Ostatnia październikowa sesja na warszawskiej giełdzie przyniosła wyraźne pogłębienie spadków głównych indeksów, wpisując się w negatywne nastroje na zagranicznych giełdach. Po mało emocjonującym handlu WIG20 finiszował blisko 1,4 proc. na minusie, schodząc poniżej poziomu 3 tys. pkt. Tym samym znalazł się niemal dokładnie w tym samym miejscu, z którego wystartował z początkiem tygodnia. Po rekordach hossy sprzed kilku sesji zostały już tylko miłe wspomnienia. Słabość warszawskiego parkietu w dużej mierze była efektem schłodzenia nastrojów na większości pozostałych rynków akcji. W piątek wśród inwestorów w dalszym ciągu dominował pesymizm, za który w dużej mierze były odpowiedzialne wydarzenia za oceanem. W minionym tygodniu zgodnie z oczekiwaniami Rezerwa Federalna po raz kolejny obniżyła stopy procentowe. Jednocześnie szef Fedu zasygnalizował, że grudniowe cięcie, na które mocno liczył rynek, wcale nie jest przesądzone, co było zimnym prysznicem dla inwestorów wypatrujących już kolejnej obniżki.

Czytaj więcej

Rynkowe strachy, które nawiedzają Wall Street

Wyprzedaż spółek z WIG20

Na giełdzie w Warszawie sprzedający byli aktywni w segmencie największych spółek, co przełożyło się na zniżki wycen prawie wszystkich blue chipów. Najmocniej traciły walory banków na czele z Santanderem BP i mBankiem. Na celowniku znalazły się również papiery Dino i Kruka. Po siedmiu wzrostowych sesjach z rzędu inwestorzy przystąpili do realizacji zysków z akcji Orlenu, który zaledwie dzień wcześniej osiągnął rekordową wycenę na poziomie 118 mld zł. Przecenie skutecznie zdołały się oprzeć jedynie papiery Allegro.

Przecena nie oszczędziła spółek szerokiego rynku. Największą odporność wykazały małe spółki z indeksu sWIG80, wśród których była całkiem spora grupa drożejących walorów, którym przewodziły m. in. Selvita i Bumech. Na szerokim rynku najjaśniej błyszczały akcje ASM Group, którymi handel zaledwie dzień wcześniej został wznowiony po blisko dwóch latach przerwy. W piątek popyt wywindował kurs groszowej spółki o ponad 78 proc.