Wiąże się to z dużym wysiłkiem inwestycyjnym, ale z drugiej strony mamy szansę na uporządkowanie obrazu niszczonego w wielu miejscach krajobrazu. Przy okazji rozwiązujemy też problemy środowiskowe i te związane z zatrudnieniem. Bo okazuje się, że na ogół biogazownie mogą powstać w takich miejscach, gdzie jest wysokie bezrobocie lub jest znacząca koncentracja hodowli.
Dodatkowa pula certyfikatów może nie zachęcić do inwestowania skoro są one dziś tak tanie. Nie tylko biogazownie zmagają się z brakiem rentowności.
Dlatego myślimy o tym, żeby rozwiązać problemy całego rynku OZE, który sam się chwieje i zaburza rozwój energetyki konwencjonalne. Do rozwiązania tych problemów wyznaczyłem ministra Andrzeja Piotrowskiego. Priorytetem jest przy tym wypełnienie przez Polskę unijnego celu w zakresie OZE do 2020 r. Z drugiej strony skoro w projekty angażują się także prywatni inwestorzy, to muszą się one ekonomicznie spinać.
Planujemy spotkania z poszczególnymi środowiskami, w tym przedstawicielami energetyki odnawialnej, a także ekspertami i URE. Nie jesteśmy jeszcze gotowi na przedstawienie konkretnych mechanizmów i rozwiązań wprowadzanych do projektu ustawy. Gdybyśmy byli, to projekt byłby już co najmniej na etapie Komitetu Stałego Rady Ministrów. Jednak ta nowelizacja będzie sporą rewolucją dla rynku.
Kiedy dowiemy się jak będzie głęboka i co oznacza dla prosumentów?
Nowa ustawa powinna wejść w życie od 1 lipca 2016 r., co znaczy, że do połowy maja br. musimy być gotowi na przedstawienie założeń także w zakresie rynku prosumentów. Chcemy by te instalacje się rozwijały. Jednak ich głównym celem powinno być produkowanie energii na użytek własny, a nie na sprzedaż. Chcemy zostawić taryfy gwarantowane, ale będą się one odnosiły do cen obowiązujących w zakresie energii odnawialnej np. opłaty zastępczej OZE, i nie będą gwarantowane przez okres 15 lat. Co więcej sprzedawać z taką dotacją będzie można tylko nadwyżki, przy czym dla każdego prosumenta określony zostanie wskaźnik mocy na własne potrzeby.
Jakie technologie OZE chcecie wspierać dodatkowo oprócz biogazowni?
Na pewno tam, gdzie są miejsca o dobrej wietrzności będziemy pilotować duże inwestycje wiatrakowe. Na lądzie są jeszcze kompletnie niezagospodarowane miejsca np. Bieszczady. To będzie jednak wymagało wzmocnienia sieci w tej części kraju.
Mam też nadzieję, że niebawem ruszą też projekty wiatraków morskich. Mamy tereny na Bałtyku, gdzie efekt jest o 50 proc. lepszy niż na lądzie. Pod tym względem możemy korzystać z doświadczeń Niemców czy Duńczyków, którzy dziś demontują turbiny na lądzie i stawiają je na morzu.
Czy państwo będzie wspierało energetykę morską zapewniając finansowanie przyłączeń?
Jesteśmy dopiero na wstępnym etapie w rozmów na ten temat. Ale wsparcie dla energetyki wiatrowej na morzu jest jedną z ważniejszych kwestii do rozwiązania z punktu widzenia wypełnienia naszego celu w OZE do 2020 r. Inwestorzy, którzy będą rywalizować o te projekty, muszą mieć zagwarantowaną stabilizację regulacyjną. Jest to także ważne z punktu widzenia zrównoważenia naszego zasilania.
No właśnie cel OZE na 2020 r. mamy wyznaczony. A jak dokładnie będzie wyglądał miks paliw do 2050 r.
Priorytetem rządu jest wypełnienie celu w zakresie OZE do 2020 r.. Dziś mamy około 11,48 proc. energii z odnawialnych źródeł i wyprzedzamy cel o ok. 1,5 proc. Za pięć lat mamy osiągnąć 20 proc. do 2020 r.
Jednak w dalszej perspektywie nie chcemy przywiązywać się do jednego rodzaju technologii. Celem nadrzędnym jest bowiem redukcja emisji i ograniczenie wzrostu globalnej temperatury. Podczas rozmowy z komisarzem unijnym ds. energii i klimatu Miguelem A. Canete przedstawiłem jasno nasze stanowisko: odejście od węgla w Polsce nie jest możliwe do 2050 r. Co do procentowego udziału innych paliw w miksie, nie możemy go ustanawiać na sztywno. Wybierzemy rozwiązania w zależności od rozwoju technologii w czasie. Dlatego zamierzamy przeznaczyć konkretne środki, także z budżetu państwa, na poszukiwanie nowych rozwiązań. Przewidujemy korzystne granty, dla tych którzy podejmą się realizacji takich projektów i będą osiągali na tym polu sukcesy. Priorytetem będzie to, by każda nowa inwestycja dawała następny krok w zakresie efektywności i redukcji emisji. Mam zapewnienia komisarza, że jeśli przedstawimy właściwe rozwiązania, to także Unia zmodyfikuje swoje poglądy na proponowane przez Polskę rozwiązania.
Wydaje się, że Komisja jest otwarta na przedstawiane przez Polskę problemy dotyczące funkcjonowania systemów certyfikatów, rynku darmowych emisji i zakresu w jakim Polska powinna w nim uczestniczyć.
Jakie badania chcecie wspierać i jakie pieniądze na to przeznaczycie?
Trudno mówić o kosztach. Chcemy wpisać się w pewien wyścig technologiczny, który odbywa się w tej chwili. Chodzi m.in. o to, by w blokach węglowych odpowiednio zabezpieczyć emisję pyłów, a dodatkowo zagospodarować dwutlenek węgla. Na pewno takim tematem jeszcze nie przetestowanym jest technologia CCS.
Czy te działania mają się wpisywać w program powołanego ARP Venture?
Jesteśmy dopiero po wstępnych konsultacjach w tej sprawie. Ale ideą tej instytucji jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom polskiej nauki, która ma możliwości rozwoju, ale nie ma na to środków. Z drugiej strony jest to cywilizacyjna potrzeba w Polsce. Przed nami dużo pracy w tym obszarze.
Mówiąc o zamierzeniach dotyczących górnictwa na pierwszy plan wysuwają się często problemy Kompanii Węglowej. A co z KHW? Czy cały czas rozważany jest pomysł połączenia Enei z tą spółką wydobywczą?
Pomysł dotyczy raczej tego, by KHW pozostając odrębną spółką węglową wyemitowała akcje do objęcia przez energetykę. W ten sposób ENEA mogłaby stać się jednym z głównych właścicieli tej spółki węglowej. Na rynku węgla chodzi o to samo co w energetyce. Potrzebne są środki na inwestycje, a w ostatnich latach państwo tylko „wyjmowało" pieniądze ze spółek. Obecnym celem dokapitalizowania jest nie tylko poprawa bieżącej kondycji finansowej spółek węglowych, ale w pierwszej kolejności inwestycje podnoszące wydajność pracy. Staram się, aby te decyzje były podejmowane z udziałem przedstawicieli pracowników.