Z przygotowanego przez nas corocznego zestawienia najbogatszych inwestorów indywidualnych na warszawskim parkiecie wynika, że największymi giełdowymi aktywami może pochwalić się ponownie Leszek Czarnecki. Portfel potentata sektora finansowego, na który składają się akcje Getin Holding i LC Corp, urósł o ok. 25 proc. (dane z 20 grudnia), do kwoty przekraczającej 4,9 mld zł. W przybliżeniu oznacza to wzrost o ponad 1 mld zł względem końca 2009 r. (przy czym na przyrost ten złożył się nie tylko wzrost wartości walorów posiadanych już w końcu 2009 r., ale też pewne niewielkie zmiany liczby akcji w portfelu w trakcie roku).
Jeśli bliżej przyjrzeć się stanowi posiadania Czarneckiego, to okazuje się, że w przeciwieństwie do 2009 r. tym razem wzrost jego majątku jest efektem wyłącznie wzrostu kapitalizacji Getinu (kurs urósł o 28 proc.), podczas gdy notowania LC Corp praktycznie przespały w mijającym roku hossę (co jest zresztą charakterystyczne dla większości spółek z sektora deweloperów, których kursy straciły zapał do zwyżki).
[srodtytul]Wyścig gigantów[/srodtytul]
Rzut oka na wykres wartości portfela Czarneckiego prowadzi jednocześnie do wniosku, że „z grubsza” zmieniała się ona w rytm koniunktury na całym rynku akcji, mierzonej indeksem WIG. Krezus najwięcej zyskał na wiosennej fali zwyżkowej (już na początku kwietnia obliczany przez nas „indeks Czarneckiego” był ponad jedną czwartą powyżej poziomu z końca 2009 r.), ale potem coraz bardziej jego aktywa upodabniały się do całego rynku. Portfel potentata mocno odczuł majowo-czerwcowe tąpnięcie wywołane?przez kryzys na obrzeżach strefy euro (aktywa w najgorszym momencie skurczyły się o 17?proc.), a potem przyłączył się do ogólnego odrabiania strat. Nie udało się jednak przekroczyć poziomu zanotowanego jeszcze na wiosnę. To znaczna odmiana w stosunku do 2009 r., kiedy portfel znanego inwestora „puchł” w znacznie stabilniejszym rytmie przez większość roku. Tym razem brakowało już paliwa do zwyżki w postaci odrabiania strat z czasów kryzysu.
Znacznie bardziej spektakularnymi stopami zwrotu może się za to pochwalić „goniący” Czarneckiego Michał Sołowow. Chociaż obu inwestorów wciąż dzieli jeszcze spory dystans w naszym rankingu (ponad 550 mln zł), to jednak w mijającym roku różnica ta zmniejszyła się o ponad 230 mln zł. To efekt tego, że obliczany przez nas indeks Sołowowa (patrz wykres) urósł od początku roku blisko 60 proc., czyli ponad trzy razy więcej, niż wyniosła zwyżka WIG.