Przepychanki wokół odebrania z Niemiec przez Gazprom wyremontowanej turbiny obsługującej gazociąg Nord Stream I nie pozwalają na poważniejsze zniżki notowań gazu w Europie. Ceny holenderskich kontraktów TTF już drugi tydzień z rzędu fluktuują w okolicach 200 euro za MWh, pułapu przekroczonego dotychczas tylko w szczycie paniki z początku marca.
Złe wieści z Kremla, dobre z Teksasu
Gazprom odmawia odebrania turbiny, by nadal mieć pretekst do ograniczania dostaw gazu do UE. To pokazuje, że jest zdeterminowany destabilizować rynek przed zimą – przesył Nord Streamem opiewa obecnie na zaledwie 20 proc. jego przepustowości. Europa reaguje oszczędzaniem energii, zwłaszcza gazu ziemnego, aby gromadzić jego zapasy na sezon grzewczy.
To nie koniec problemów Niemców, bo niski stan wody w Renie utrudnia dostawy węgla do pracujących na nim elektrowni, grożąc ograniczeniem przez nie dostaw energii. Niektóre niemieckie firmy przemysłowe i ciepłownie szykują się nawet do przejścia w awaryjnej sytuacji na opalanie dieslem, którego do tych celów nie używano ze względu na wysokie koszty od lat.
– za taką część wydobycia gazu ziemnego odpowiadają USA, o około jedną trzecią więcej od Rosji i całego Bliskiego Wschodu.
Jednak w cieniu obaw o dalsze ograniczanie dostaw gazu z Rosji pojawiają się także lepsze informacje. Rosną szanse, że do pokrycia niedoborów wystarczą dostawy skroplonego surowca z USA. Zamknięty w czerwcu w związku z pożarem terminal eksportu LNG w teksańskim Freeport otrzymał w ubiegłym tygodniu od regulatora zgodę na powrót na początku października do pracy na niemal pełnych mocach.