Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty

Wyprzedaż z ostatnich miesięcy zaskoczyła inwestorów, a to może jeszcze nie być koniec przeceny. Trzy sygnały z szerokiego rynku GPW wskazują, że przed nami jeszcze kilka ciężkich miesięcy, a w tym czasie należy spodziewać się nawet 20-procentowych zniżek. Na domiar złego pesymizmem tchnie także większość prognoz dla największej na świecie giełdy nowojorskiej.

Aktualizacja: 09.06.2022 21:19 Publikacja: 09.06.2022 21:00

Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty

Foto: AFP

Rosyjska inwazja na Ukrainę i wynikające z niej kolejne zakłócenia w globalnej gospodarce sprawiły, że z nadziei inwestorów związanych z popandemicznym ożywieniem zostało niewiele. Główne indeksy warszawskiej giełdy – WIG20, mWIG40 oraz sWIG80 – spadają od czasu ustanowienia szczytów hossy między wrześniem a listopadem 2021 r.

Jeszcze gorzej wygląda wykres indeksu cenowego polskiego rynku, na który ze względu na jednakowe wagi wszystkich spółek największy wpływ mają notowania rzeszy najmniejszych emitentów. Stooq Poland All Stocks, bo o nim mowa, już jesienią nie zdołał przełamać szczytu z wiosny ubiegłego roku. To oznacza, że w bessie jest już 14. miesiąc z rzędu, a od kwietnia 2021 r. stracił już jedną czwartą wartości.

Cykl 40-miesięczny: hossa jeszcze nie teraz

Postanowiliśmy pokusić się o próbę prognozy koniunktury na szerokim rynku GPW na najbliższe miesiące. Niestety, na razie nic nie wskazuje na przełamanie niekorzystnych tendencji. To, że wciąż jest za wcześnie na obstawianie zwyżek, sugeruje analiza podstawowego cyklu, jaki można zaobserwować na warszawskim parkiecie.

Mowa o 40-miesięcznym cyklu Kitchina, czyli o podstawowym cyklu koniunkturalnym, który w teorii ekonomii jest związany ze zmianami zapasów, cen hurtowych oraz z rozliczaniem operacji bankowych. W ostatnich kilkunastu latach teoretyczne szczyty tego cyklu rozbiegały się z faktycznymi lokalnymi maksimami obliczanego przez Stooq indeksu cenowego o nie więcej niż kilka miesięcy.

GG Parkiet

Ostatni szczyt teoretycznie powinien był wypaść w lutym 2021 r. (w praktyce opóźnił się o dwa miesiące), a to oznacza, że kolejna hossa powinna kulminować dopiero w okolicach czerwca 2024 r. Jeśli założyć, że dołek bessy wypadnie równo w połowie pomiędzy teoretycznymi szczytami sąsiednich hoss, to trzeba byłoby jeszcze na niego zaczekać. Z pewnym przybliżeniem można byłoby go oczekiwać jesienią tego roku, a to oznaczałoby, że w przypadku indeksu cenowego znajdujemy się w dwóch trzecich bessy, jeśli chodzi o jej czas trwania. Niestety, nieco bardziej pesymistyczne wnioski płyną z analizy tego, w którym miejscu znajdują się rynkowe wyceny.

Wyceny jeszcze będą spadać

Jako miarę wycen na szerokim rynku warszawskiej giełdy przyjęliśmy wskaźnik cena/wartość księgowa dla indeksu sWIG80 (wprawdzie obejmuje on zaledwie kilkudziesięciu emitentów, ale przy braku dostępności wskaźnika wycen dla indeksu cenowego przynajmniej wyników nie zaburzają wyceny największych spółek).

Tak wyrażona miara wycen od 2009 r. porusza się dość regularnie w lekko opadającym kanale, co bardzo pomaga w prognozowaniu jej zachowania. Okazuje się, że wyceny spadają już od czerwca 2021 r., kiedy spółki z sWIG80 notowane były średnio po 1,28-krotności wartości księgowej. Choć od tego czasu wyceny skorygowały się do zaledwie 4 proc. powyżej wartości księgowej, to niestety nie wyczerpuje to potencjału ich dalszego spadku.

GG Parkiet

Dolne ograniczenie kanału przebiega na wysokości 80 proc. wartości księgowej i z biegiem czasu opada. To oznacza, że wyceny mogą obniżyć się jeszcze o nieco więcej niż drugie tyle, ile spadły do tej pory. Przy założeniu, że bessa na indeksie sWIG80 potrwa jeszcze od kilku miesięcy do roku, a wartość księgowa spółek pozostanie w tym czasie bez zmian, to przełożyłoby się to na spadek wskaźnika sWIG80 do tego czasu o kolejne 23 proc.

Sygnał wejścia w bessę pozostaje w mocy

GG Parkiet

Ostatnim sygnałem, z którego warto wyciągnąć wnioski, jest zejście rocznej zmiany indeksu cenowego poniżej zera. Równo ważony wskaźnik wszystkich spółek z warszawskiego parkietu wykazuje tendencję do poruszania się w wyjątkowo stabilnych tendencjach. Na tyle, że kiedy jego stopa zwrotu za poprzedni rok schodziła trwale poniżej zera, zawsze było to zapowiedzią silnej bessy.

W ostatnich 20 latach z takimi sygnałami mieliśmy do czynienia w styczniu 2008 r., w kwietniu 2011 r., w lipcu 2017 r., a ostatnio – w lutym 2022 r. W tych przypadkach w ciągu kolejnych 12 miesięcy indeks spadał średnio jeszcze aż o 39 proc., a najłagodniej bessa obeszła się z inwestorami w latach 2017–2018, kiedy indeks pogłębił straty o wciąż bardzo dotkliwe 25 proc.

Czytaj więcej

Stratedzy ostrzegają, że rajd to przerywnik w rynku niedźwiedzia

Jeśli wzorzec tych trzech bess na szerokim rynku zastosować do obecnej sytuacji, to należałoby się spodziewać spadku kursu przeciętnej spółki notowanej na warszawskiej giełdzie do lutego 2023 r. o 28 proc. Jeśli sytuacja miałaby się rozwinąć w sposób podobny jak w najlżejszej ze wspomnianych bess, to wciąż do lutego przyszłego roku należałoby się spodziewać na szerokim rynku średnio 11-procentowego spadku.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Spokojnie, to tylko wojna. Indeksy wracają do zwyżek