W poniedziałek kurs ropy naftowej gatunku Brent zbliżał się chwilami do poziomu 75 USD za baryłkę i tym samym był najniższy od końca ubiegłego roku. Co więcej, systematyczne spadki odnotowywane są od początku lipca, kiedy to cena surowca przekraczała nawet 87 USD. Na trwały trend spadkowy raczej się jednak nie zanosi.
– Obserwowane ostatnio spadki cen ropy naftowej są przede wszystkim konsekwencją słabych publikacji makro i obaw przed nadchodzącą w USA recesją. W tym kontekście kluczowe nadal pozostają działania państw OPEC pilnujących, aby na rynku nie pojawiło się za dużo surowca – mówi Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao. Dodaje, że na świecie są też stosunkowo niskie zapasy ropy, co w teorii powinno wykluczać dalsze spadki cen.
Marża rafineryjna nadal jest wysoka
Co do zasady notowania ropy mają istotny wpływ m.in. na wyniki osiągane przez grupę Orlen. To od nich w dużej mierze zależą wyniki osiągane w biznesach rafineryjnym, petrochemicznym i wydobywczym. Tymczasem z dotychczas opublikowanych przez spółkę danych wynika, że przerób surowca jest coraz mniej opłacalny. O ile w I kwartale modelowa marża rafineryjna sięgała 15,9 USD na każdej baryłce przerabianej ropy, o tyle w II kwartale już 12,5 USD. W samym czerwcu było to 11,5 USD. Jak może się kształtować w kolejnych okresach?
– Wprawdzie w tym roku marża rafineryjna w Orlenie spadła, ale nadal jest powyżej odnotowywanej przed wybuchem pandemii. Sądzę, że w najbliższych miesiącach utrzyma się na poziomie powyżej 10 USD za baryłkę, co raczej zostało już zdyskontowane przez rynek – twierdzi Kozieł. Należy też zauważyć, że ostatnio rośnie popyt na paliwo lotnicze i benzyny. Nieco słabiej jest jedynie z dieslem ze względu na spowolnienie w światowej gospodarce.