Wszystko wskazuje na to, że wielbiciele innowacyjnych spółek z portfeli funduszy należących do Cathie Wood, spółek memowych, kryptowalut czy rynku NFT, po bolesnych doświadczeniach z ostatnich tygodni stracili wszelkie złudzenia, zyskując tym samym stadną odporność na oddziaływanie „wybujałej irracjonalności". Niestety, obok bitcoina, indeksu Nasdaq czy funduszu ARK Innovation, czyli synonimów pandemicznej euforii, przypadkową ofiarą okazała się warszawska giełda.
Trwającą od początku drugiego kwartału aż do dołka z 12 maja słabość, jaką prezentowały polskie akcje, można zapewne próbować usprawiedliwiać bliskością działań wojennych i związanych z nimi gospodarczych reperkusji. Jednak ani giełda niemiecka, ani czeska czy węgierska nie znalazły się pod aż tak dużą presją jak nasza GPW. Większe przełożenie na zachowanie polskiej giełdy miały zapewne nerwowe próby złagodzenia skutków szalejącej inflacji i gwałtownego wzrostu stóp procentowych w wykonaniu rządu, który postanowił wesprzeć depozytariuszy i kredytobiorców kosztem sektora bankowego. Spadek indeksu WIG-banki o „jedyne" 27 proc. w ciągu tych sześciu tygodni sprawił, że indeks WIG zniwelował praktycznie cały wzrost, jaki obserwowaliśmy na naszym parkiecie od momentu ogłoszenia wieści o skuteczności szczepionek.
Trzecie miejsce od końca
Nie wiem, czym sobie zasłużyliśmy na taki pokaz słabości, ale w jego efekcie WIG20 z 25-proc. spadkiem znalazł się pod względem tegorocznej stopy zwrotu (licząc do 12 maja) na trzecim miejscu od końca w gronie ponad 90 głównych światowych indeksów akcji (według serwisu Bloomberga). Gorsze były tylko Rosja oraz Sri Lanka, która w kwietniu ogłosiła bankructwo jako kraj pogrążony w największym od lat kryzysie gospodarczym, z ponad 30-proc. inflacją i tłumem palącym domy lokalnych polityków. Ponieważ w tym rankingu Wall Street reprezentowana jest przez indeks S&P 500, nasz honor ratowałaby jeszcze słabość indeksu Nasdaq (minus 27 proc. do 12 maja). Tyle tylko, że ten amerykański indeks spółek technologicznych miał solidny powód, żeby znaleźć się w awangardzie tegorocznej przeceny. Przez poprzednie dwa lata był bowiem blisko epicentrum spekulacyjnej epidemii. Dodatkowo w trakcie ostatnich trzynastu lat stał się też „domem" dla wszystkich liderów hossy na Wall Street.