Bessa w pełnej okazałości

Kilka dni wystarczyło, by podaż ściągnęła indeksy akcji w Polsce i na świecie o kilka półek niżej. Dominacja sprzedających jest jak na razie bezdyskusyjna, a mimo silnej wyprzedaży nie widać oznak do zmiany trendów.

Aktualizacja: 16.06.2022 21:02 Publikacja: 16.06.2022 21:00

Bessa w pełnej okazałości

Foto: Bloomberg

Pierwsza połowa czerwca na rynkach akcji przyniosła ostre spadki indeksów.

Majowy odczyt inflacji w USA podkręcił oczekiwania co do podwyżek stóp procentowych nie tylko za oceanem, ale i na całym świecie. Rentowności obligacji skarbowych zaczęły się wzbijać na nowe rekordy, a indeksy akcji zanurkowały. WIG, indeks krajowego szerokiego rynku, oraz WIG20 potrzebowały tygodnia, by powrócić w okolice majowych dołków i powiększyć tegoroczne straty odpowiednio do około 24 proc. oraz 26 proc. Minima z lutego zostały oczywiście pobite.

– Indeks WIG runął do 53 tys. pkt i tym samym nie tylko zanurkował pod dołek z dnia napaści Rosji na Ukrainę, ale również zbliżył się do kilkunastomiesięcznych dołków ustanowionych w pierwszej połowie maja i narusza strefę związaną z maksimami z wakacji 2020 r. – komentuje Bartosz Sawicki, analityk z Cinkciarz.pl. – Szeroki rynek wymazał już więcej niż połowę całości pandemicznego trendu wzrostowego. Nawet jeśli minima sprzed kilku tygodni zostaną obronione, to o załamaniu się średnioterminowego trendu spadkowego będzie można mówić dopiero po powrocie notowań ponad pułap 58 tys. pkt – analizuje Sawicki. – W tej strefie zbiegają się bowiem szczyty z początku czerwca, 200-tygodniowa średnia ruchoma oraz linia trendu łącząca tegoroczne maksima – dodaje. Ekspert Cinkciarz.pl przyznaje, że do ponurych wniosków prowadzi też analiza szerokości rynku: prawie 80 proc. spółek z indeksu podlega tendencji spadkowej. – Jednocześnie w tej chwili mniej niż połowę papierów z WIG cechuje wyprzedanie. W ostatnich miesiącach, poza krachem po wybuchu wojny, lokalne dołki były ustanawiane, gdy odsetek ten wynosił około 60 proc. – podkreśla Sawicki.

W ostatnim czasie nieco bardziej czułe na pogorszenie nastrojów na rynkach są małe i średnie spółki. Indeksy mWIG40 i sWIG80 w ciągu pięciu poprzednich sesji straciły między 6,3 a 7 proc. Tym samym indeks średnich firm od początku roku jest około 25,5 proc. na minusie, a sWIG80 ma 16,3-proc. stratę.

Jak wygląda sytuacja na rynkach zagranicznych? Do połowy miesiąca niemiecki DAX znajdował się na około 15-proc. minusie. Amerykański S&P 500 był o niemal 7 pkt proc. słabszy, a przecena Nasdaq zbliżała się do 31 proc. – Na Wall Street trwa bessa w pełnej okazałości. Miejsca do spadków wciąż jest dużo, a podażowym magnesem są niedomknięte luki hossy widoczne na wykresie DJIA – komentuje Piotr Neidek z BM mBanku.

WIG musi wydostać się powyżej 58 tys. pkt, by wyłamać się z trendu spadkowego

W środę, mimo poprawy nastrojów na rynkach zagranicznych, WIG pod koniec dnia tracił około 1 proc., schodząc w okolice 52 713 pkt. Przypomnijmy, że jesienią zeszłego roku cieszyliśmy się z nowego rekordu indeksu szerokiego polskiego rynku. Od tamtej pory WIG stracił około 30 proc. Dziś najbliższego wsparcia i próby zatrzymania spadków można oczekiwać tuż nad poziomem 52 tys. pkt, czyli w miejscu, w którym popyt zareagował w pierwszej połowie maja. – Nawet jeśli minima sprzed kilku tygodni zostaną obronione, to o załamaniu się średnioterminowego trendu spadkowego będzie można mówić dopiero po powrocie notowań ponad pułap 58 tys. pkt – zakłada Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.

