Wygląda na to, że poniedziałkowym tąpnięciem podaż nie narobiła większych szkód w morale inwestorów, skoro większość europejskich rynków we wtorek odrabiała poniedziałkowe spadki. Do euforii było co prawda daleko i nic dziwnego, bo też trudno doszukiwać się jakiejś istotnej, pozytywnej informacji, która osłodziłaby gorycz po weekendowym porozumieniu między USA a UE, zwłaszcza w kontekście europejskich rynków. Inwestorzy najwyraźniej wolą nawet złe informacje niż niepewność, jaka dotychczas wisiała na rynkami odnośnie do polityki Donalda Trumpa. Trzeba być jednak sporym optymistą, żeby wierzyć, że inwestorzy mają tak krótką pamięć, zwłaszcza, że nie wszystkie rynki szły jednym torem.
Czytaj więcej
Po poniedziałkowych spadkach, we wtorek na GPW nie było już śladu. Indeksy zyskiwały na wartości, a inwestorzy z uwagą śledzili m.in. wyniki finansowe spółek.
Wtorek przyniósł istotne umocnienie amerykańskich obligacji skarbowych, co można powiązać z analizami banków inwestycyjnych co do negatywnego wpływu ceł na globalną i amerykańską gospodarkę. Znów też wyraźnie umacniał się dolar, a kurs głównej pary spadł do poziomu najniższego od ponad miesiąca. Do tego po ostatniej przecenie przebudza się złoto. A przed nami posiedzenie Fedu, który najprawdopodobniej znów utrzyma stopy procentowe.
Co do krajowego rynku, WIG20 zakończył wtorkową sesję wzrostem o 1,53 proc., co oznacza, że do piątkowego zamknięcia brakuje mu ledwie 12 pkt. Niemal wszystkie duże spółki dołożyły się do tej zwyżki - świetnie spisały się m.in. banki. Zmienności zatem nie brakuje, aczkolwiek obroty w ostatnim czasie wciąż pozostają dość niskie, co oczywiście można tłumaczyć wakacyjnym okresem.
WIG20 był we wtorek czołowym indeksem w Europie, choć większość rynków również zyskiwała. Niemiecki DAX po ponad 1-proc. przecenie w poniedziałek, we wtorek rósł o 0,95 proc. Amerykańskie indeksy po pozytywnym otwarciu, po dwóch godzinach handlu tracą po około 0,2 proc.