Jego zdaniem, po ostatnich obniżkach stóp i ustawie o obowiązku publikacji cen nowych mieszkań w internecie, IV kwartał powinien przynieść kolejny z rzędu wzrost sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym. Wraz z tendencją stopniowego kurczenia się oferty ceny mieszkań powinny pozostać stabilne rok do roku.
– W latach 2026-2027 oczekuję obecnie wzrostu sprzedaży nowych mieszkań na głównych rynkach o odpowiednio 15-20 proc. i 10 proc. rok do roku. Dynamika ta będzie wspierana przede wszystkim dalszym luzowaniem polityki pieniężnej (bazowo o 0,5 pkt. proc. do końca 2026 r., choć nieco głębsza obniżka pozostaje prawdopodobna), a także niskim bezrobociem, rosnącymi realnymi wynagrodzeniami, szeroką dostępnością oferty oraz wciąż solidnym popytem inwestycyjnym. W mojej ocenie, taki obraz strony popytowej co najmniej spełniłby obecne oczekiwania inwestorów – mówi Bernatek.
Zdaniem analityka, ożywienie popytu powinno przełożyć się na zwiększenie podaży w latach 2026-2027, ale nie o znaczącej skali, z uwagi na ostrożne podejście największych deweloperów do uzupełniania oferty na rynkach, gdzie poziom podaży nadal pozostaje podwyższony. Dodatkowo na ograniczoną liczbę nowych projektów w najbliższych latach może wpływać proces uchwalania przez gminy planów ogólnych do połowy 2026 r., który przynajmniej tymczasowo zmniejszy podaż gruntów pod zabudowę.
– W efekcie zakładam, że zarówno w 2026, jak i 2027 r. liczba nowo wprowadzonych lokali pozostanie nieco niższa od wolumenu sprzedaży. Taka dysproporcja powinna stworzyć przestrzeń do powrotu cen produktów porównywalnych na ścieżkę umiarkowanego wzrostu od II połowy 2026 r. Szacuję, że w 2026 r. nominalne tempo wzrostu cen wyniesie średnio 2-4 proc., z możliwością przyspieszenia w 2027 r. – co, w mojej opinii, nie jest obecnie dyskontowane przez rynek – zaznacza Bernatek. – Przyspieszenie to może być spowodowane po pierwsze faktem, że przy stosunkowo mocnym oczekiwanym popycie, deweloperzy powinni być w stanie przekładać widocznie rosnące koszty budowy, wynikające m.in. z wchodzącej w życie z początkiem 2026 r. tzw. ustawy schronowej, na klientów końcowych. Odłożony w czasie wpływ tej ustawy na rynek wynikać będzie ze znacznego zapasu projektów z pozwoleniami na budowę uzyskanymi przed końcem bieżącego roku – dodaje.
Presja na ceny może się też pojawić wraz z wprowadzeniem – co może się stać w połowie 2026 r. – klas energetycznych dla budynków wielorodzinnych. Analityk wskazuje, że mogą one zmniejszyć atrakcyjność starszych mieszkań o słabych parametrach energetycznych i jednocześnie zwiększyć popyt na nowe projekty, co tworzyłoby przestrzeń do potencjalnych pozytywnych (dla deweloperów) zaskoczeń po stronie cen w 2027 r.
– Jeśli chodzi o koszty, obowiązek zapewnienia miejsc doraźnego schronienia w nowych projektach prawdopodobnie podniesie koszt budowy o 4-6 proc., natomiast samo wprowadzenie klas energetycznych nie powinno mieć większego wpływu na koszty realizacji w nadchodzących latach, ponieważ nowe budownictwo z reguły spełnia wymagane normy. W sumie, zakładam, że marże pokrywanych deweloperów nie powinny wykazać istotnej erozji w kolejnych dwóch latach – mówi Bernatek.