Zainteresowanie robodoradztwem rośnie

#PROSTOZPARKIETU. - Algorytmy są skuteczne, ale trzeba je kontrolować - uważa Marcin Zaniewicz, konsultant biznesowy w Asseco Poland.

Publikacja: 26.10.2021 17:58

Przemysław Tychmanowicz rozmawiał w Parkiet TV z Marcinem Zaniewiczem, konsultantem biznesowym w Ass

Przemysław Tychmanowicz rozmawiał w Parkiet TV z Marcinem Zaniewiczem, konsultantem biznesowym w Asseco Poland.

Foto: parkiet.com

Robodoradztwo na świecie rozwija się coraz prężniej. A jak jest w Polsce? Jesteśmy daleko w tyle?

Ocenia się, że dzisiaj rynek robodoradztwa na świecie to kwoty rzędu 1,5 mld USD. Takie kwoty są w zarządzaniu, a z usług tych korzysta około 350 mln użytkowników. Dominującymi rynkami są Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia. My staramy się gonić czołówkę. Pojawiają się nowe inicjatywy, nowe podmioty, które starają się nadrabiać zaległości, bo takie bez wątpienia są. To też wynika z wielu czynników, a jednym z nich jest chociażby stosunkowo krótki okres funkcjonowania rynku kapitałowego w Polsce. Oceniam, że w tej chwili ta luka w rozwoju robodoradztwa sięga kilku lat.

Jest szansa, że przyspieszymy rozwój?

Widzę światełko w tunelu. Jest duże zainteresowanie tym tematem instytucji finansowych. Obserwujemy, że potencjalni klienci tego typu usług wyrażają swoje zainteresowanie w sieci. To zainteresowanie też musi się jednak przerodzić w konkrety, czyli w faktyczne wdrożenia i uruchomienie tego typu usług. Prowadzimy obecnie zaawansowane rozmowy z kilkoma podmiotami, które takie usługi chciałyby uruchomić i zaoferować klientom.

Mówimy o branży TFI czy bardziej o branży maklerskiej?

Mam na myśli zarówno TFI, jak i banki i ich biura maklerskie.

Robodoradztwo z racji automatyzacji przeznaczone jest dla osób, które nie mają czasu i dostatecznie dużej wiedzy, by samemu poświęcić się inwestowaniu?

Jest to bardziej złożony temat. Na pewno można stwierdzić, że robodoradztwo doskonale wpisuje się w oczekiwania osób, które nie posiadają czasu i wiedzy pozwalającej im na budowanie zdywersyfikowanych portfeli inwestycyjnych. Drugi aspekt jest taki, że usługa ta doskonale wpisuje się w oczekiwania i potrzeby osób, które przyzwyczajone są do korzystania z usług w formule cyfrowej. Przejście finansów do świata cyfrowego pozwala łatwiej zaakceptować usługi robodoradztwa.

Jak od praktycznej strony wygląda robodoradztwo? Algorytm wyszukuje nam konkretne akcje, czy jednak jest to dobór instrumentów odwzorowujących zachowanie np. indeksów giełdowych?

W zależności od oferowanej usługi spektrum instrumentów może być różne. Na świecie najpopularniejsze są fundusze ETF, czyli inwestowanie pasywne. Przemawia za tym wiele czynników. Około 80–90 proc. usług robodoradztwa opartych jest o portfele zbudowane na ETF-ach. Istnieją jednak rozwiązania, które oferują portfele zbudowane z akcji, instrumentów dłużnych czy też nawet instrumentów nienotowanych na rynku. Tak jak jednak wspomniałem: ETF-y stanowiły, stanowią i będą stanowić dominujący przedmiot inwestycji w ramach robodoradztwa.

Na naszym rynku liczba notowanych ETF-ów jest wciąż bardzo uboga. Czy to też jest problem w rozwoju robodoradztwa w Polsce?

Niewątpliwie tak. Mała liczba ETF-ów i ich niska płynność powodują, że jest niemożliwe zbudowanie zdywersyfikowanych portfeli inwestycyjnych, szczególnie takich, które będą odpowiadały oczekiwaniom różnych grup inwestorów i ich różnego nastawienia do ryzyk czy też horyzontu inwestycyjnego.

Jak więc ten problem obejść?

Są rozwiązania, które pozwalają świadczyć usługę robodoradztwa, mimo braków, jeśli chodzi o fundusze ETF. Przede wszystkim mam tutaj na myśli robodoradztwo oferujące portfele zbudowane w oparciu o fundusze inwestycyjne. Kierunek ten wydaje się mieć największe szanse rozwoju w Polsce. Trudno bowiem liczyć na pojawienie się wielu płynnych ETF-ów na naszej giełdzie. Rynek nie jest na to gotowy i chyba przez kilka lat się to nie zmieni. Z drugiej strony inwestowanie w ETF-y notowane w innych walutach niesie ze sobą też pewnego rodzaju ryzyko walutowe, co może zniechęcać inwestorów do takich instrumentów. Pozostają więc otwarte fundusze inwestycyjne. W oparciu o nie można spokojnie budować portfele, które będą zarządzane w sposób automatyczny. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że czynnikiem, który przyciąga do robodoradztwa, są niskie koszty. Elementem, który więc będzie determinował rozwój tego typu usług, będzie na pewno określony niski poziom opłat.

To będzie też wyzwanie dla branży TFI?

Jest to nieuniknione. Pewien segment rynku, mam tutaj na myśli klientów TFI, będzie zainteresowany tego typu usługami. Nie mając innych alternatyw, klienci będą chcieli inwestować w portfele funduszy inwestycyjnych. TFI, odpowiadając na potrzeby klientów, ale też konkurując między sobą, będą musiały tego typu usługę oferować. Z punktu widzenia technologicznego nie wydaje się to być dużym wyzwaniem, natomiast TFI muszą organizacyjnie i formalnie się do tego przygotować.

Algorytmy są skuteczniejsze od ludzi w inwestowaniu?

Jest to bardzo trudne pytanie. Na pewno można powiedzieć, że algorytmy są obiektywne i nie mają konfliktu interesów i uprzedzeń. Z tego punktu widzenia, jeśli rozpatrujemy sytuację, w której algorytm bierze pod uwagę czynniki makro- i mikroekonomiczne, kiedy budując portfel inwestycyjny, korzysta z metod statystycznych i ilościowych, kiedy weryfikuje dane fundamentalne spółek i długoterminowe trendy, to wydaje się być skuteczniejszy od ludzi. Nie możemy natomiast zapominać, że są sytuacje, w których algorytm może zawieść i powinien pozostać pod kontrolą człowieka. Są to sytuacje nadzwyczajne i niespodziewane, jak chociażby pandemia. To są czynniki, których algorytm nie jest w stanie przewidzieć, a człowiek jest jednak w stanie zareagować. PRT

Inwestycje
Andrzej Powierża, BM Citi Handlowy: Jestem optymistą co do banków, ale umiarkowanym
Inwestycje
Diamenty kupowane także jako inwestycja
Inwestycje
Goldman Sachs podniósł prognozę ceny złota
Inwestycje
Złoto nie traci apetytu na rekordy. Napięcie na Bliskim Wschodzie wspiera notowania kruszcu
Inwestycje
Słabnie „Barbiemania”, Europa wraca do łask inwestorów
Inwestycje
Ropa naftowa po 100 USD za baryłkę? Goldman Sachs: raczej nie w tym roku