Czy polskie innowacje dostaną przyspieszenia?

Decyzja Ministerstwa Finansów o kapitałowym wsparciu spółek pracujących nad zaawansowanymi technologiami może ożywić najbardziej perspektywiczną część rodzimego ekosystemu start-upowego. Może. Bo, aby plan się powiódł, potrzeba więcej działań.

Publikacja: 09.05.2025 06:00

Microamp Solutions to start-up, który specjalizuje się w technologiach fal milimetrowych (mmWave) dl

Microamp Solutions to start-up, który specjalizuje się w technologiach fal milimetrowych (mmWave) dla sieci 5G. Przykład polskiego deep techu, który potrafi stworzyć rewolucyjne rozwiązanie – projektem zainteresowało się już NATO. Fot. US Army

Powołanie przez Polski Fundusz Rozwoju tzw. funduszu funduszy (FoF), który ma zasilać pieniędzmi inwestorów szukających przełomowych technologii, został przez rynek przyjęty z dużym aplauzem. Brakowało bowiem rozwiązań, które wspierałyby najbardziej wymagające projekty – tzw. deep techy potrzebują strumienia pieniędzy i mnóstwo czasu, by ich innowacyjne pomysły przyniosły namacalny sukces. Entuzjazm związany z tą inicjatywą jednak szybko opadł. Utworzenie PFR Deep Tech to bowiem jedynie pierwszy z wielu niezbędnych kroków, by cele – nakreślone przez licznie zgromadzonych na konferencji zapowiadającej start funduszu przedstawicieli rządu – udało się doprowadzić do końca. Poza tym analitycy zauważają, że przeznaczone przez Ministerstwo Finansów na tę inicjatywę 300 mln zł to kropla w morzu potrzeb (co prawda inwestorzy dołożyć mają minimum drugie tyle, ale to wciąż niewiele).

Decyzja resortu z pewnością otwiera na rodzimym rynku start-upów drzwi, które – jak mówi nam jeden z ekspertów – dotąd były nie tylko zamknięte, ale nawet przez wielu decydentów niezauważane. Co zatem zrobić, by te najbardziej perspektywiczne, tzw. głębokie technologie, wreszcie nad Wisłą ożywić?

Czytaj więcej

Przełomowe innowacje ruszą z kopyta?

Kluczem jest model finansowania

Dzięki PFR Deep Tech pieniądze popłyną do projektów związanych z technologiami kwantowymi, sztuczną inteligencją, dronami, robotyką czy biotechnologiami. Nic dziwnego więc, że Jędrzej Iwaszkiewicz, wiceprezes w The Heart, przyznaje, że uruchomienie programu to krok w dobrym kierunku.

– Wsparcie tych sektorów odgrywa kluczową rolę nie tylko w zwiększeniu konkurencyjności, ale i w zapewnieniu bezpieczeństwa kraju. 600 mln zł to znaczna kwota, jednak o skuteczności inicjatywy zdecyduje sposób alokacji i wykorzystania tych środków, szczególnie biorąc pod uwagę kapitałochłonność branż objętych programem – wskazuje.

Jego zdaniem istotne jest to, że rozwijane i komercjalizowane technologie mogą zyskać szansę na ekspansję.

– Nie tylko lokalną, lecz także europejską. Z perspektywy ekosystemu start-upowego ważne jest, aby znaczna część tych środków została przeznaczona na wsparcie projektów na wczesnych etapach rozwoju, zarówno pre-seed, kiedy projekt dopiero buduje fundamenty, jak i seed (z ang. zalążkowy – red.), gdy spółka już istnieje – zauważa Iwaszkiewicz.

Na ten aspekt uwagę zwraca też Andrzej Targosz, partner w Bitspiration Booster. Według niego kluczem do sukcesu jest wciąż sposób dystrybucji środków, czyli to, kto będzie za ich wydawanie odpowiadał. Zwraca ponadto uwagę na wspólne działania wspierające spółki na różnych etapach ich rozwoju.

