Prawdziwym problemem jest spadek rotacji zatrudnienia
Ekonomiści Goldman Sachs i UBS wkrótce powtórzyli słowa Powella. Pierfrancesco Mei z Goldman Sachs argumentował, że prawdziwy problem leży w spadku rotacji zatrudnienia.
– Znalezienie pracy zajmuje więcej czasu na rynku pracy o niskiej rotacji – napisał, zauważając, że „realokacja miejsc pracy”, czyli tempo tworzenia nowych i likwidacji starych miejsc pracy, spada od końca lat 90. XX wieku. Prawie wszystkie zmiany pracy następują obecnie w wyniku „rotacji” między istniejącymi miejscami pracy. Przy rotacji znacznie poniżej poziomu sprzed pandemii w różnych stanach i branżach, najmocniej odczuwają to młodzi pracownicy. W 2019 roku bezrobotny młody człowiek przy niskiej rotacji potrzebował 10 tygodni na znalezienie pracy; obecnie zajmuje to średnio 12 tygodni.
Główny ekonomista UBS, Paul Donovan, przedstawił globalne porównanie, które jeszcze bardziej uwypukla sytuację w USA. W notatce zatytułowanej „Czy dzieci są w porządku?”, zwrócił uwagę, że gospodarki europejskie i azjatyckie odnotowują rekordowo niskie bezrobocie wśród młodzieży: młodzi pracownicy ze strefy euro prosperują, stopa bezrobocia w Wielkiej Brytanii systematycznie spada, a aktywność zawodowa młodych Japończyków zbliża się do rekordowo wysokiego poziomu.
– Wydaje się wysoce nieprawdopodobne, aby sztuczna inteligencja w wyjątkowy sposób negatywnie wpływała na perspektywy zatrudnienia młodszych pracowników w USA – podsumował Donovan. Dodał, że trend ten można „bardziej przekonująco” wyjaśnić zamrożeniem naboru, które blokuje nowych pracowników.
Nowi absolwenci mogą ucierpieć najbardziej
Najnowszy raport Biura Statystyki Pracy jasno pokazuje, o co chodzi. Stopa bezrobocia wśród młodzieży osiągnęła 10,8 proc. w lipcu 2025 r., prawie o cały punkt procentowy więcej niż rok wcześniej. Między kwietniem a lipcem liczba bezrobotnych młodych ludzi wzrosła o około 690 000. Problem jest szeroki, obejmuje różne branże i stany.