Azjatyckie trzęsienie ziemi grozi globalnym tsunami

Gwałtowne osłabienie walut kilku państw wschodzących, głównie z Azji, nieuchronnie przywołuje na myśl kryzys azjatycki z końca lat 90. Jak na razie to nic więcej niż banalne skojarzenie, choć nie całkiem bezpodstawne.

Aktualizacja: 11.02.2017 12:43 Publikacja: 11.09.2013 11:00

Malezja, która mocno ucierpiała w trakcie kryzysu z lat 90., dziś wydaje się stabilna.

Malezja, która mocno ucierpiała w trakcie kryzysu z lat 90., dziś wydaje się stabilna.

Foto: Archiwum

W pierwszej połowie lat 90. „azjatyckie tygrysy" korzystały z bezprecedensowego napływu kapitału. Spektakularne tempo wzrostu gospodarczego, w połączeniu z atrakcyjnymi stopami procentowymi, było magnesem dla zagranicznych inwestorów. Azjatyckie banki i spółki wykorzystywały tę „dziejową szansę", zadłużając się na ogromną skalę w dolarach. Sprzyjało temu powiązanie walut tych państw z „twardymi" walutami, zwłaszcza dolarem. Gdy ten ostatni w połowie lat 90. zaczął się umacniać, „azjatyckie tygrysy" zaczęły tracić konkurencyjność eksportową, na której opierał się wówczas ich wzrost. Spowolnienie gospodarcze, któremu dodatkowo sprzyjał globalny spadek popytu na półprzewodniki, w połączeniu z dużymi deficytami tych państw na rachunkach obrotów bieżących, zachęciło spekulantów do gry na dewaluację ich walut. Obrona kursów wymagała od nich zaostrzenia polityki pieniężnej, co tylko pogłębiło kłopoty gospodarek. Jako pierwszy poddał się w lipcu 1997 r. rząd Tajlandii, później na uwolnienie swoich walut – czyli w praktyce dewaluację – zdecydowały się m.in. Malezja, Filipiny, Indonezja i Korea Płd. Efektem był skok inflacji i wartości zagranicznych zobowiązań w tych państwach – nawet do 200 proc. PKB – co z kolei uruchomiło falę bankructw spółek. Kryzys azjatycki szybko dał się odczuć na giełdach całego świata. Uchodzi też za jedną z przyczyn kryzysów walutowych w Rosji i Brazylii, które wybuchły w 1998 r.

Fed dał, Fed zabierze

Dziś kraje wschodzące znów doświadczają masowego odpływu kapitału. Od początku maja indyjska rupia osłabiła się wobec dolara o około 18 proc., a indonezyjska rupia o 16 proc. Niewiele lepiej radziły sobie turecka lira i brazylijski real. Malezyjski ringgit i tajski baht, które w latach 90. ucierpiały najbardziej, straciły jak dotąd po około 9 proc. – Globalna gospodarka może znajdować się u progu kolejnego kryzysu – tak tę deprecjację walut państw wschodzących komentował niedawno na portalu „Project Syndicate" Steven Roach, były główny ekonomista banku Morgan Stanley, a dziś wykładowca ekonomii na Uniwersytecie Yale.

Kapitał, który dziś opuszcza rynki wschodzące, napłynął tam na fali ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE) w USA i innych krajach Zachodu. Program ten, polegający na skupie przez banki centralne obligacji hipotecznych i skarbowych za wykreowane pieniądze, obniżył rynkowe stopy procentowe w dojrzałych gospodarkach, skłaniając inwestorów do szukania zysków gdzie indziej. Dynamicznie rozwijające się kraje Azji i Ameryki Łacińskiej, oferujące wysokie stopy procentowe, wyglądały szczególnie obiecująco. Według wyliczeń Międzynarodowego Funduszu Walutowego od czasu ogłoszenia przez Fed pierwszej rundy QE pod koniec 2008 r. na rynki wschodzące napłynęło łącznie blisko 4 bln USD. Gdy jednak wiosną amerykański bank centralny zaczął sygnalizować, że szykuje się do wygaszenia QE, strumień kapitału zawrócił. Zwłaszcza że jednocześnie gospodarki wielu krajów wschodzących złapały zadyszkę, podczas gdy koniunktura w USA wyraźnie się poprawiła.

Władze państw wschodzących, które jeszcze niedawno skarżyły się, że polityka pieniężna Fedu prowadzi do aprecjacji ich walut, w ostatnich miesiącach zabrały się do obrony przed ich deprecjacją na drodze interwencji na rynkach lub podwyżek stóp procentowych. W czwartek premier Rosji Władimir Putin zapowiedział nawet, że kraje z grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA) utworzą wspólny fundusz, dysponujący 100 mld USD, który posłuży do obrony ich walut. Wątpliwe jednak, że nastąpi to wystarczająco szybko, aby zapobiec zawirowaniom, które mogą nastąpić, gdy Fed faktycznie zacznie QE ograniczać.

