#TydzieńNaRynkach: Technologiczna zabawa z ogniem

Jeśli Chiny zdecydują się odpowiedzieć USA w adekwatny sposób, może mocno ucierpieć wiele amerykańskich koncernów. Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker

Publikacja: 24.05.2019 17:30

Shanghai Composite od czasu poważniejszego tąpnięcia z przełomu kwietnia i maja od ponad dwóch tygod

Shanghai Composite od czasu poważniejszego tąpnięcia z przełomu kwietnia i maja od ponad dwóch tygodni zachowuje się podejrzanie spokojnie.

Foto: Bloomberg

Przesunięcie amerykańsko-chińskich zmagań z ceł w kierunku wojny technologicznej to posunięcie bardzo ryzykowne i może być powodem poważnych perturbacji na rynkach finansowych.

Nasdaq w strachu

Uznanie przez amerykańską administrację chińskiego Huawei za podmiot zagrażający bezpieczeństwu narodowemu USA to nie tylko kolejny etap eskalacji napięcia między obu krajami, ale przede wszystkim skierowanie konfliktu na bardzo wrażliwy obszar nowych technologii. Wojna technologiczna może negatywnie wpłynąć na koniunkturę w globalnej gospodarce w dłuższej perspektywie, natomiast bardzo szybko znajdzie odbicie na rynkach finansowych i tym właśnie „kanałem” może doprowadzić do poważnych perturbacji. Czwartkowy spadek Nasdaq Composite momentami o ponad 2 proc. może stanowić wstęp do takiego scenariusza lub przestrogę przed jego realizacją. To zresztą nie pierwszy tego typu sygnał. W maju mieliśmy już wcześniej dwie sesje spadków o podobnej lub większej skali. Technologiczny indeks od niedawnego szczytu oddalił się już o 7 proc., podczas gdy przemysłowy Dow Jones w tym czasie zniżkował o niecałe 5 proc., a S&P 500 o 4,5 proc. Sięgający niespełna 2,5 proc. ujemny bilans pierwszych czterech sesji minionego tygodnia nie wygląda jeszcze zbyt dramatycznie, ale warto mieć w pamięci wydarzenia sprzed ubiegłorocznych świąt, gdy Nasdaq w ciągu tygodnia poszedł w dół o ponad 8 proc. Jeśli Chiny zdecydują się odpowiedzieć w adekwatny sposób w sferze technologii, może mocno ucierpieć wiele amerykańskich koncernów. Już głośno o możliwości użycia jako broni metali ziem rzadkich, których Chiny są znaczącym eksporterem, ale już samo zmniejszenie popytu chińskich konsumentów i przemysłu na amerykańskie produkty i komponenty mogłoby zdecydowanie pogorszyć wyniki wielu spółek w Stanach Zjednoczonych. 

Indeks giełdy w Szanghaju od czasu poważniejszego tąpnięcia z przełomu kwietnia i maja od ponad dwóch tygodni zachowuje się podejrzanie spokojnie. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia Shanghai Composite stracił zaledwie 1 proc., trzymając się w okolicach 2900 punktów. Co prawda nie słychać pogłosek, by mogła to być zasługa działań administracyjnych, ale wspomniana stabilizacja nie wygląda zbyt naturalnie w kontekście wzrostu napięć między USA a Chinami, a także tego, co dzieje się na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets do czwartku zniżkował co prawda niespełna 1 proc., ale w poprzednich dwóch tygodniach notował spadki przekraczające 4–5 proc.

Na GPW otoczenie ważniejsze niż gospodarka

Bardzo dobre dane napływające wciąż z polskiej gospodarki nie są nadal w stanie zrównoważyć negatywnego oddziaływania otoczenia zewnętrznego na to, co dzieje się na warszawskim parkiecie. Co prawda we wtorek i środę byki podjęły odważną i dynamiczną próbę odwrócenia spadkowej tendencji, jednak trudno ten ruch uznać za reakcję na informacje o zaskakująco wysokiej dynamice średniego wynagrodzenia w firmach i produkcji przemysłowej. Mocna czwartkowa „poprawka” dotycząca sprzedaży detalicznej i produkcji budowlano-montażowej oraz inwestycji zupełnie nie korelowała ze spadkami naszych głównych indeksów.

