Do Budleksu dołączyli menedżerowie związani z Bouygues Immobilier Polska, którą to spółkę przejęła Develia. Mariusz Zabielski został dyrektorem zarządzającym, Małgorzata Maziarz szefową sprzedaży i marketingu, a Natalia Gronuś szefową działu rozwoju. To chyba jasny manifest, że przyspieszacie ze strategią przejścia z pozycji lokalnego gracza (głównie Toruń i Bydgoszcz) do grupy deweloperów budujących w kluczowych aglomeracjach…
Filip Friedmann: Skorzystaliśmy z okazji, jaka się nadarzyła na rynku i odświeżyliśmy management szczebla C, by realizować strategię ekspansji. Budlex utrzyma działalność w Toruniu i Bydgoszczy, ponieważ ma tam bardzo dobrą markę, bank ziemi i perspektywy, ale już od jakiegoś czasu kładziemy nacisk na nowe projekty w największych miastach – w Warszawie i Gdańsku. Bardzo się cieszę, że pozyskaliśmy tej klasy menedżerów. Mariusz Zabielski był dyrektorem operacyjnym na region centralny, co de facto oznaczało Warszawę. Udało się zaprosić do współpracy Małgorzatę Maziarz, która odpowiadała za sprzedaż oraz Natalię Gronuś, która pokieruje działem rozwoju, którego u nas dotychczas nie było – wcześniej to w dużej mierze ja zajmowałem się wyszukiwaniem gruntów. Ten dział jest szczególnie ważny, bo na coraz trudniejszym rynku przewagę konkurencyjną można budować m.in. jakością gruntów i inwestycji.
Podsumowując, w ostatnich latach byłem w Budleksie sterem, okrętem i żeglarzem – dziś mamy mocną strukturę, nowe rozdanie i nową energię, która udzieliła się wszystkim w firmie.
Teraz, jak wszyscy, czekamy, aż rynek odbije. Dzięki obniżeniu stóp procentowych widać już wzrost popytu na kredyty, choć nie przekłada się to jeszcze mocno na zakupy nowych mieszkań. Sprzedaż będzie się jednak poprawiać i oczekujemy stabilizacji na sensownym poziomie, chyba wszyscy sobie zdają sprawę, że nie ma co liczyć na powrót do szczytów z 2021 r.
Panie dyrektorze, jaki jest plan na zwiększenie skali Budleksu?
Mariusz Zabielski: W perspektywie czterech lat, do 2029 r., celem jest podwojenie przychodów, do 500 mln zł rocznie, co oznacza, że musimy sprzedawać około 700 lokali rocznie. Firma ma mocną pozycję w Bydgoszczy i w Toruniu, ale wzrost umożliwią inwestycje w Gdańsku i Warszawie, gdzie dopiero zaczynamy budować rozpoznawalność. W Gdańsku realizujemy projekt Kapitanat i właśnie wprowadziliśmy do oferty kolejny. W Warszawie zrealizowaliśmy trzy projekty – Apartamenty przy Morskim Oku, Zielony Imielin i Osiedle Marynin, a nowy dział rozwoju już pozyskał grunt na Mokotowie i prowadzi zaawansowane negocjacje w sprawie zakupu dwóch kolejnych terenów – na Mokotowie i Wawrze. Warszawa jest kluczowym rynkiem, ponieważ to rynek najmniej wrażliwy na wahnięcia koniunktury – o ile ma się dobry produkt. Stolica powinna odpowiadać za połowę sprzedaży mieszkań i przychodów Budleksu. Osobiście uważam, że jesteśmy w stanie osiągnąć cele wcześniej niż w 2029 r. Bouygues w drugiej połowie 2021 r. sprzedał w Warszawie ledwie ponad 50 mieszkań, w kolejnym roku około 230, później sporo ponad 400, a w trudnym 2024 r. już 484, uzyskując 5. miejsce w sprzedaży wśród stołecznych deweloperów.
Na pewno przed nami rozbudowa działu rozwoju, złożonego na razie z dwóch osób, bo jeśli chcemy sprzedawać 700 mieszkań rocznie, musimy rocznie pozyskiwać grunty na około 1,2 tys. lokali. Stawiamy jednak na organiczny rozwój, krok po kroku. Natalia Gronuś przez ostatnie pięć lat podpisała z zespołem kilkadziesiąt umów zakupu gruntów z potencjałem budowy prawie 5 tys. mieszkań w samej Warszawie, więc ma bardzo duże doświadczenie.