Spółki giełdowe mają to do siebie, że nie mogą decydować o składzie akcjonariatu. Akcje są płynne i każdy może je sprzedać i kupić.
Skąd takie nastawienie zarządu Azotów Tarnów do Acronu?
Przyznaję, twardo bronimy naszej wizji rozwoju, ale to chyba zrozumiałe, w sytuacji gdy Acron wykonał próbę wrogiego przejęcia. Zapewniam jednak, że kierują nami wyłącznie względy biznesowe. Jesteśmy konsekwentni i wierzymy, że akcjonariusze dadzą nam czas na realizację strategii, która zakłada podwojenie przychodów do 2020 r. Są przecież z nami od dobrych czterech lat. Uaktualniona, po przejęciu Polic, i ogłoszona niedawno strategia pokazuje sposoby wysokiego podwyższenia wartości spółki zarówno na drodze wzrostu organicznego, jak i poprzez akwizycje. Włączenie do grupy Kędzierzyna i Polic przyniosło akcjonariuszom wymierne zyski.
Kontynuowanie kolejnych kroków akwizycyjnych i rozwój wewnętrzny zdecydowanie zwiększa potencjał do dalszego wzrostu. Gdyby Acron przejął kontrolę nad spółką, musielibyśmy tę strategię zweryfikować. Co więcej, jako prezes i jeden z akcjonariuszy mniejszościowych, mogę jeszcze raz powiedzieć, że taką samą decyzję podjąłbym, gdyby na miejscu Rosjan był jakikolwiek inny inwestor. Mamy po prostu wizję. Dobrą wizję, gwarantującą, że Azoty Tarnów samodzielnie wejdą w orbitę dużych, czołowych europejskich spółek. Istotą, o której nie mogą zapomnieć nasi akcjonariusze, jest obecny moment rozwoju spółki i fakt, że nas na to stać w każdym wymiarze biznesowym.
Ale obawy wobec Rosjan są dużo większe, o czym świadczą wypowiedzi związkowców Tarnowa.
Oczywiście istnieją obawy, że nowy właściciel mógłby zacząć od zwolnień, co dzieje się zawsze w podobnych sytuacjach. Dlatego rozumiem także niepokoje w zakładach w Puławach, na które wezwanie ogłosił Synthos. Mieszkańcy Tarnowa, ale też Polic i Kędzierzyna, niepokoją się ponadto, że inwestor mógłby przenieść adresy spółek, a więc podatki mogłyby być odprowadzane w zupełnie innym mieście, a nawet kraju. A na tym te miasta ogromnie by straciły. To realne obawy zgłoszone przez związkowców.