W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia indeks największych spółek stracił 0,5 proc., ale ten wynik nie oddaje dynamiki wydarzeń w tym segmencie naszego rynku. W poniedziałek WIG20 z trudem obronił się przed ustanowieniem dołka obecnej fali spadkowej. W środę, po zwyżce sięgającej 1,1 proc., z impetem powrócił powyżej 2200 punktów, dając nadzieję co najmniej na rozpoczęcie poważniejszego wzrostowego odreagowania. Dzień później zaliczył sięgające 1,9 proc. cofnięcie negujące lub w najlepszym przypadku podające w wątpliwość siłę i determinację byków. W każdym razie po czwartkowej sesji sytuacja pozostawała niewyjaśniona, a dalszy rozwój wypadków będzie zależał od nastrojów na światowych rynkach, które pod koniec tygodnia nie prezentowały się najlepiej.

Choć indeks średnich firm w skali tygodnia zyskał 0,5 proc., dynamika zmian była podobna jak w przypadku wskaźnika blue chips. W poniedziałek doszło do testowania dołka z grudnia ubiegłego roku. W tym momencie skala spadku mWIG40 przekraczała 9,5 proc., licząc od maksimum z pierwszych dni kwietnia. Zejście poniżej poziomu 3900 punktów nie wróżyło niczego dobrego. Można się było spodziewać kolejnego testu kluczowego wsparcia w postaci dołków z października i listopada 2018 r., znajdujących się w okolicy 3800 punktów. Tymczasem dzień później indeks zyskał niespodziewanie 1,7 proc. Ten silny ruch w górę można uznać za nieco podejrzany, tym bardziej że w czwartek doszło do spadku o 1,1 proc. Pocieszeniem mogło być utrzymanie się indeksu powyżej 3900 punktów. Spadkową tendencję kontynuował wskaźnik najmniejszych spółek, który do czwartku zniżkował o 1,3 proc. To już szósty spadkowy tydzień z rzędu, a więc są powody do niepokoju, choć skala przeceny jest jeszcze niezbyt duża, sięga bowiem jedynie 6 proc. sWIG80 w ostatnich dniach znalazł się w okolicy poziomu wsparcia, za które można uznać konsolidację z lutego. Jeśli byki myślą o przedłużeniu dobrej passy tego segmentu rynku, powinny w najbliższych dniach przystąpić do działania. Względna izolacja od czynników zewnętrznych powinna być ich atutem, ale złe nastroje potrafią się szybko rozprzestrzeniać.

Ostatnie dni przyniosły duże zróżnicowanie sytuacji oraz sporą zmienność nastrojów w gronie blue chips. Akcjom Dino udało się niemal w całości zniwelować niedawne tąpnięcie, będące wynikiem informacji o powrocie kwestii podatku od handlu. Do czwartku szły one w górę o ponad 12,5 proc. Po niedawnym testowaniu wielomiesięcznych dołków wzrostowe odreagowanie miało miejsce w przypadku akcji Orange, które zwyżkowały o ponad 4 proc. Niemal 3-proc. spadkową korektę zanotowały z kolei walory konkurencyjnego Playa, które tydzień wcześniej zyskały 6,5 proc. Mocne wahania były udziałem walorów Cyfrowego Polsatu. Po wcześniejszym tygodniowym spadku o ponad 5 proc., w trakcie pierwszych trzech sesji minionego tygodnia odrobiły one straty ze sporą nawiązką, by w czwartek spaść o ponad 3 proc. Posiadacze akcji CCC wciąż nerwowo obserwują losy wsparcia w okolicach 160 zł, które od kilku dni jest testowane, przy zmienności sięgającej 2,5–3,7 proc. w trakcie ostatnich sesji. Wszystko wskazuje na to, że niepowodzeniem kończy się wzrostowe odreagowanie papierów JSW. Po nieudanym testowaniu poziomu 55 zł w czwartek taniały one o 4,6 proc. Podobnie było w przypadku akcji PKN Orlen, które do czwartku zniżkowały o ponad 4 proc., po wcześniejszym skoku o niemal 6 proc. W ślad za taniejącym surowcem podążają walory KGHM, zniżkując o prawie 3 proc. Spadkowa tendencja utrzymuje się już szósty tydzień z rzędu.

Wśród średnich firm znaczące wzrostowe odreagowanie miało miejsce w przypadku akcji Eurocashu, drożejących o ponad 10 proc., Grupy Azoty, zwyżkujących o ponad 9 proc., i rosnących o 7 proc. walorów Benefit Systems. Najgorszy od lutego tydzień przeżyli posiadacze akcji Trakcji, które do czwartku zniżkowały o ponad 21 proc., pogłębiając historyczne minimum, które we wtorek w trakcie sesji wyniosło niecałe 1,64 zł. Powodów do zadowolenia nie mieli także akcjonariusze PlayWaya. Walory spółki taniały o ponad 10 proc. i był to już trzeci z rzędu spadkowy tydzień. Od szczytu z pierwszych dni maja walory producenta gier tracą prawie 18 proc.

Załamanie na rynku ropy

Początek tygodnia nie zapowiadał większych emocji na rynku ropy naftowej. Nastroje pogorszyły się dopiero w środę, po informacji o niespodziewanym wzroście zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych. Jednak czwartkowe tąpnięcie WTI w ciągu dnia o ponad 6 proc., do 57,3 dolara za baryłkę, i 5-proc. zniżka Brent, do nieco ponad 67 dolarów, to już prawdziwa panika, której przyczyn trudno było się doszukać. W efekcie mieliśmy największy tygodniowy spadek notowań od grudnia ubiegłego roku. To, że zapasy w USA rosną i są najwyższe od niemal dwóch lat, a wydobycie systematycznie się zwiększa, sięgając 12,2 mln baryłek dziennie, nie stanowi aż tak wielkiego zaskoczenia, by inwestorzy zaczęli w popłochu opuszczać rynek.

Eskalacja amerykańsko-chińskiej wojny handlowej, ewoluująca wyraźnie w kierunku rywalizacji technologicznej, oraz słabe perspektywy globalnej gospodarki determinują sytuację na rynku miedzi. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia notowania kontraktów terminowych na ten metal zniżkowały o ponad 2 proc., zbliżając się w czwartek do poziomu ze stycznia, przy którym można oczekiwać obrony przed dalszą przeceną. Wątpliwe jednak, czy względy techniczne będą w stanie powstrzymać negatywną tendencję, o ile nie ulegną poprawie czynniki o charakterze fundamentalnym. Od połowy kwietnia ceny miedzi poszły w dół o ponad 10 proc., niwelując niemal w całości zdobycze byków z pierwszych miesięcy roku. Przełamanie przez kontrakty poziomu 270 centów za funt sugeruje, że wkrótce możemy być świadkami testowania wspomnianego wsparcia, tym bardziej że niedźwiedziom sprzyja umacniający się dolar.

 

Mocny dolar wciąż trzyma w „dołku” notowania złota. Choć w ostatnich dniach spadkowa tendencja wytraciła impet, to jednak cena kruszcu oscylowała wokół 1275 dolarów za uncję, a więc w pobliżu lokalnego minimum z początku maja. Jeśli byki nie znajdą argumentów do obrony, perspektywa kontynuacji przeceny stanie się bardzo realna. Czwartkowe zawirowania na rynku ropy pchnęły cenę złota o prawie 1 proc. w górę, do niemal 1285 dolarów. O prawie 3 proc. w dół szły w ostatnich dniach ceny platyny, spadając poniżej 800 dolarów za uncję. Od szczytu z pierwszych dni kwietnia skala przeceny przekracza już 12 proc. Notowania palladu kolejny tydzień z rzędu stabilizują się w pobliżu minimum osiągniętego po tąpnięciu z końca marca. Na rynku srebra byki w ostatnich dniach podjęły próbę walki o utrzymanie technicznego poziomu wsparcia, tuż poniżej 1450 centów za uncję, ale do czwartku odbicie było dość mizerne, sięgając zaledwie „niskich” kilku dziesiątych procent.

 

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty