Branża urody broni się przed kryzysami

Polskim firmom kosmetycznym szybko udało się odrobić spadki sprzedaży wywołane przez wojnę w Ukrainie i sankcje na Rosję, która wcześniej była dla nich istotnym rynkiem eksportowym.

Publikacja: 05.11.2022 09:08

Zakończone przed kilkoma dniami targi BeautyWorld Middle East, na których wystawiało się ok. 70 firm

Zakończone przed kilkoma dniami targi BeautyWorld Middle East, na których wystawiało się ok. 70 firm kosmetycznych z Polski przyciągnęły ok. 30 tys. odwiedzających. Fot. mat. prasowe

Bliski Wschód, Azja, Ameryka Północna a także Europa to rynki, na których polskie firmy kosmetyczne intensywnie szukają nowych odbiorców, by zrekompensować sobie utratę eksportu za wschodnią granicę. I wiele z nich robi to z powodzeniem, co widać np. po wynikach giełdowej spółki Miraculum.

Firma niedawno pochwaliła się dynamicznym wzrostem zagranicznej sprzedaży po trzech kwartałach br. Chociaż po wybuchu wojny w Ukrainie spółka wstrzymała dostawy do Rosji, która w 2021 r. zapewniała jej 38 proc. przychodów z eksportu, to na koniec września wpływy eksportowe Miraculum sięgnęły prawie 8 mln zł, przekraczając te za cały zeszły rok (7,5 mln zł.)

fot. d. golik

Światowa popularność

– Wzrost sprzedaży eksportowej Miraculum o 78 proc. r./r. w okresie styczeń–wrzesień 2022 r. jest ogromnym osiągnięciem – podkreśla Marek Kamola, członek zarządu Miraculum, którego produkty są obecne już na 41 rynkach.

To także efekt silnej marki produktów made in Poland wypracowanej przez polską branżę urody. – Kosmetyki produkowane w Polsce, zarówno przez koncerny międzynarodowe, które ulokowały u nas produkcję, jak i przez krajowe podmioty, cieszą się rosnącą popularnością na świecie – zwraca uwagę Anna Senderowicz z Zespołu Analiz Sektorowych PKO BP. Według analizy danych z bazy GUS, pomimo gwałtownego spadku eksportu na Wschód po agresji Rosji na Ukrainę, na koniec sierpnia br. wartość zagranicznej sprzedaży kosmetyków made in Poland sięgnęła 2,57 mld euro, czyli była o 2,3 proc. wyższa niż rok wcześniej.

– Polska branża kosmetyczna jest odporna na kryzysy – mówi Henryk Orfinger, współzałożyciel i przewodniczący rady nadzorczej spółki Dr Irena Eris, jednej z najbardziej znanych polskich firm na rynku urody, a także twórca i wieloletni prezes Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego. Jest przekonany, że i tym razem krajowym producentom kosmetyków uda się przetrwać kryzys wywołany przez wojnę w Ukrainie – również dzięki rozwojowi eksportu. Potwierdzają to dane PKO BP, które pokazują także dużą skalę spadków sprzedaży polskich kosmetyków za wschodnią granicą.

Czytaj więcej

Polskie kosmetyki odporne na kryzys

Ukraińscy klienci w kraju

Po wybuchu wojny w Ukrainie (od marca do końca sierpnia br.) sprzedaż kosmetyków do Rosji skurczyła się o 39 proc. w ujęciu rocznym. W rezultacie udział polskiego eksportu do tego kraju zmniejszył się do 4,7 proc. z 8 proc. w okresie marzec – sierpień 2021 r. O jedną czwartą zmalała z kolei sprzedaż kosmetyków na Ukrainę, która w zeszłym roku miała ok. 4-proc. udział w ich eksporcie, stając się istotnym partnerem handlowym polskiej branży urody. W tym roku jej udział w zagranicznej sprzedaży spadł do 2,8 proc.

Dla wielu polskich firm, w tym Miraculum czy potentata rynku kosmetyków do makijażu, spółki Inglot, rosyjska agresja oznaczała utratę istotnej części sprzedaży. – Z powodu wojny wywołanej przez Rosję, straciliśmy ponad 6 proc. prognozowanych przychodów – ocenia prezes Zbigniew Inglot. Zaznacza, że dotyczy to nie tylko Rosji, do której firma nie sprzedaje już swoich produktów. – W sposób naturalny ograniczona została również sprzedaż w Ukrainie. Cztery sklepy prowadzone przez naszych franczyzobiorców zostały zbombardowane. Wstrzymanie aktywności marketingowych przez naszego byłego partnera z Rosji miało również wpływ na znaczący spadek sprzedaży w kilku krajach sąsiadujących – wyjaśnia prezes Inglot.

Anna Senderowicz zwraca uwagę, że jeszcze większy spadek po wybuchu wojny widać w naszym eksporcie kosmetyków do Kazachstanu. Zmalał aż o 85 proc. w skali roku – najpewniej z uwagi na utrudniony transport w tym kierunku. W rezultacie w okresie marzec–sierpień br. udział tego rynku zmalał do zaledwie 0,7 proc. z 4,9 proc. rok wcześniej.

Jak podkreśla analityczka PKO BP, wstrzymanie wysyłki do Rosji i Białorusi oraz problemy z transportem do Kazachstanu zmuszają krajowych producentów do przeorientowania działalności eksportowej i szukania odbiorców na innych rynkach. Firmy mogą też liczyć na wzrost sprzedaży na krajowym rynku. – Większa liczba konsumentów związana z napływem uchodźców z Ukrainy wpłynie stymulująco na sprzedaż krajową kosmetyków a dalszy rozwój e-commerce stwarza szanse zaistnienia markom niszowym, wytwarzanym poza wielkimi światowymi korporacjami – zaznacza Senderowicz.

