Wyceny niskie, ale czy to wystarczy?
Nie będziemy się jednak upierać przy takim ultraniedźwiedzim scenariuszu, bo mamy nadzieję, że tym razem uda się uniknąć krytycznego zdarzenia w rodzaju upadku Lehman Brothers we wrześniu 2008 roku, które wywołało efekt lawiny na rynkach. Oprócz nadziei mamy też ważny, konkretny argument fundamentalny – polskie akcje są wyceniane nie jak w okolicy połowy 2008 roku (tak jak sugerowałoby dosłowne porównanie poziomów WIG-u), lecz raczej jak na przełomie lat 2008 i 2009, a więc już po największej fali spadkowej związanej z upadkiem Lehman Brothers. Na wykresie pokazujemy, w którym punkcie na historycznej mapie plasują się obecne wartości prognozowanego P/E (ok. 7,5) oraz ceny do wartości księgowej.
Pamiętajmy też jednak, że nawet tak niskie wyceny nie uchroniły WIG-u przed wykonaniem jeszcze jednego dynamicznego ruchu w ramach ówczesnej bessy, w pierwszych tygodniach 2009 roku. Dotarcie wskaźników wyceny do poziomów zbliżonych do obecnych miało jednak o tyle pozytywne znaczenie w analizowanym historycznym epizodzie, że mimo ostatniej „nogi” rynku niedźwiedzia potem akcje zaczęły dynamicznie drożeć i szybko odrobiły straty z końcowego etapu bessy. Innymi słowy, obecne wyceny są zachętą do akumulacji walorów, ale nie gwarantują jeszcze natychmiastowego zakończenia trendu spadkowego – to jedna z ważniejszych lekcji z omawianego porównania.
Hamowanie gospodarek i podwyżki stóp
Następna konkluzja jest związana z zachowaniem wskaźników PMI, które notabene regularnie pojawiają się w naszych artykułach. Można dyskutować, czy obecny stan koniunktury gospodarczej jest obrazowany lepiej przez wspomniany krajowy PMI, czy też raczej wskaźnik dla strefy euro (my przychylamy się bardziej do tej drugiej wersji). Dużo bliżej końca bessy zdaje się być krajowy PMI, który spadł już do poziomu porównywalnego z listopadem 2008 roku, ale nawet wtedy rynek akcji czekała jeszcze opisana wcześniej ostatnia „noga” bessy. Z kolei Eurozone Manufacturing PMI jest dopiero na poziomie z okolicy czerwca 2008 roku i naszym zdaniem cały czas ma znaczny potencjał spadkowy.
Ostatnia ważna lekcja z 2008 roku, o której chcielibyśmy tu powiedzieć, dotyczy krajowej polityki monetarnej. Już na jesieni ubiegłego roku sygnalizowaliśmy w naszych analizach, że rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej zwiastowało nadejście gorszych czasów dla rodzimego rynku akcji – teza ta ponownie okazała się trafna.
Zauważmy, że zakończenie cyklu podwyżek przez RPP w czerwcu 2008 roku nie było tożsame z końcem bessy, lecz miało miejsce zaledwie dopiero mniej więcej w jej połowie. Nie da się tak po prostu z dnia na dzień anulować efektów ubocznych całej serii podwyżek stóp.