WIG20 zmierza do silnego wsparcia, ale z ryzykiem zejścia o półkę niżej

WIG20 również zmierza w stronę majowego dołka, odsuwając się od szczytu z jesieni zeszłego roku o około 32 proc. Na przełomie maja i czerwca zwyżki zatrzymały się w miejscu lutowego dołka. – WIG20 nie zdołał pokonać silnego i wyraźnie respektowanego oporu fibo: 1845–1863 pkt. A był to konieczny warunek do spełnienia, by ruch wykreowany z rejonu średnioterminowego wsparcia 1625–1636 pkt mógł wejść w swoją kolejną fazę – komentuje Paweł Danielewicz z Santander DM. Obecnie warto zwracać uwagę na zachowanie WIG20 we wspomnianej strefie. – Jest to bowiem relatywnie silne wsparcie, gdzie kupujący powinni podejmować aktywne działania obronne czy odwetowe – mówi Danielewicz.

Indeks średnich spółek nadal szuka tegorocznych dołków

mWIG40 w środę pod koniec dnia radził sobie lepiej niż w pierwszej części sesji, jednak jego zniżka od początku roku sięgała aż 25 proc. Od szczytu z poprzedniego roku spadł zaś o 32 proc. Niestety, zniżki z ostatnich dni ściągnęły indeks średnich spółek poniżej okrągłego poziomu 4000 pkt, gdzie popyt zdołał się podźwignąć w marcu oraz maju tego roku. Tym samym bykom wypadła z rąk szansa na zbudowanie formacji trójkąta zniżkującego, z którego mogliby potem wyprowadzić kontrę. Wygląda na to, że dziś kupujący mogą się zmobilizować w okolicach 3800 pkt, czyli poziomu, który w 2020 r. przez długi czas powstrzymywał indeks przed wybiciem, ale został ostatecznie pokonany pod koniec 2020 r.

Niemiecki DAX ma jeszcze sporo przestrzeni do spadków

Wskaźnik DAX na tle europejskich indeksów plasuje się w tym roku w środku stawki ze stratą niecałych 15 proc. Ale i on uległ mocnej wyprzedaży w ostatnich dniach. – DAX od ponad tygodnia bardzo silnie zniżkuje. Seria długich czarnych świec na jego wykresie, choć z jednej strony może sugerować krótkoterminowe wyprzedanie, to jednak z drugiej strony świadczy o zdecydowanej przewadze podaży nad popytem – ocenia Przemysław Smoliński z BM PKO BP. – Jak na razie brak sygnałów trwałego zakończenia ruchu. Minimalny poziom docelowy spadków należy szacować na lokalne minimum z początku marca, czyli jakieś 12 700 pkt, ale bez większych problemów indeks może sięgnąć okolic 12 000, a nawet 11 500 pkt – mówi.

Silne magnesy ściągają amerykański S&P 500 w dół

W ocenie analityków na Wall Street trwa bessa w pełnej okazałości. – Miejsca do spadków wciąż jest dużo, a podażowym magnesem, także dla S&P 500, są niedomknięte luki hossy widoczne na wykresie DJIA. Indeks szerokiego rynku przełamał lokalne wsparcie 3800 pkt, gdzie przebiega 38,2-proc. zniesienie poprzedniej fali hossy – analizuje Piotr Neidek z BM mBanku. Kolejny poziom, czyli 50-proc. zniesienie, przebiega w okolicy 3500 pkt. – To dokładnie tam, gdzie obecnie jest średnia 200-tygodniowa. Taka kompilacja stanowi podażowy magnes dla S&P 500. Biorąc jednak pod uwagę sytuację na wykresie DJIA, innym celem dla niedźwiedzi powinny okazać się okolice 3000–3200 pkt – twierdzi Neidek.

Bezwzględna przewaga sprzedających na Nasdaq

Nasdaq, notujący teraz około 30 proc. straty, to jak dotąd jeden z największych przegranych w tym roku. Nastawienie inwestorów do technologicznych spółek załamało się wraz z zapowiedziami rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych i trwa do dziś. Kilka ostatnich sesji uwidoczniło silną przewagę sprzedających. Indeks w tym czasie dwukrotnie otworzył się ze sporymi lukami na wykresie. Zwykle takie formacje w przyszłości stanowią niemały problem dla kupujących. Od szczytu ustanowionego w listopadzie zeszłego roku Nasdaq stracił już 32 proc. Z drugiej strony indeks spółek niefinansowych był gwiazdą 2020 (43,6 proc. zwyżki) i 2021 r. (21,4 proc.).

Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty
Analizy rynkowe
#WykresDnia: Ryzykowny japoński jen. Co zrobi BoJ?