– System wsparcia innowacyjnych projektów powinien być tak skonstruowany, żeby wybory dokonywane przez PARP były zgodne z polityką PFR i kontrybuują do wspólnego sukcesu. To powinno być rozwiązanie systemowe. Nie powinno działać jak osobne silosy – wyjaśnia. I podaje przykład.

– Wyobraźmy sobie prostą budowę nowego rodzaju drona. Trzeba go zaprojektować, skonstruować, wybudować pierwsze wersje, stworzyć linię demonstracyjną, która produkuje urządzenia na małą skalę, przetestować z klientami i dopiero przejść do budowania realnej fabryki. A to tylko dron… Nie mówimy o bardziej zaawansowanych rozwiązaniach – podkreśla. Jak tłumaczy, warto zatem zastanowić się nad „przeformułowaniem zasad gry”?

– Tak, by ekosystem wsparcia innowacji lepiej służył samym innowacjom – argumentuje. – Może dobrym pomysłem jest stworzenie modelu, w którym np. wczesny etap byłby finansowany z funduszu VC, w kolejnym kroku PARP przyznałby dodatkowy dopalacz w postaci grantu, a dopiero na końcu procesu fundusz późniejszego etapu (tzw. later stage – red.) pozwalałby wypłynąć spółce na szerokie wody – kontynuuje partner w Bitspiration Booster.

– Tak to funkcjonuje w krajach rozwiniętych, gdzie są: spójna strategia i transparentność. Zupełnie odwrotnie niż u nas – dodaje Targosz.

Czytaj więcej

Firmy chcą inwestować w nowe technologie

Za mało patentów?

Wyzwań jest jednak więcej. Na kolejny aspekt uwagę zwraca nam Krzysztof Gulda, ekspert w zakresie polityki innowacyjności, członek zarządu UWRC, spółki celowej Uniwersytetu Warszawskiego.

– Jeśli przyjąć, w ślad za European Innovation Council (EIC), że spółki deep tech to takie, które wdrażają przełomowe wyniki prac badawczych, na które posiadają silną ochronę własności intelektualnej, np. w postaci patentów, to naturalnym środowiskiem ich powstawania powinno być otoczenie uczelni i jednostek naukowych. Niestety, statystyki Urzędu Patentowego RP pokazują, że liczba zgłoszeń patentów krajowych i międzynarodowych, np. do EPO, pochodzących z polskich jednostek naukowych, choć rośnie, pozostaje nadal niewielka. Znacznie poniżej oczekiwań, jakie można by mieć dla kraju o takiej liczbie naukowców czy nakładach na działalność badawczo-rozwojową – komentuje Gulda.

Według niego na niską liczbę przełomowych wyników badań chronionych patentami nakłada się szereg innych barier dla transferu wyników badań na rynek. Plus jest taki, że nad ich pokonaniem pracować ma właśnie nowo powołany zespół doradczy ds. transferu wyników badań, który ruszył przy ministrze nauki.

– Mimo wysiłków naukowców, centrów transferu technologii i uczelnianych spółek celowych liczba prawdziwych start-upów deep tech jest w Polsce niewielka. Realnie to pewnie kilkanaście, może kilkadziesiąt nowych firm rocznie. Nikt zresztą nie prowadzi takich statystyk, więc można opierać się tylko na szacunkach – mówi ekspert. I wskazuje, że sygnałem, iż jest ich w Polsce faktycznie bardzo mało, może być niska liczba (aktualnie paru) beneficjentów grantów EIC finansujących projekty lub spółki deep tech.

Członek zarządu UWRC jest jednak optymistą i liczy, że PFR Deep Tech przyniesie ów oczekiwany powiew ożywienia.

– W Polsce brakowało do tej pory funduszy inwestycyjnych dedykowanych inwestowaniu we wczesne fazy rozwoju spółek deep tech. Środowisko spółek celowych i centrów transferu technologii od dawna apelowało o stworzenie dedykowanego funduszu dostosowanego do specyficznych wymagań kapitałowych, czasowych i kompetencyjnych, charakterystycznych dla deep techów. Miejmy nadzieje, że nowych fundusz PFR spełni pokładane w nim nadzieje – dodaje Gulda.

