Gdyby ktoś miał potrzebę zapoznać się z dyskusją członków Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego stojącą za jej ostatnią decyzją, zgodnie z którą stopy procentowe w strefie euro jeszcze długo pozostaną na obecnym lub niższym poziomie, musiałby poczekać... 30 lat. Po takim czasie EBC odtajnia bowiem sprawozdania z posiedzeń swojego decyzyjnego gremium. Dla porównania, amerykańska Rezerwa Federalna udostępnia sprawozdania z posiedzeń Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), swojego decyzyjnego gremium, po trzech tygodniach. Opisy dyskusji z posiedzeń polskiej Rady Polityki Pieniężnej ukazują się po dwóch tygodniach, podobnie jak sprawozdania ze spotkań brytyjskiego Komitetu Polityki Pieniężnej. Oczywiście, w tych dokumentach – w żargonie finansowym określanych angielskim terminem „minutes" – sternicy polityki pieniężnej nie są wymieniani z nazwiska. Z najbardziej precyzyjnych zdań, jakie można w nich znaleźć, dowiemy się, że „jeden członek był zdania...". Na ogół jednak mowa o „kilku członkach", „niektórych członkach" itd. Fed po pięciu latach ujawnia jednak też pełen zapis posiedzeń FOMC.
Wspólny front gołębi i jastrzębi
Dojrzewanie banków centralnych do otwartości to długotrwały proces. NBP sprawozdania z posiedzeń RPP publikuje dopiero od 2007 r. Omówienia posiedzeń FOMC, w formie zbliżonej do dzisiejszej, ukazują się od 1976 r., ale do 2004 r. publikowane były dopiero po kolejnym spotkaniu decyzyjnego organu Fedu, a więc nie nadawały się do prognozowania jego przebiegu. Do dziś tak jest w Japonii. W latach 90. w amerykańskim Kongresie pojawił się pomysł, aby FOMC zrobił kolejny krok i obradował przy otwartych drzwiach, a nawet dopuścił filmowanie posiedzeń. Ówczesny przewodniczący Fedu Alan Greenspan uznał jednak, że to sparaliżuje dyskusję na tych spotkaniach.
Europejski Bank Centralny pod pewnymi względami jest bardziej otwarty niż Fed. Tylko co drugie posiedzenie tego drugiego kończy konferencja prasowa przewodniczącego, a i to jest nowość, wprowadzona w 2011 r. przez Bena Bernankego. Tymczasem prezes EBC od początku historii tej instytucji występuje po każdym posiedzeniu Rady Prezesów.
W tym świetle tym bardziej zaskakująca jest tajność sprawozdań z posiedzeń tego gremium. Frankfurcka instytucja tłumaczy to obawami o utratę niezależności. Członkowie Rady Prezesów (w jej skład wchodzi sześciu członków zarządu EBC oraz szefowie wszystkich banków centralnych państw eurolandu) muszą bowiem działać w interesie całej strefy euro. Gdyby było powszechnie wiadomo, jak głosują na posiedzeniach Rady Prezesów, byliby narażeni na presję ze strony polityków, aby reprezentowali raczej interesy swoich ojczyzn. Kryzys finansowy te obawy spotęgował. Sprawił bowiem, że kraje z południa strefy euro, pośrednio – poprzez linie kredytowe z EBC dla banków komercyjnych, które za te pożyczone pieniądze kupowały m.in. rodzime obligacje skarbowe – zadłużyły się w bankach centralnych stabilnych członków eurolandu, obarczając je sporym ryzykiem. Gdyby politycy z krajów „północy" dowiedzieli się, że szefowie ich banków centralnych nie mieli do tej praktyki żadnych zastrzeżeń, mogliby im zarzucić nielojalność.
Mimo to EBC najwyraźniej poczuł potrzebę większej przejrzystości. – Byłoby mądrze, aby przekaz dotyczący racji stojących za decyzjami Rady Prezesów był bogatszy – powiedział prezes frankfurckiej instytucji Mario Draghi na konferencji po jej ostatnim, czwartkowym posiedzeniu. Część ekonomistów spodziewała się nawet, że Draghi pójdzie dalej i ogłosi, że EBC zaczyna publikować „minutes". Już kilka dni wcześniej na łamach „Sueddeutsche Zeitung" przyznał bowiem, że „uważa to za niezbędny kolejny krok".