Dziś kurs ropy naftowej chwilami przekraczał nawet 85 dol. za baryłkę. Tym samym była to najwyższa cena tego surowca od czterech lat. Na wartości zyskuje również amerykańska waluta, co powoduje dodatkową presję na wzrosty cen paliw w Polsce. - Można się spodziewać, że w ciągu kilku najbliższych dni cena oleju napędowego wzrośnie o 15-20 gr za litr i osiągnie poziomy niespotykane od 4 lat - twierdzi Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Według niego dziś notowaniami ropy w coraz większym stopniu rządzi strach. Obawy dotyczą przede wszystkim tego, że na globalny rynek będą trafiać znacznie mniejsze ilości surowca wydobywanego przez Iran. Wszystko za sprawą sankcji nałożonych na ten kraj przez USA. Cinkciarz.pl zwraca uwagę, że Iran może zmniejszyć eksport m.in. do Indii i Chin. Ubytki te będą musieli uzupełnić inni producenci, co spowoduje wzrost presji na ceny. Co gorsze dziś trudno liczyć, że inni liczący się gracze, zwiększą mocno swoje wydobycie. W Wenezueli nawet ono systematycznie spada.
Cinkciarz.pl prognozuje, że sytuacja na rynku ropy szybko przełoży się na ceny na stacjach. - Będzie to szczególnie widoczne w przypadku diesla. To paliwo na rynku ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) wzrosło od 21 września o 20 gr osiągając poziom 2,35 zł za litr - podaje portal finansowy. Szacuje, że w Polsce za olej napędowy jeszcze w I połowie października zapłacimy średnio 5,20-5,25 zł za litr, czyli najwięcej od czterech lat. Obecnie wzrosty cen benzyny na rynku ARA nie przekraczają 10 gr, a to oznacza, że diesel na większości stacji będzie o dobre kilka groszy droższy, niż popularna benzyna Pb95.
Z ostatnich danych portalu e-petrol.pl wynika, że na krajowych stacjach za benzynę Pb95 płacimy średnio 5,11 zł za litr, a za diesla 5,05 zł.