Dane Industry ARC pokazują, że rynek deep techów na świecie rośnie w oszałamiającym tempie – średnio o 48 proc. rocznie. Wedle prognoz w 2031 r. jego wartość wyniesie 715 mld USD. Napędem mają być m.in. komputery kwantowe, blockchain, AI czy neurotechnologia. W Europie sektor ten jest jednym z kluczowych celów inwestorów venture capital (szacuje się, że trafia tam co czwarty dolar wyłożony przez fundusze VC).

Potencjał firm i naukowców wymaga zwiększenia inwestycji

Inicjatywa resortu finansów i PFR, polegająca na utworzeniu funduszu przeznaczonego na wspieranie firm rozwijających przełomowe technologie, spotkała się z aplauzem branży venture capital. Jak tłumaczy nam Maciej Frankowicz, partner w funduszu Hard2beat, powołanie PFR Deep Tech to „z pewnością ruch, na który rynek od dawna czekał”. Jak wyjaśnia, dotychczas założyciele spółek deep tech nad Wisłą, chcąc pozyskać kapitał na rozwój opracowywanej przez siebie technologii, w większości opierali się na programach grantowych lub dotacjach. Problem w tym, że – jak podkreśla – niestety ich założenia są mało elastyczne i nie pozwalają na finansowanie prac związanych choćby z zarządzaniem przedsiębiorstwem czy komercjalizacją.

– Nowy program PFR ma szansę uzupełnić tę lukę, łącząc wsparcie kapitałowe z rynkowym, krytycznym spojrzeniem zarządzających funduszami VC, którzy wyselekcjonują spółki o największym potencjale – twierdzi ekspert. Warto zauważyć, że deep tech to obszar, w którym można wypracować wymierne zwroty z inwestycji, a w Polsce funkcjonuje już kilka funduszy koncentrujących się na tym segmencie, jak OTB, Balnord, Vigo, Sunfish, Radix, Aper czy iifVC, które z powodzeniem finansują spółki z takich sektorów, jak cyberbezpieczeństwo, technologie kosmiczne, energetyka, AI, biotechnologia czy technologie o podwójnym zastosowaniu.

– To obszary, w których również, jako zespół Hard2beat, posiadamy doświadczenie, stąd od niedawna dołączyliśmy do tego grona i wspieramy polskie spółki deeptechowe na wczesnym etapie ich rozwoju – wyjaśnia Maciej Frankowicz.

Jak zastrzega, należy jednak pamiętać, że inwestycje te wciąż są niewystarczające – zarówno w odniesieniu do potencjału naszych przedsiębiorców czy naukowców, jak i w porównaniu z innymi państwami.

– Nadal należymy do krajów, które przeznaczają stosunkowo niewielkie środki na innowacje w relacji do PKB. Tymczasem obecnie gospodarki rywalizują o pozycję, wdrażając coraz to nowe zastosowania sztucznej inteligencji, a geopolityka wymusza poleganie na lokalnych rozwiązaniach. Zwiększenie nakładów na inwestycje technologiczne staje się więc koniecznością – przekonuje.

Statystyki Dealroom pokazują, że boom na deep techy w Unii Europejskiej zaczął się w 2021 r., gdy finansowanie takich start-upów w ciągu roku skoczyło z 8,4 do 20,2 mld USD. Od początku br. do innowatorów z tej branży trafiło 2,5 mld USD.

Technologie
Cyfrowy Polsat w I kw. 2025: rachunki rosły wolniej. Telewizja rozkwitła
Technologie
cyber_Folks i Shoper tworzą zgrany zespół
Technologie
Spór o władzę w grupie Polsat. Dzieci wygrywają z ojcem
Technologie
Shoper mile zaskoczył. Rośnie też cyber_Folks
Technologie
TSG powalczy o lepsze wyniki flagowych tytułów
Technologie
KE policzy, czy pozwolić na fuzje dużym firmom