We wtorek mija termin składania wstępnych ofert od inwestorów zainteresowanych kupnem udziałów w tzw. Nowej Kompanii Węglowej. Z naszych informacji wynika, że żadna z firm energetycznych nie wyłoży pieniędzy na ratowanie KW. Udziału w finansowaniu Kompanii odmówiła nawet Polska Grupa Energetyczna, która dotąd uważana była za najpewniejszego udziałowca w tym przedsięwzięciu. Na placu boju pozostały więc tylko państwowy Węglokoks oraz nowy fundusz utworzony przez Polskie Inwestycje Rozwojowe i Bank Gospodarstwa Krajowego.
– To dziś najpewniejszy scenariusz, choć oczywiście do wtorku piłka wciąż jest w grze – mówi nam osoba dobrze znająca kulisy sprawy.
Energetyczne weto
O planowanej konsolidacji sektora energetycznego z przemysłem górniczym mówiła premier Ewa Kopacz jeszcze w styczniu tego roku, gdy prezentowała program naprawczy dla KW. Ten scenariusz bardzo podobał się górniczym związkom zawodowym, które od dawna domagały się fuzji kopalń z producentami energii. Natomiast firmy energetyczne od początku nie pałały entuzjazmem – największe z nich są notowane na warszawskiej giełdzie, a wszelkie rządowe zapowiedzi sugerujące ich zaangażowanie w niewydolne dziś górnictwo skutkowały tąpnięciem ich notowań.
Zgodnie z planem, zaakceptowanym przez związkowców, kompanijne kopalnie przejdą do nowej spółki – tzw. Nowej Kompanii Węglowej, utworzonej w grupie Węglokoks. Oprócz Węglokoksu konieczne jest jednak zaangażowanie finansowe innych inwestorów. Jak zapowiadają władze KW, potrzebne jest jeszcze około 1,5 mld zł. Z naszych informacji wynika, że ofertę udziału w tworzeniu nowej spółki dostały wszystkie kontrolowane przez państwo firmy energetyczne. Dziś wiemy już, że pieniędzy nie wyłoży ani Energa, ani Enea. – Nie prowadzimy prac związanych z inwestycją kapitałową w projekt tzw. Nowej Kompani Węglowej – zapewnia Sławomir Krenczyk, rzecznik Enei. Zaznacza jednak, że spółka uważnie obserwuje sytuację w polskim górnictwie. – Ceny węgla są istotnym elementem wpływającym na nasz biznes – tłumaczy Krenczyk.
Tauron z kolei wstępnie zainteresował się przejęciem pojedynczej kopalni – Brzeszcze – i dzięki temu wymigał się od udziału w Nowej KW.