolitą cenę. W Polsce energia w hurcie kosztuje więcej niż u naszych sąsiadów, co jest pochodną m.in. naszej struktury wytwarzania. Ale za to odbiorcy płacą jedne z najniższych w Europie stawek. Najdrożej w detalu płaci się za MWh w Niemczech i Danii, co z kolei jest pochodną rozbudowanych systemów wsparcia m.in. źródeł odnawialnych.

Ekonomia w parze z fizyką przepływów

Obecny model rynku – jak zauważa prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej – zakłada, że dostawy energii w każdym punkcie kraju kosztują tyle samo, a prąd można przesłać w dowolne jego miejsce. Stosując analogię do nowojorskiego przykładu, bez zmiany struktury rynku prosumenci w Katowicach mogliby sprzedawać energię (bez uwzględniania rzeczywistych kosztów przesyłu) odbiorcy w Olsztynie. – Tymczasem w sposób oczywisty w sieci występują ograniczenia. System określania opłat przesyłowych nie jest więc przejrzysty, a mechanizm bilansowania (wyrównania niedoborów – red.) skomplikowany i niekoniecznie sprawiedliwy cenowo – zauważa Świrski. Długoterminowym efektem ubocznym jest brak bodźców cenowych do inwestycji w elektrownie tam, gdzie byłaby ona najbardziej potrzebna z punktu widzenia sieci. Z drugiej strony wskutek dynamicznego rozwoju nowych biznesów w rozproszonych mikrosieciach planowane dziś inwestycje w infrastrukturę przesyłową mogą okazać się wkrótce niepotrzebne. Nie wiadomo, czy takiego losu w przyszłości nie podzielą magistrale stałoprądowe, które mają połączyć usiane wiatrakami północne landy Niemiec z południową częścią kraju, gdzie zlokalizowany jest przemysł korzystający z taniej energii z OZE, przepływającej dziś przez nasz system. Niemcy wobec polskiego pomysłu są sceptyczni. Poparcia nie widać też ze strony Francuzów. Wydaje się, że PSE zamierza na razie działać stopniowo. Zamierza zacząć od reformowania rynku bilansującego w kraju i na tym polu najpierw wdrożyć koncept, ale równolegle przekonywać do pomysłu na gruncie międzynarodowym. – PSE Operator już prowadzi prace analityczne. Rozstrzygnęło też przetarg na system informatyczny. Nowe oprogramowanie dostosowane do cen węzłowych może być wdrożone w ciągu dwóch–trzech lat – przewiduje Świrski. Efektem będzie urealnienie kosztów operatora, co przełoży się na odbiorców i wszystkich uczestników rynku przez znacznie bardziej sprawiedliwe rozłożenie kosztów.

Dr Jan Rączka z Forum Energii jest zwolennikiem wprowadzenia modelu sieci opartego o węzły – tzw. rynku lokalizacyjnego. W takim modelu odbiorca prądu generowanego w pobliskim źródle wytwórczym płaciłby niższe rachunki. Drożej mieliby ci, do których energia byłaby przesyłana dziesiątki czy setki kilometrów liniami elektroenergetycznymi. – Ekonomia zbiega się tu z techniką. Bo cena odzwierciedla rzeczywisty koszt jej wytworzenia i przesyłu – tłumaczy Rączka. W jego ocenie model lokalizacyjny dopuściłby też do rynku bilansującego mniejsze źródła i jednostki ograniczające pobór mocy na żądanie, zlokalizowane blisko odbiorców, co poprawiłoby bezpieczeństwo pracy systemu. Jako przykład podaje Warszawę, dla której elektrownią systemową są Kozienice. Problem polega jednak na tym, że wskutek protestów społecznych na czas nie wybudowano kluczowej arterii, którą miał płynąć prąd do stolicy (linii wysokiego napięcia Kozienice–Ołtarzew). – Gdyby w czasie upalnego lata Warszawa miała deficyt mocy, to przy innej organizacji rynku bardziej pomocne do zbilansowania lokalnego systemu byłoby uruchomienie kilku generatorów diesla na stadionie PGE Narodowy niż 1 tys. MW w Kozienicach – zauważa.

Zmiana nastawienia

Eksperci twierdzą, że nowe rozwiązania będą się przebijały w Europie powoli. Jednak już widać postęp. Bo Komisja jest coraz bardziej otwarta na rozmowy. Powód? – Dziś cały europejski rynek energii zaczyna się uginać pod ciężarem coraz to nowych regulacji, a czasami idealistycznie zaplanowanych w czasie koncepcji co do kierunków rozwoju sektora. Z jednej strony dąży się do coraz większego przepływu między systemami różnych krajów (w pakiecie zimowym przewidziano konieczność 15-proc. wymiany transgranicznej – red.) i cały czas pokazuje hipotetyczne wizje w pełni zintegrowanego paneuropejskiego rynku, z drugiej zaś na razie nic z tego nie wynika poza kolejnymi datami wyznaczanymi na jego uruchomienie – argumentuje Świrski.

Nowy model uwzględniający fizyczne przepływy jest coraz powszechniej akceptowany. Największe poparcie – jak twierdzi PSE – płynie ze Skandynawii. – Takie projekty oprócz Polski prowadzi także Irlandia i Wielka Brytania – wylicza Świrski. W jego ocenie docelowo Europa odejdzie od obecnego rynku tzw. miedzianej płyty (bez uwzględniania ograniczeń sieciowych) i zaadaptuje proponowane rozwiązania, najpierw na potrzeby rynku bilansującego, a docelowo – dla całego rynku energii.

Zdaniem Rączki ten pomysł wymaga rozmów w Brukseli. Takie rozwiązania powinny znaleźć oparcie w rozporządzeniach wchodzących w skład tzw. pakietu zimowego. – O ile zazwyczaj polskie propozycje szły pod prąd temu, co chciała zobaczyć Unia, o tyle ta jest bardziej progresywna, niż myśli się w Brukseli. Mamy jednak po swojej stronie ekonomię i dobry przykład Stanów Zjednoczonych, gdzie model cen lokalizacyjnych jest z powodzeniem stosowany i pozwala podejmować trafniejsze decyzje o lokalizacji elektrowni czy sieci przesyłowych – podkreśla Rączka.

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?