Za późno na obronę?

Niewykluczone zresztą, że jest już za późno na jakiekolwiek zmiany scenariusza, który rozgrywa się na rynkach wschodzących. Tego zdania, oprócz Roacha, jest m.in. Richard Koo, główny ekonomista Instytutu Badawczego banku Nomura. Według nich kraje rozwijające się powinny były blokować napływ kapitału, gdy Fed i inne banki centralne luzowały politykę pieniężną. – Nie zrobiły tego przypuszczalnie dlatego, że kontrola przepływu kapitału jest bardzo niepopularną polityką. W krajach, które przyciągają kapitał, rosną ceny aktywów, ludzie czują się więc bogatsi, spółki mogą tanio sfinansować swoje potrzeby pożyczkowe, a inflacja spada dzięki aprecjacji waluty. Ostatecznie wszyscy są zadowoleni, z wyjątkiem eksporterów, którym umocnienie waluty szkodzi. Potrzeba odważnego decydenta, żeby zepsuć to przyjemne otoczenie kontrolą przepływu kapitału, nawet jeśli to jest niezbędne dla utrzymania stabilnego wzrostu w długiej perspektywie – twierdzi Koo.

Jednym z nielicznych państw wschodzących, które broniły się w ostatnich latach przed napływem kapitału, była Brazylia, ale też nie dość agresywnie. Trudno się dziwić, bo – zdaniem Roacha – zagraniczny kapitał pozwalał krajom wschodzącym żyć ponad stan. Obrazuje to pogorszenie ich bilansu obrotów bieżących, szczególnie widoczne w krajach, których waluty słabną dziś najszybciej: Turcji (w ub.r. deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł tam 5,8 proc.), Indiach (5,1 proc.) Indonezji (2,8 proc.) i Brazylii (2,3 proc.). „Zamiast zmierzyć się ze spowolnieniem gospodarczym, które zwiastują deficyty na rachunkach obrotów bieżących, czyli zaakceptować niższe tempo wzrostu dziś, aby zapewnić sobie jego stabilność w przyszłości, politycy w tych państwach woleli postawić na bieżący wzrost, co ostatecznie zwróci się przeciwko nim" – napisał były główny ekonomista Morgana Stanleya, zauważając, że wspólną cechą państw, w które uderzył kryzys z końca lat 90., były właśnie wysokie deficyty na rachunkach obrotów bieżących.

Indie w dobrych rękach

Według Alberta Edwardsa, stratega Societe Generale, ostra deprecjacja walut kilku państw wschodzących to tylko przygrywka do marszu żałobnego, który wkrótce zabrzmi. „Inwestorom wydaje się na razie, że problemy ograniczają się do kilku krajów, które pozwoliły deficytom na rachunkach obrotów bieżących wymknąć się spod kontroli. Ale według mnie to jest początek procesu, w ramach którego najbardziej chwiejna kostka domina przewraca się, burząc całą niestabilną strukturę, którą wzniosły banki centralne" – napisał Edwards w raporcie z końca sierpnia. Według niego osłabienie walut kilku dużych państw rozwijających się sprowokuje Pekin do dewaluacji juana, aby chronić chińskich eksporterów. To zdławi chiński import, spychając na powrót w recesję USA i inne kraje Zachodu.

Edwards słynie jednak z pesymistycznych poglądów. Większość ekonomistów na razie nie widzi powodów do paniki. Noblista Paul Krugman, który z wyprzedzeniem dostrzegł kryzys azjatycki z lat 90., podkreśla, że zadłużenie zagraniczne gospodarek wschodzących – nawet Indii i Indonezji – jest dziś dużo niższe niż było przed szesnastu laty. Inni ekonomiści wskazują, że odpływ kapitału z państw wschodzących zahamuje widoczna już poprawa koniunktury w Chinach. Pomocna może się też okazać zmiana u sterów Banku Rezerw Indii. Kilka dni temu stanowisko gubernatora tej instytucji objął Raghuram Rajan, były główny ekonomista MFW, a ogłoszone przez niego pomysły na ustabilizowanie rupii już przyczyniły się do odbicia jej notowań. Ale na ostateczny wynik starcia Rajana z szefem Fedu Benem Bernankem, który szykuje się do wygaszenia QE, przyjdzie poczekać co najmniej kilka miesięcy.

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie