Wtorkowa sesja jest kolejną z rzędu podczas której inwestorzy wyprzedają akcje PKP Cargo. Na otwarciu sesji ich kurs wynosił 43,35 zł, co oznaczało spadek o 1,9 proc. Przez następne kilkadziesiąt minut podaż była jednak tak duża, że zniżki sięgnęły 10,3 proc. Tym samym cena za walory kolejowego przewoźnika wyniosła zaledwie 39,65 zł. Ostatnio tak mało płacono za nie we wrześniu 2016 r.

Powodów obecnej wyprzedaży trudno szukać w informacjach podawanych przez PKP Cargo w tym tygodniu, gdyż spółka takich nie opublikowała. Ostatni komunikat pochodzi z piątku i dotyczy wyników finansowych i prognoz na ten rok.

Z opublikowanych danych wynikało, że grupa PKP Cargo zanotowała w IV kwartale ubiegłego roku znacznie słabsze wyniki niż oczekiwali tego analitycy i inwestorzy. Mimo wzrostu skonsolidowanych przychodów dość istotnie spadły zyski. W całym ubiegłym roku grupa PKP Cargo wypracowała ponad 4,7 mld zł przychodów, co oznaczało ich wzrost o 7,4 proc. Ponadto poprawiła zyski, ale to zasługa wyników osiągniętych we wcześniejszych kwartałach. Ostatecznie czysty zarobek wyniósł 81,7 mln zł, wobec straty netto sięgającej 133,8 mln zł w 2016 r.

PKP Cargo podało też prognozy na przyszły rok. Dotyczą one jednak jednie spółki matki. W 2018 r. firma chce wypracować 3,9 mld zł przychodów, 663,6 mln zł zysku EBITDA i 160,8 mln zł czystego zarobku. Jeśli je zrealizuje wzrosną odpowiednio o 8,9 proc., 12,1 proc. oraz o 71,1 proc. Planowane są też duże inwestycje. W tym roku mają przekroczyć 1 mld zł. W efekcie należy spodziewać się ich podwojenia w stosunku do 2017 r.