Miniony tydzień na warszawskim parkiecie upłynął w atmosferze odpoczynku od zwyżek. Większość czołowych indeksów poruszała się horyzontalnie przy kluczowych poziomach oporów, nie wykonując istotnych ruchów, które zmieniłyby układ techniczny na wykresach. Takie zachowanie było efektem oczekiwań inwestorów na decyzję amerykańskich polityków dotyczącą podniesienia limitu zadłużenia. Nikt nie chciał ryzykować większych zakupów, na wypadek gdyby republikanie i demokraci jednak się nie dogadali i doszłoby do bankructwa USA. Czarny scenariusz, jak można się było spodziewać, się nie sprawdził i politycy doszli do porozumienia. Rynki odetchnęły z ulgą, ale euforii nie było – decyzja ta była już zdyskontowana w kursach.
Indeks szerokiego rynku, pomimo ataku na wsparcie 52 000 pkt, zdołał utrzymać się powyżej tego poziomu, więc scenariusz wzrostu do 53 600 pkt wciąż jest realny. Zwyżkę o takim zasięgu prognozował przed dwoma tygodniami Piotr Neidek z DI BRE Banku.
WIG30, choć notowany bardzo krótko, zdążył już zarysować kilka istotnych dla analizy technicznej poziomów. Kluczowe dla jego układu kresek jest utrzymanie się powyżej 2600 pkt. Jak na razie plan jest realizowany prawidłowo. W minionym tygodniu kurs wskaźnika oscylował wokół 2650 pkt i mimo piątkowego ataku niedźwiedzi (casus Aliora), zdołał zakończyć tydzień wynikiem 2645 pkt.
Najlepiej na całym rynku radziły sobie ostatnio średnie i małe spółki, do czego zdążyły już przyzwyczaić inwestorów. MWIG40 na dobre przebił się przez opór 3400 pkt i w porywach dotarł do 3528 pkt. Jeśli wskaźnik utrzyma byczą formę, następnym celem powinno być 4000 pkt.
Zdecydowanie najsilniejszy w minionym tygodniu był sWIG80, który w piątek zanotował już siódmą wzrostową sesję z rzędu. Wskaźnik ustanowił nowy rekord trwającej hossy – 14 253 pkt – i znalazł się najwyżej od lutego 2008 r.