Czytaj więcej

Silna branża urody nie jest doceniana na GPW

Czas na Bliski Wschód

Według prognoz analityków PKO BP, w najbliższym okresie najprawdopodobniej utrzyma się wzrost eksportu polskich kosmetyków głównie na rynki Unii Europejskiej oraz do innych krajów Europy, w tym do Szwajcarii. Z dalszych rynków perspektywiczne są natomiast Meksyk, Chiny, Izrael, Turcja i Arabia Saudyjska.

W ekspansji za granicą, w tym na Bliskim Wschodzie polską branżę urody wspiera Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Pomaga firmom rozwijać tam eksport m.in. do Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. ZEA nie tylko są jednym z największych i najdynamiczniej rozwijających się rynków kosmetycznych w tym regionie, ale też gospodarzem organizowanych na przełomie października i listopada w Dubaju targów BeautyWorld Middle East, czołowej imprezy branży kosmetycznej w regionie.

Jak podkreśla Patrycja Lisikiewicz z Zagranicznego Biura Handlowego PAIH w Dubaju, tegoroczne, zakończone przed kilkoma dniami, targi cieszyły się ogromnym zainteresowaniem – przyciągnęły ok. 30 tys. odwiedzających. – Dla polskich firm był to intensywny czas budowania nowych i podtrzymywania dotychczasowych relacji z kupcami z całego regionu Bliskiego Wschodu – twierdzi Lisikiewicz, dodając, że w BeautyWorld Middle East uczestniczyło wielu przedsiębiorców, którzy byli obecni w jesiennej edycji showroomu PAIH. Dzięki temu, w ciągu trzech dni targów odbyło się aż 30 spotkań B2B z udziałem polskich firm w dubajskim biurze PAIH.

Blanka Chmurzyńska-Brown, dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, potwierdza, że coraz więcej firm znad Wisły spogląda w kierunku Bliskiego Wschodu. – Chociaż wyzwaniem są duże restrykcje regulacyjne, to kraje arabskie zawsze były dla nas świetnym, przyjaznym rynkiem. Polska to dla nich Europa, tak samo jak Francja czy Niemcy – podkreśla Henryk Orfinger. Jego firma jest tam obecna od kilkunastu lat – nie tylko w ZEA (gdzie szybki rozwój branży urody to głównie efekt zakupów turystów), ale także w Egipcie, Iraku i w Arabii Saudyjskiej. Aktywnie działa tam także Miraculum, które jesienią informowało o kolejnych kontraktach w tym kraju. Jak zaznacza Marek Kamola, ambicją spółki jest poszerzanie dostępności produktów na rynkach arabskich i budowa rozpoznawalności marek Miraculum, co powinno przełożyć się sprzedaż.

Czytaj więcej

Postępowanie prospektowe Dr Ireny Eris zawieszone

Rozwój bez granic

Jak wynika z analizy PKO BP, załamanie sprzedaży na Wschodzie pomógł zrekompensować wzrost udziału eksportu do Niemiec. To główny odbiorca polskich kosmetyków (21 proc. sprzedaży). Anna Sendrowicz zwraca uwagę, że w ciągu roku w eksporcie zwiększył się udział m.in. Wielkiej Brytanii (drugi rynek po Niemczech), Szwajcarii, Chin, ZEA, a nawet Francji. Zauważalny jest też wzrost eksportu do Iranu, Kirgistanu, Iraku, Hongkongu i Brazylii.

– W eksporcie można rosnąć praktycznie bez ograniczeń, bo świat jest otwarty. Zawsze można znaleźć miejsca, gdzie handel szuka nowości. Jedyne ograniczenia to mentalność i pieniądze, lecz one są barierą w mniejszym stopniu – twierdzi Henryk Orfinger. Jego firma, Dr Irena Eris, która po rosyjskiej napaści na Ukrainę wycofała się z Rosji i Białorusi, teraz inwestuje w rozwój sprzedaży m.in. na Bliskim Wschodzie, w Kanadzie, na południu Europy i w krajach bałtyckich. Jak zaznacza Henryk Orfinger, nawet niewielkie rynki są istotne, bo mogą ułatwić wejście na kolejne.

Zbigniew Inglot przypomina, że od lat strategią firmy jest dywersyfikacja rynków zbytu. W rezultacie marka Inglot obecna jest w ponad 90 krajach, zarówno w odległych zakątkach świata jak i na rynkach postrzeganych jako problematyczne. – Konsekwentnie realizujemy tę strategię, a obecne turbulentne czasy pokazują, że jest to słuszny kierunek – twierdzi prezes Inglot. Jak dodaje, spółka prowadzi rozmowy dotyczące rynku brazylijskiego i rozpoczęła niedawno negocjacje z potencjalnym partnerem z Japonii.

W wejściu na rynki Azji polskie firmy mogą też liczyć na pomoc PAIH, która w drugiej połowie listopada organizuje dla przedsiębiorców z branży kosmetycznej misję handlową do Singapuru, Wietnamu i Filipin, połączoną w Singapurze z wizytą na Cosmoprof Asia, największych targach branżowych w regionie. – Doświadczenie polskich firm współpracujących z PAIH pokazuje, że oferta produktów kosmetycznych made in Poland ma w Azji Południowo-Wschodniej duże szanse na sukces – twierdzą eksperci PAIH.

Czytaj więcej

Miraculum miało 1,79 mln zł straty netto w II kw. 2021
Parkiet PLUS
Czy chińska nadwyżka jest groźna dla świata?
Parkiet PLUS
Usługa zarządzania aktywami klientów to nie kiosk z pietruszką
Parkiet PLUS
„Sell in May and go away” – ile w tym prawdy?
Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów