Jak dowiedział się „Parkiet", spółka PGE Energetyka Konwencjonalna, do której należy elektrownia w Bełchatowie, naliczyła kary umowne za to, że budowa bloku o mocy 833 MW opóźniła się o pięć miesięcy. I oczekuje, że jego wykonawcy, czyli firmy Alstom Power Systems (z Francji i Niemiec) wraz z polską spółką Alstom Power zapłacą w ciągu 14 dni 257,69 mln zł oraz 44,35 mln euro.
Podpisując 20 grudnia 2004 r. umowę na budowę bloku 833 MW (obecnie 858 MW) w Bełchatowie, konsorcjum zobowiązało się, że zostanie oddany do użytku do 30 kwietnia 2011 r. Tak się nie stało, blok zaczął działać we wrześniu. Nie wiadomo, jak Alstom zareaguje na notę obciążeniową, bo – jak ustaliliśmy – takie wezwanie do zapłaty otrzymał, ale kary nie powinny być niespodzianką. Prezes PGE Tomasz Zadroga już w marcu – gdy było wiadomo, że nie ma szans na uruchomienie projektu w terminie z powodu „poważnej awarii", zapowiadał, że w umowie z wykonawcą zapisano kary za każdy dzień opóźnienia. Równocześnie tłumaczył dziennikarzom, że kary umowne są nie niższe niż potencjalne zyski ze sprzedaży energii z nowego bloku.
W czasie weekendu prezes Polskiej Grupy Energetycznej był nieuchwytny. Inwestycja w Bełchatowie jest największą w polskiej energetyce w ostatnim 20-leciu. Blok kosztował w sumie 1,2 mld euro.
Konsorcjum firm Alstomu zawarło tzw. umowę na realizację pod klucz.
Wezwanie do zapłaty kar umownych pojawia się w szczególnym momencie – w dwa dni po tym, jak Alstom oprotestował wyniki przetargu na budowę dwóch bloków w Elektrowni Opole, też należącej do PGE. Konsorcjum spółek francuskiego koncernu przegrało, bo oferta nie spełniała wymogów formalnych, a chodzi o kontrakt wart 11,5 mld zł.