W tym czasie nie będzie zwolnień górników. Porozumienie gwarantuje im bowiem pracę w sektorze górniczym do emerytury (chodzi o osoby pracujące pod ziemią i w zakładach przeróbczych). Jeśli osoba nie będzie miała możliwości kontynuowania pracy, będzie mogła skorzystać z osłon socjalnych, w postaci: urlopu górniczego (w wymiarze do 4 lat), urlopu dla pracowników przeróbki mechanicznej (do 3 lat) lub jednorazowej odprawy pieniężnej.
Do czasu ostatecznej likwidacji, kopalnie mają być subsydiowane przez państwo. Jak wynika z naszych informacji, w praktyce będzie polegało to na dotowaniu Polskiej Grupy Górniczej i pokrywaniu jej strat na produkcji. W momencie, gdy sytuacja rynkowa będzie niekorzystna dla producentów węgla i PGG będzie na minusie – straty te pokryte będą z budżetu państwa. Jak ustaliliśmy, założenia są takie, że na początku będą to kwoty rzędu 1 mld zł rocznie, a następnie kwota ta będzie zmniejszała się wraz z zamykaniem kolejnych zakładów. W przypadku, gdy PGG w wyniku korzystnych cen węgla osiągnie zyski – będzie je zwracać do Skarbu Państwa. Na taki plan pomocy publicznej musi jednak zgodzić się Komisja Europejska.
Mijają trzy lata od finalizacji fuzji obu koncernów. Z licznych korzyści, jakie miała przynieść akcjonariuszom i Polsce wyszło niewiele. Nawet o tych już uzyskanych koncern informuje w sposób lakoniczny i mało przekonujący.
Mimo braku oznak ożywienia w europejskich gospodarkach zarząd Grupy Kęty nie widzi zagrożenia dla realizacji całorocznej prognozy wyników.
Dotychczas grupa składała zamawiającym około 500 zleceń rocznie. Po I półroczu było ich tylko nieco ponad 100. Słabo wygląda sytuacja w biznesie usług dla gazownictwa i związanych z OZE. Duże nadzieje wiązane są z kolei z obróbką metali.
Celem grupy jest zwiększenie udziału działalności środowiskowej w strukturze wyników oraz mocy przetwórczych w istniejących zakładach. Zarząd stawia też na wzrost efektywności operacyjnej i redukcję kosztów.
Dzięki nowelizacji ustawy o podatku od wydobycia niektórych kopalin, KGHM powinien w 10 lat „zaoszczędzić” ponad 10 mld zł. Warunkiem są jednak inwestycje w nowe złoża rud miedzi i srebra zlokalizowane na terenie naszego kraju.
Mimo chwilowo niesprzyjających warunków zewnętrznych węgierski koncern wierzy, że w średnim terminie sytuacja ulegnie poprawie. W efekcie dużo inwestuje i dąży do wytwarzania produktów chemicznych o wysokiej wartości dodanej.