Poniedziałek przyniósł nieco mocniejszego dolara na globalnym rynku. Główna para walutowa EUR/USD od początku dnia wykazywała tendencję spadkową. Po południu traciła na wartości około 0,3 proc. i tym samym zjechała do poziomu 1,173.
Wpłynęło to na poniedziałkową postawę złotego. Nasza waluta traciła na wartości głównie względem „zielonego”, który po południu był wyceniany na 3,62 zł, czyli 0,5 proc. więcej niż w piątek. W relacji do euro złoty tracił 0,2 proc. i wspólna waluta kosztowała 4,25 zł. Frank drożał o 0,3 proc., do 4,54 zł.
Cła wystraszą złotego?
W tym tygodniu rynki patrzą przede wszystkim na Stany Zjednoczone i temat ceł. – Czas na dopięcie umów handlowych mija 9 lipca, czyli już w najbliższą środę, ale sekretarz Scott Bessent powiedział już, że możliwe są pewne przesunięcia dla krajów, które podjęły negocjacje i są bliskie ich finalizacji. Dał jednak do zrozumienia, że czasu nie będzie więcej niż trzy tygodnie – z dniem 1 sierpnia powrócą stawki ogłoszone 2 kwietnia, jeżeli nowe umowy nie zostaną podpisane – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Dodaje, że Donald Trump wyśle listy dotyczące propozycji nowych taryf lub umów do 12-15 krajów. – Wygląda na to, że administracja USA będzie teraz wzmagać presję i straszyć, po to, aby wypracować dla siebie korzystne rozwiązania. To, czy będą one równie korzystne dla partnerów handlowych, to już zupełnie inna sprawa. Presja negocjacyjna będzie w najbliższych dniach, być może aż do końca lipca, coraz bardziej widoczna. I to będzie rodzić niepewność na rynkach, podbijając realizację zysków z ostatnich tygodni. Na tym tle złoty może nie być już tak mocny – przewiduje Marek Rogalski.