Cena surowca od początku czerwca wzrosła już o przeszło 20 proc. Tylko w piątek notowania ropy rosną chwilami nawet o 9 proc. To reakcja na izraelskie ataki powietrzne na Iran z nocy z 12 na 13 czerwca – Izrael zbombardował liczne cele nuklearne i wojskowe. Uderzenia objęły ośrodki wzbogacania uranu, zakłady produkcji rakiet oraz bazy wojskowe. Izraelskie siły zaatakowały także mieszkania i siedziby wysokich rangą dowódców oraz naukowców zaangażowanych w irański program nuklearny. Do ataku miało być użyte około 200 myśliwców i zaatakowano 100 celi.
Po izraelskim ataku rosną obawy o dostawy surowców energetycznych z Bliskiego Wschodu, który jest jednym z najważniejszych na świecie regionów wydobycia ropy i gazu. Cytowany przez Financial Times, Michael Alfaro, dyrektor ds. inwestycji w Gallo Partners, funduszu hedgingowym skupiającym się na energetyce i przemyśle ocenił że atak na irańskie obiekty nuklearne oznaczał „sejsmiczną eskalację” konfliktu, który jego zdaniem niemal na pewno utrzyma wysokie ceny ropy.
Financial Times przypomina, że cieśnina Ormuz, wąski szlak wodny oddzielający Iran od państw Zatoki Perskiej, jest kanałem dla około jednej trzeciej światowych dostaw ropy drogą morską. Iran wielokrotnie groził zamknięciem go w przypadku ataku.
Routers wskazuje, że piątkowe wzrosty były najdynamiczniejsze od 2022 r., kiedy Rosja najechała Ukrainę, co także spowodowało gwałtowny wzrost cen energii. „To znacznie zwiększyło niepewność geopolityczną i wymaga, aby rynek ropy naftowej wycenił większą premię za ryzyko w przypadku wszelkich potencjalnych zakłóceń w dostawach” — napisali analitycy ING pod przewodnictwem Warrena Pattersona, cytowani przez agencję.
Część ekspertów podkreśla, że wpływ na dostawy ropy na Bliski Wschód będzie zależeć teraz głównie od odpowiedzi Iranu i ewentualnej interwencji Stanów Zjednoczonych.