Zapytaliśmy największą spółkę energetyczną o ocenę tych zmian. Polska Grupa Energetyczna, co do zasady, jest zwolennikiem uproszczenia faktur za energię elektryczną wystawianych klientom. – Zwracamy uwagę na korzyści płynące z upowszechnienia korespondencji elektronicznej zamiast papierowej, przy jednoczesnym zachowaniu czytelności prezentowanych informacji na fakturze, takich jak łączna kwota do zapłaty, kwota za obrót energią elektryczną oraz kwota za dystrybucję tej energii – informuje nas biuro prasowe PGE. Ta firma zwraca uwagę na drugą stronę medalu takiego rozwiązania, a więc dodatkowy koszt, zwłaszcza po stronie obsługi systemów informatycznych. PGE, ale także Towarzystwo Obrotu Energią, uważają, że stanowi to znaczne obciążenie dla przedsiębiorców, w tym przypadku sprzedawców energii elektrycznej, ponieważ jej wprowadzenie wiąże się z koniecznością dokonania zmian w systemach obsługujących rozliczenia odbiorców. – To wymaga czasu i środków finansowych i jest niemożliwe do wdrożenia de facto niezwłocznie po wejściu w życie projektowanego przepisu. Ponadto, wysyłka dodatkowego załącznika do faktury wiąże się ze wzrostem kosztu usługi pocztowej i tym samym kosztu obsługi odbiorców – tłumaczy PGE w konsultacjach. Już w bezpośredniej odpowiedzi na nasze pytania spółki wyjaśnia, że w jej ocenie rolę założoną w projektowanej ustawie spełni publikacja przejrzystej informacji na stronie internetowej sprzedawcy energii. - Zapisy ustawy nakładają na firmy energetyczne dodatkowe obowiązki, które wiążą się z dodatkowymi kosztami. Dlatego w naszych propozycjach przedstawiamy rozwiązania, które odpowiadają zarówno na potrzeby klientów, jak i sprzyjają efektywności kosztowej przedsiębiorstw energetycznych – informuje nas PGE.
Koniec łatwego zarobku na fotowoltaice. Będzie konsolidacja
Nadmiar energii z fotowoltaiki (PV) to z jednej strony coraz częstsze wyłączenia, z drugiej zaś wydłuża się czas, kiedy cena energii w ciągu dnia jest bliska zeru lub ujemna. Perspektywa rozwoju opłacalnego biznesu dla branży fotowoltaicznej wydaje się coraz trudniejsza.
Faktury czytelniejsze, ale później
Na to samo zwraca uwagę Orlen. – Obowiązek ten wymaga po stronie sprzedawcy przeprowadzenia szeregu czynności związanych ze zmianą/dostosowaniem systemów IT (w szczególności systemów bilingowych wykorzystywanych do wystawiania odbiorcom faktur) i nie jest możliwe, aby sprzedawcy przygotowali się do jego wykonywania w terminie 14 dni od ogłoszenia ustawy – wskazuje Orlen, który proponował wprowadzenie 6-miesięcznego vacatio legis.
Minister klimatu i środowiska częściowo przyjął argumenty PGE i innych sprzedawców. Spółki będą miały czas do końca roku, aby dostosować możliwości techniczne i organizacyjne do proponowanych zmian. Nie czekając na przepisy obligujące do uproszczonej faktury, Tauron od wiosny testuje już takie rozwiązanie, jak się okazuje, bez konieczności zmian w prawie. Na blisko 6 mln klientów, już ponad 2,5 mln dostało uproszczoną fakturę, a od czerwca firma wysyła je w nowej szacie graficznej. – Zawiera ona użyteczne podsumowanie. Podsumowanie zawiera kwotę do zapłaty, klarowne określenie terminów płatności, dostępne sposoby płatności oraz informację o typie odczytu, na podstawie jakiego wystawiono fakturę. W zarządzaniu domowym zużyciem energii przydatna jest również informacja o wielkości zużycia prądu w analogicznym okresie poprzedniego roku – informuje Tauron.
OZE tylko na własne potrzeby?
Kolejne propozycje ujęte w pakiecie deregulacyjnym, a dotyczące liberalizacji przyłączania tzw. małych OZE również budzą wątpliwości. Najwięcej dotyczą one postulatu polegającego na zwolnieniu z pozwolenia na budowę instalacji fotowoltaicznych o mocy zainstalowanej nie większej niż 500 kW wytwarzających energię elektryczną na własne potrzeby. To zastrzeżenie jest kluczowe, ponieważ resort nie chce w ten sposób dopuścić do jeszcze większego ryzyka destabilizacji systemu energetycznego w sytuacji nadmiaru energii z fotowoltaiki w słoneczne dni. Tu pojawia się pytanie, jak to zrobić. Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej i Magazynowania Energii wprost mówi, że może okazać się to w praktyce trudne do zrealizowania. Całkowite ograniczenie wypływu energii do sieci jest technicznie skomplikowane i powoduje często konieczność ograniczania mocy instalacji fotowoltaicznej istotnie poniżej aktualnego zapotrzebowania na energię. Wynika to ze zwłoki zadziałania urządzeń sterujących mocą instalacji fotowoltaicznej. Znacznie prostsze technicznie jest wykonanie instalacji, która będzie ukierunkowana na autokonsumpcję, jednak z możliwością wprowadzenia części mocy do sieci – informuje stowarzyszenie, ale resort odrzucił tę sugestię.
Zdaniem Piotra Maciołka, analityka rynku energii i byłego członka zarządu Polenergii, w przypadku instalacji fotowoltaicznych, dla których nie będzie potrzebne pozwolenie na budowę, takie rozwiązanie może mieć sens pod warunkiem wykorzystania energii w 100 proc. na własne potrzeby. To z kolei powoduje konieczność dokupienia i zainstalowania także magazynów energii, a to kolejny wydatek inwestycyjny, na który nie wszystkich stać. – Zawsze mogą pojawić się nadwyżki energii, które będzie trzeba „wyeksportować” poprzez sieć energetyczną poza bramę danego przedsiębiorcy. Magazyny energii mogą faktycznie wypłaszczyć profil i zmniejszyć to ryzyko poprzez skumulowanie nadmiaru energii. Operator sieci dystrybucyjnej może też tak skonstruować umowę przyłączeniową przedsiębiorcy, że nie będzie możliwości eksportu nadwyżki energii poza zakład produkcyjny – mówi Maciołek.