Hiszpańskie firmy energetyczne i banki zapłacą w kolejnych dwóch latach specjalny podatek od dodatkowych zysków, które są wynikiem wysokiej inflacji i wzrostu stóp procentowych. Ta nowa danina ma przynieść rządowi około 7 mld euro, które pozwolą złagodzić wpływ wzrostu cen na budżety gospodarstw domowych. Rząd zamierza m.in. wprowadzić na pewien czas darmowe przejazdy koleją. Hiszpania dołącza do kilku innych europejskich państw, które w związku z najwyższą od dekad inflacją postanowiły dodatkowo opodatkować niektóre firmy, a wpływy z tego „domiaru” przeznaczyć na łagodzenie „kryzysu kosztów życia”. W gronie tym są też Włochy, Węgry i Wielka Brytania. Decyzjom tym towarzyszy przekonanie rządzących, że firmom – przynajmniej niektórym – środowisko wysokiej inflacji sprzyja. Tymi niezasłużonymi zyskami powinny więc podzielić się ze społeczeństwem. W USA przedmiotem publicznej debaty jest jeszcze dalej posunięty „domiar”. Firmowany przez senatora Berniego Sandersa projekt przewiduje obciążenie wszystkich dużych firm 95-proc. podatkiem od niezasłużonych zysków, zdefiniowanych jako te, które przekraczają średnią z lat 2015–2019 powiększoną o inflację.
Na to, że niektóre spółki osiągają obecnie ponadprzeciętne zyski, niezwiązane bezpośrednio z ich decyzjami biznesowymi, zwrócili uwagę także przedstawiciele polskiego rządu. Jarosław Kaczyński, lider rządzącej partii, wskazywał, że oprocentowanie lokat nie dotrzymuje kroku oprocentowaniu kredytów i jeśli to się nie zmieni, to banki muszą się liczyć z dodatkowym podatkiem. Rzecznik rządu Piotr Müller w zeszłym tygodniu komentował, że w pewnym sensie bankom już taki podatek wymierzono. Niemal powszechne wakacje kredytowe, z których gospodarstwa domowe będą mogły skorzystać w tym i w przyszłym roku, oznaczają bowiem transfer zysków od banków do społeczeństwa. Jednocześnie Müller potwierdził, że rząd myśli o nałożeniu podatku od nadmiarowych zysków na spółki gazowe i energetyczne. Kilka dni wcześniej sygnalizował to premier Mateusz Morawiecki. „Spółki realizują wyższe zyski, dlatego (...) wypracujemy mechanizm podzielenia się tymi zyskami z obywatelami, albo wprowadzimy – tak jak Francja, Anglia, Hiszpania – podatek od zysków nadzwyczajnych na te spółki gazowe, energetyczne, które mają, rzeczywiście, bardzo wysokie zyski” – mówił.
Marże zysku idą w górę
Podatki od niezasłużonych zysków (ang. windfall profit tax) na gruncie teorii ekonomii dość łatwo uzasadnić. Na ogół przyjmuje się, że efektywny podatek to taki, który w możliwie małym stopniu wpływa na zachowanie płatnika. Jednorazowa danina od już osiągniętych zysków i to niezwiązanych z decyzjami firm, tylko z wydarzeniami losowymi, spełnia ten warunek. Mimo to nie cieszy się szeroką akceptacją ekonomistów. Tak przynajmniej sugerują wyniki naszej sondy wśród niemal 30 ekonomistów, uczestników panelu eksperckiego „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.
Przede wszystkim ankietowani przez nas ekonomiści nie zgadzają się z tezą, która jest głównym uzasadnieniem podatków od nadmiarowych zysków, szczególnie tych szeroko zakrojonych. Tylko czworo z 27 (niespełna 15 proc.) uczestników naszej sondy zgodziło się, że „obecne środowisko wysokiej inflacji jest korzystne (średnio rzecz biorąc) dla przedsiębiorstw, bo pozwala im zwiększać marże zysku”. Przeciwnego zdania jest 22 ekonomistów. Ten wynik może zaskakiwać. W świetle danych GUS w ostatnich kwartałach, gdy inflacja przyspieszała, systematycznie rosły też marże zysku dużych przedsiębiorstw. W I kwartale br. ich rentowność – i to z pominięciem instytucji finansowych, którym sprzyja wzrost stóp procentowych – była najwyższa od co najmniej 2003 r. (rentowność obrotu netto wyniosła 6,1 proc., podczas gdy wcześniej tylko raz – w 2021 r. – przekroczyła 5 proc.). Podobne zjawisko widać też w innych gospodarkach. – Marża zysku zależy przede wszystkim od tego, jak silna jest presja konkurencyjna. W przypadku przedsiębiorstw działających na rynkach, na których ta presja jest słaba, inflacja pozwala łatwiej zmieniać marże zysku, ponieważ nabywcom trudniej jest ocenić, czy zmiana ceny jest wynikiem zmiany ogólnego poziomu cen, czy też zmiany ceny względnej – tłumaczy dr hab. Marek Dąbrowski, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Potwierdzają to badania dr. Wojciecha Paczosa z Uniwersytetu w Cardiff. – Istotnie, wraz ze wzrostem oczekiwanej inflacji wzrasta średnia marża w gospodarce. Ta „średnia” skrywa jednak drugie zjawisko: wzrost rozpiętości marż. Marże rosną bardziej niż ogólny poziom cen w firmach, które mogą zmienić ceny, podczas gdy marże pozostałych są niwelowane przez rosnące koszty – mówi ekonomista, założyciel grupy eksperckiej Dobrobyt na Pokolenia. – Jednak to, że średnia marża w gospodarce rośnie wraz z inflacją, nie oznacza, że środowisko wysokiej inflacji jest korzystne dla przedsiębiorstw. Przeciwnie: wysoka inflacja utrudnia planowanie i zmienia relatywne ceny w gospodarce – nie według logiki rynkowej, tylko przypadkowo. To prowadzi do nieefektywnej alokacji zasobów, jest więc – średnio rzecz biorąc – niekorzystne dla gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw – podkreśla.